Melduję się po powrocie. Nalot krótki, acz treściwy. Na podjeździe pod willą Marina zaparkowała ekipa w następującym składzie:
1. Pszemeq
2. Raf
3. Robson
4. Maja
5. Józek
6. Fox
7. Manwe
8. Thestruktor
9. Blotowij
i oczywiście gospodarz Marin205
W sumie 10 osób konkret ekipy, 6 aut (Gentry, garbaty CJ w wersji Quasimodo, 2xGTI, Look 1,9 d i Roland piękny Garros) Zaskoczył cichociemny Thestruktor, który nic się nie udzielał ostatnio, a jednak pojawił się znikąd swoim dzielnym białym GTI. Pug zabrany na wycieczkę odwdzięczył się jak tylko mógł - sam sobie naprawił zepsuty obrotomierz
Inaczej "odwdzięczył" się GTI Józka, który złapał wirusa sprzęgła od mojego Gentry i postanowił zerwać linkę. Obecnie trwają prace nad sholowaniem bolidu w bezpieczne miejsce.
Jak tradycja nakazuje podczas wizyt u Marina i tym razem gospodarz został "oszabrowany" z części, których ma tak dużo, że sam nie wie co gdzie pochował. Szczęśliwcem został Pszemeq, który wytargał zakurzony, ale całkiem ładny lewy fotel półskórzany do RG. Fotel zapakowany szczelnie w folię do palet drewianych pojechał w bagażniku razem z dumnym właścicielem. Oznacza to koniec epoki pościelowej we wnętrzu jego odmalowanego Garrosa...
Z nowo poznanych przeze mnie 205-tkowczów zjawili się Manwe i Blotowij. Pierwszy przedstawił ciekawą i bardzo realną wizję odrestaurowania jedynego bodajże w klubie 205 lacoste (za co szacun), drugi zaś zaprezentował swojego dieselka z nietypowymi patentami (dekielki do Speedline , elektryczne szyby).
Podsumowując: ze spontanicznego pomysłu zrodziła się całkiem fajna wyprawa w słoneczne niedzielne przed(i popołudnie). Musimy odwiedzić jeszcze Marina, bo trzeba regularnie śledzić postępy przy jego pracach nad zapomnianym, zakurzonym 205 RG Cabrio.
Bo - jeśli jeszcze nie wiecie - podczas rozmów padła ważna deklaracja. Garros nie idzie do ludzi. Zamiast tego ma "wyjść na ludzi" i w 2010 roku wspólnie z nami śmigać ulicami Krakowa i nie tylko...