Re: 205 mi16 - "Tuptuś"
: 20 lut sob, 2016 7:29 pm
Silnik odpalił! Żeby nie było za pięknie - nie od razu, tylko po takim oto ciągu wydarzeń:
Na dobry początek pracy wpiąłem w skrzynkę bezpiecznik automatyczny. Taki oto:
Fajna sprawa. Po wybiciu wystarczy pstryknąć i znowu działa.
Już pierwsze przekręcenie rozrusznikiem pozwoliło na jego przetestowanie. Odpiąłem więc wszystkie czujniki i cewkę i spróbowałem ponownie. To samo - wybiło bezpiecznik jak tylko silnik zaczął się kręcić.
W kolejnym kroku odpiąłem rozrusznik i przekręciłem stacyjkę. Nic się nie stało. Można było domniemać, że sam prąd płynący przez rozrusznik nie powoduje zwarcia. Dopiero kręcący się silnik wywołuje ten efekt.
W międzyczasie przyszedł z pomocą Gad i zajęliśmy się przeglądaniem wiązki. Tutaj odkryliśmy ciekawe rzeczy. Pomimo iż archiwalne zdjęcia wiązki pokazały że podpiąłem wszystkie kable tak jak trzeba, to okazało się, że wiązka w samochodzie ma inne połączenia cewka-moduł niż zapasowa wiązka do mi16, którą miałem na półce. W jednej, środkowe dwa kable od cewki idą na 1 i 3 pin modułu, w drugiej - na 2 i 3. Dziwne to było. Według schematu prawidłowo jest tak jak w wiązce z półki. Ta w moim samochodzie miała to inaczej ale wszystko wskazywało na to że było tak od dawna.
Gad sprawdzał dalej przewody. Układ mas i plusów na wtyczkach sugerował mu że winna może być sona lambda. Rzeczywiście - na pozór tak było. Odpięcie podgrzewania sondy zakończyło występowanie u układzie zwarcia. Niestety iskry nadal nie było. Gdy już mieliśmy wszystko wypatroszyć, to postanowiłem jeszcze wyszukać w graciarni zapasowy moduł, cewkę i komputer. Wymiana cewki nic nie dała, natomiast modułu już tak. Gad, trzymający luźną świecę opartą o kolektor, wykrzyknął :
"Jest iskra, Fox, palimy go!"
Podpięliśmy na nowo wszystkie kable, wstrzymałem oddech i przekręciłem kluczyk. Zaskoczył dość szybko ale na początku chodził wyjątkowo nierówno. Okazało się być to winą niepodpiętego węża od filtra węglowego (ciągnął powietrze do przepustnicy przez luźny króciec) oraz luźnego przewodu na silniczku krokowym. Po wyeliminowaniu tych braków chodził już równo chociaż popychacze tłuką się niemiłosiernie. Stef poinformował nas telefonicznie, że do godziny powinny się już zapompować. Na razie silnik chodził tylko ok 10min. Nie ma wycieków, termostat się otwiera. Gad podpiął na nowo sondę lambda i silnik nie zgasł. Jedynym źródłem zwarcia był więc moduł. Nie mam pojęcia co się z nim stało. Przy poprzednim silniku działał jak należy. Być może, gdy kiedyś, przez przypadek, dotknąłem plusem ze skrzyneczki do karoserii, to stało się z nim coś złego. Pozostaje cieszyć się że miałem zapasowy.
Jako że Gad postraszył mnie, że za tydzień to już najpóźniej musimy nim gdzieś pojechać, to psiknąłem jeszcze lakierem fragment błotnika:
Ostatnią resztkę lakieru z puszki wypsikałem. Dziwnie ciemnie to wygląda. Nie wiem czy to przez to że były to jakieś ostatki z dna, czy przez to że lakier jeszcze jest mokry...W sumie to wszystko jedno - i tak tego nie będzie widać a zderzak będzie można montować.
Pozostaje jeszcze do zamontowania chłodnica oleju. Tutaj mam pytanie do znawców. Chłodnica montowana jest w układzie z termostatem. Jak się ją napełnia olejem? Termostat otworzy się dopiero, gdy temperatura oleju osiągnie 80st. Czy wtedy silnik będzie przez chwilę bez smarowania (gdy olej będzie napełniał przewody i chłodnicę)? Czy może taką chłodnicę trzeba napełnić przed podpięciem jej? To samo przy wymianie oleju. Przy zamkniętym termostacie ciężko będzie pozbyć się oleju z chłodnicy. Za każdym razem trzeba będzie to rozkręcać czy jest na to jakiś patent?
