
To GTI zakupione przed chyba trzema laty, z bujną jak się okazało w trakcie użytkowania i późniejszych prac przeszłością. U mnie przejeździło sezon w KJS i codziennym wożeniu szanownych 4 liter. Niestety gdy już zaczynałem doprowadzać je do ładu i wjeżdżać się w małego wariata padł motor - ofiara marnego ciśnienia oleju, pojeżdżawki na torze i wcześniejszych eksperymentów niedoświadczonego mechanika

Projekt jest (a raczej miał być) niskobudżetowy i auto robione 'po godzinach' w zasadzie własnymi siłami przy wsparciu zaprzyjaźnionego mechanika i lakiernika w trudniejszych pracach.
Pokrótce, to do tej pory buda przygotowana do sportu - wzmocniona, wyspawane łączenia blach, solidnie zakonserwowany przed rdzą środek, komora silnika i wnętrze, wszystko polakierowane w czarnym półmacie, przewody hamulcowe i paliwowe w oplocie we wnętrzu. Zakupiona lekka klatka (podobno fabryczna), ale tymczasowo jeszcze robi za wzornik dla pewnego ciekawego rally-projektu z Lbl. Niestety na generalkę motoru nie starczy funduszy, choć A-grupowa głowica i graty do poprawy smarowania zanabyte. Pod maska wybrane co najlepsze z 2-3 aut, odnowione lub wymienione na nowe. Wiązki rozebrane, co trzeba polutowane i zaizolowane, choć tu jestem laikiem i do odpalenia motoru bez specjalisty się nie obędzie. Zregenerowany rozrusznik, alternator, maglownica. Wymienione przewody hamulcowe sztywne i giętkie, usunięte korektory (belka na bębnach więc są w cylinderkach), nowe szerokie bębny i szczęki (jeszcze leżą na półce). I jeszcze cała masa rzecz o których już nie pamiętam. Słowem solidna baza jest, planów mnóstwo, ale na wszystko za mało czasu i PLNów


W ogóle to ostatnio powoli zaczęło toto nawet przypominać samochód - po wieeeeeelu tygodniach przygotowań, w komorze silnika wylądował taki oto zestaw:

Mi16 DFW z ory skrzynią - wyczyszczony, co trzeba odnowione i pomalowane, zrobiony rozrząd i wymienione podzespoły eksploatacyjne (uszczelniacze, paski, poduszki itp.), założone nowe śruby, nakrętki etc.
I choć miejsca momentami pozostało niewiele...

to o dziwo w kilkanaście minut udało się podpiąć toto pod kirfor, unieść do góry i chwilę później silnik siedział w aucie grzecznie utrafiając w fabryczne mocowania




I mimo, że przed odpaleniem pracy jeszcze mnogo, to powyższy widok (po dołujacych miesiącach separacji widocznej w avatarze) wpłynął na gwałtowny wzrost poziomu szczęśliwości właściciela

Obecnie skupiam się na drobnych pracach blacharskich: renowacja felg i na lakierowanie na biało, zderzaki, listwy, dokładki na biało i pod kolor nadwozia. Jak się uda to w maju jeszcze klapa i błotniki przednie, bo najbardziej szpecą auto. No i oczywiście spasowanie elementów, podłączenie osprzętu i uruchomienie miga coby na majówkę jakąś się jeszcze wybrać

Z góry dzięki za słowa uznania, otuchy i wsparcia, bo chwilami miałem ochotę go zdemolować, pociąć i spalić, a następnie kupić niemieckiego diesla

A jak będzie czas i zapał to może nawet jakieś fotostory się zrobi. Może, bo jak ciepło za oknem to wolę garaż od fotela przed komputerem... heh to już chyba uzależnienie
