Biały potwór wykonał ostatnią jazdę (?)
: 08 lip ndz, 2007 8:31 pm
Proszę o sugestie
Mój P 205 1,9D od jakiegoś roku z okładem systematycznie traci moc, co objawiało się spadkiem przyspieszenia i prędkości maksymalnej (max. to jakieś 120km/h) jednak te ubytki postępowały na tyle łagodnie, że było to jeszcze do przyjęcia.
Tydzień temu pojechałem do sąsiedniej dzielnicy mojego miasteczka (jakieś 8km) po kumpla bo mieliśmy sprawę do załatwienia. Jak jechałem z nim do mnie, auto zaczęło delikatnie szarpać, przerywać, ale dało się jechać. Musieliśmy dojechać jeszcze do sąsiedniej wioski, czyli 14km. Na tym odcinku auto zaczęło zdychać w oczach że tak powiem – na początku tej trasy był problem z rozbujaniem do setki, potem jakieś hamowanie przed wyprzedzaniem a po wyprzedzeniu nie dało się osiągnąć 80km/h. Zredukowałem do czwartego biegu a wóz dalej słabł. Na końcowym odcinku prędkość spadła do 60km/h więc zrzuciłem do trójki, kumpel spojrzał w tylną szybę i stwierdził, że za nami kupa niebieskobiałego dymu, wrzuciłem więc na luz i dalej z górki dotoczyłem się do punktu docelowego.
Postawiłem auto przed domem bo wjazd na podwórko była zastawiony. Za jakieś 15 minut odpaliłem auto – zero dymu i szarpania, wjechałem na podwórko i zostawiłem tam pojazd.
W zeszły piątek zrobiłem, to co mogłem zrobić w pierwszej kolejności i tanim kosztem – zmieniłem wtryski na używane z auta o przebiegu 120 000km (według deklaracji sprzedawcy), profilaktycznie spuściłem ewentualny kondensat z filtra paliwa, przedmuchałem kompresorem wąż przelewowy idący od pompy do baku.
W sobotę rano zrobiłem jazdę próbną, jakieś 10km – wszystko było w porządku, w krótkim czasie doszedłem do 130km/h i czułem, ze mogę więcej ale nie było gdzie się rozpędzić. Wróciłem do domu pełen dobrych myśli.
Dzisiaj zrobiłem około 20km i… znowu to samo. Wygląda na, że auto traci moc w miarę grzania się.
Wiem, że to może być wróżenie z fusów, ale zapytam – co jest grane?
Powiem, co wiem na pewno:
1.Nie bierze oleju.
2.Nie ma masełka na korku wlewu oleju.
3.Nie ma oleju w płynie chłodniczym
4.Nie ubywa płynu, a raczej prawie nie ubywa (rozciąłem uszczelkę korka zbiornika wyrównawczego bo zepsuł się zawór otwierający korek i rozwalało mi zbiornik wyrównawczy, który kleiłem już trzy razy więc trochę może odparowywać)
5.Nie ma nieszczelności w układzie podawania paliwa, więc nie bierze powietrza.
6.Filtr paliwa zmieniany jakieś 5000km temu, więc zakładam, że powinien być dobry.
7.Filtr powietrza czysty
8.Rozrząd zmieniany pół miesiąca temu, wszystko jak trzeba – pasek, rolka prowadząca, rolka napinająca. Pasek Continental, rolki SKF
Przeczytałem wiele na forum o podobnych objawach i podejrzewam różne rzeczy:
1.Uszczelka pod głowicą (mimo braku typowych objawów tej usterki)
2.Uszczelniacze zaworowe (ale dymi tylko po dłuższej jeździe i to nie zawsze)
3.Wypalone gniazdo/gniazda zaworowe.
4.Uszkodzony pierścień/pierścienie na którymś z cylindrów.
5.Może coś z wałkiem rozrządu
Nic innego nie przychodzi mi do głowy, ale wygląda na to, że auto nie ma odpowiedniej kompresji i kompresja spada więcej niż proporcjonalnie do czasu jazdy.
Dwa podstawowe pytania, jakie mi się nasuwają są takie:
1.Miał ktoś tak i potrafi coś doradzić?