Na dobry początek pracy wpiąłem w skrzynkę bezpiecznik automatyczny. Taki oto:
Fajna sprawa. Po wybiciu wystarczy pstryknąć i znowu działa.
Już pierwsze przekręcenie rozrusznikiem pozwoliło na jego przetestowanie. Odpiąłem więc wszystkie czujniki i cewkę i spróbowałem ponownie. To samo - wybiło bezpiecznik jak tylko silnik zaczął się kręcić.
W kolejnym kroku odpiąłem rozrusznik i przekręciłem stacyjkę. Nic się nie stało. Można było domniemać, że sam prąd płynący przez rozrusznik nie powoduje zwarcia. Dopiero kręcący się silnik wywołuje ten efekt.
W międzyczasie przyszedł z pomocą Gad i zajęliśmy się przeglądaniem wiązki. Tutaj odkryliśmy ciekawe rzeczy. Pomimo iż archiwalne zdjęcia wiązki pokazały że podpiąłem wszystkie kable tak jak trzeba, to okazało się, że wiązka w samochodzie ma inne połączenia cewka-moduł niż zapasowa wiązka do mi16, którą miałem na półce. W jednej, środkowe dwa kable od cewki idą na 1 i 3 pin modułu, w drugiej - na 2 i 3. Dziwne to było. Według schematu prawidłowo jest tak jak w wiązce z półki. Ta w moim samochodzie miała to inaczej ale wszystko wskazywało na to że było tak od dawna.
Gad sprawdzał dalej przewody. Układ mas i plusów na wtyczkach sugerował mu że winna może być sona lambda. Rzeczywiście - na pozór tak było. Odpięcie podgrzewania sondy zakończyło występowanie u układzie zwarcia. Niestety iskry nadal nie było. Gdy już mieliśmy wszystko wypatroszyć, to postanowiłem jeszcze wyszukać w graciarni zapasowy moduł, cewkę i komputer. Wymiana cewki nic nie dała, natomiast modułu już tak. Gad, trzymający luźną świecę opartą o kolektor, wykrzyknął :
"Jest iskra, Fox, palimy go!"
Podpięliśmy na nowo wszystkie kable, wstrzymałem oddech i przekręciłem kluczyk. Zaskoczył dość szybko ale na początku chodził wyjątkowo nierówno. Okazało się być to winą niepodpiętego węża od filtra węglowego (ciągnął powietrze do przepustnicy przez luźny króciec) oraz luźnego przewodu na silniczku krokowym. Po wyeliminowaniu tych braków chodził już równo chociaż popychacze tłuką się niemiłosiernie. Stef poinformował nas telefonicznie, że do godziny powinny się już zapompować. Na razie silnik chodził tylko ok 10min. Nie ma wycieków, termostat się otwiera. Gad podpiął na nowo sondę lambda i silnik nie zgasł. Jedynym źródłem zwarcia był więc moduł. Nie mam pojęcia co się z nim stało. Przy poprzednim silniku działał jak należy. Być może, gdy kiedyś, przez przypadek, dotknąłem plusem ze skrzyneczki do karoserii, to stało się z nim coś złego. Pozostaje cieszyć się że miałem zapasowy.
Jako że Gad postraszył mnie, że za tydzień to już najpóźniej musimy nim gdzieś pojechać, to psiknąłem jeszcze lakierem fragment błotnika:
Ostatnią resztkę lakieru z puszki wypsikałem. Dziwnie ciemnie to wygląda. Nie wiem czy to przez to że były to jakieś ostatki z dna, czy przez to że lakier jeszcze jest mokry...W sumie to wszystko jedno - i tak tego nie będzie widać a zderzak będzie można montować.
Pozostaje jeszcze do zamontowania chłodnica oleju. Tutaj mam pytanie do znawców. Chłodnica montowana jest w układzie z termostatem. Jak się ją napełnia olejem? Termostat otworzy się dopiero, gdy temperatura oleju osiągnie 80st. Czy wtedy silnik będzie przez chwilę bez smarowania (gdy olej będzie napełniał przewody i chłodnicę)? Czy może taką chłodnicę trzeba napełnić przed podpięciem jej? To samo przy wymianie oleju. Przy zamkniętym termostacie ciężko będzie pozbyć się oleju z chłodnicy. Za każdym razem trzeba będzie to rozkręcać czy jest na to jakiś patent?