2.Czy czas na ściągnięcie głowicy i obejrzenie co w trawie piszczy?
Pomożecie?
Mój P 205 1,9D od jakiegoś roku z okładem systematycznie traci moc, co objawiało się spadkiem przyspieszenia i prędkości maksymalnej (max. to jakieś 120km/h) jednak te ubytki postępowały na tyle łagodnie, że było to jeszcze do przyjęcia.
Tydzień temu pojechałem do sąsiedniej dzielnicy mojego miasteczka (jakieś 8km) po kumpla bo mieliśmy sprawę do załatwienia. Jak jechałem z nim do mnie, auto zaczęło delikatnie szarpać, przerywać, ale dało się jechać. Musieliśmy dojechać jeszcze do sąsiedniej wioski, czyli 14km. Na tym odcinku auto zaczęło zdychać w oczach że tak powiem – na początku tej trasy był problem z rozbujaniem do setki, potem jakieś hamowanie przed wyprzedzaniem a po wyprzedzeniu nie dało się osiągnąć 80km/h. Zredukowałem do czwartego biegu a wóz dalej słabł. Na końcowym odcinku prędkość spadła do 60km/h więc zrzuciłem do trójki, kumpel spojrzał w tylną szybę i stwierdził, że za nami kupa niebieskobiałego dymu, wrzuciłem więc na luz i dalej z górki dotoczyłem się do punktu docelowego.
Postawiłem auto przed domem bo wjazd na podwórko była zastawiony. Za jakieś 15 minut odpaliłem auto – zero dymu i szarpania, wjechałem na podwórko i zostawiłem tam pojazd.
W zeszły piątek zrobiłem, to co mogłem zrobić w pierwszej kolejności i tanim kosztem – zmieniłem wtryski na używane z auta o przebiegu 120 000km (według deklaracji sprzedawcy), profilaktycznie spuściłem ewentualny kondensat z filtra paliwa, przedmuchałem kompresorem wąż przelewowy idący od pompy do baku.
W sobotę rano zrobiłem jazdę próbną, jakieś 10km – wszystko było w porządku, w krótkim czasie doszedłem do 130km/h i czułem, ze mogę więcej ale nie było gdzie się rozpędzić. Wróciłem do domu pełen dobrych myśli.
Dzisiaj zrobiłem około 20km i… znowu to samo. Wygląda na, że auto traci moc w miarę grzania się.
Wiem, że to może być wróżenie z fusów, ale zapytam – co jest grane?
Powiem, co wiem na pewno:
1.Nie bierze oleju.
2.Nie ma masełka na korku wlewu oleju.
3.Nie ma oleju w płynie chłodniczym
4.Nie ubywa płynu, a raczej prawie nie ubywa (rozciąłem uszczelkę korka zbiornika wyrównawczego bo zepsuł się zawór otwierający korek i rozwalało mi zbiornik wyrównawczy, który kleiłem już trzy razy więc trochę może odparowywać)
5.Nie ma nieszczelności w układzie podawania paliwa, więc nie bierze powietrza.
6.Filtr paliwa zmieniany jakieś 5000km temu, więc zakładam, że powinien być dobry.
7.Filtr powietrza czysty
8.Rozrząd zmieniany pół miesiąca temu, wszystko jak trzeba – pasek, rolka prowadząca, rolka napinająca. Pasek Continental, rolki SKF
Przeczytałem wiele na forum o podobnych objawach i podejrzewam różne rzeczy:
1.Uszczelka pod głowicą (mimo braku typowych objawów tej usterki)
2.Uszczelniacze zaworowe (ale dymi tylko po dłuższej jeździe i to nie zawsze)
3.Wypalone gniazdo/gniazda zaworowe.
4.Uszkodzony pierścień/pierścienie na którymś z cylindrów.
5.Może coś z wałkiem rozrządu
Nic innego nie przychodzi mi do głowy, ale wygląda na to, że auto nie ma odpowiedniej kompresji i kompresja spada więcej niż proporcjonalnie do czasu jazdy.
Dwa podstawowe pytania, jakie mi się nasuwają są takie:
1.Miał ktoś tak i potrafi coś doradzić?
2.Czy czas na ściągnięcie głowicy i obejrzenie co w trawie piszczy?
Pomożecie?