205 Lodołamacz
- nowak68
- Maniak
- Posty: 1892
- Rejestracja: 12 sty ndz, 2014 11:19 pm
- Posiadany PUG: 205 GENTRY 1991, 405 GRDTubo 1992
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Świętygród
Re: 205 Lodołamacz
Na ostatnim zdjęciu 205 wygląda jak transformers
Na tripa jak znalazł
Na tripa jak znalazł
Był XRD 1988, XAD 1989, XLD 1986, GREEN 1991, Automatic 1.9 z 1990, XS 1990, GTI 1.9 EXPORT 1987
- RafGentry
- Moderator
- Posty: 6945
- Rejestracja: 06 cze śr, 2007 8:40 pm
- Posiadany PUG: GTI Griffe, GTI LeMans, GTI, CTI, XRD, XS, Indiana, 405 STDT
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: 205 Lodołamacz
Przygotowania do tripa przygotowaniami, ale trafił się alternatywny zimowy set na dieselka. Bardziej pasują do klimatów roku 1987, niż poliftowe alusy z Gentry. Teraz wędrują na garażowy stryszek, a potem to się zobaczy
Facebook: https://www.facebook.com/Peugeot205Poland
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
- mlody333
- Uzalezniony
- Posty: 946
- Rejestracja: 23 cze sob, 2012 4:39 pm
- Posiadany PUG: Był 205, 307 jest 106 TU1JP oraz 207 TU5JP4
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kielce
Re: 205 Lodołamacz
. Pewnie przyleciały do Ciebie z północy. Gratuluję, bo kupione w dobrej cenie.RafGentry pisze:Przygotowania do tripa przygotowaniami, ale trafił się alternatywny zimowy set na dieselka. Bardziej pasują do klimatów roku 1987, niż poliftowe alusy z Gentry. Teraz wędrują na garażowy stryszek, a potem to się zobaczy
- RafGentry
- Moderator
- Posty: 6945
- Rejestracja: 06 cze śr, 2007 8:40 pm
- Posiadany PUG: GTI Griffe, GTI LeMans, GTI, CTI, XRD, XS, Indiana, 405 STDT
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: 205 Lodołamacz
Tak, z północy. Dzięki za gratulacje. To była okazja, tym bardziej że w komplecie z ory śrubami.
Właściciel zapakował mi je w pudło i podrzucił pracownikowi, który do Krakowa na naczepie wiózł dwa wielkie zbiorniki. Felgi przypasane taśmą mocującą przyjechały sobie między tymi tankami
Zawsze chciałem mieć 305 GTX. Teraz mam przynajmniej z niego felgi
Właściciel zapakował mi je w pudło i podrzucił pracownikowi, który do Krakowa na naczepie wiózł dwa wielkie zbiorniki. Felgi przypasane taśmą mocującą przyjechały sobie między tymi tankami
Zawsze chciałem mieć 305 GTX. Teraz mam przynajmniej z niego felgi
Facebook: https://www.facebook.com/Peugeot205Poland
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
-
- Uzalezniony
- Posty: 506
- Rejestracja: 14 kwie pn, 2014 1:53 pm
- Posiadany PUG: CJ
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Wrocław
Re: 205 Lodołamacz
Tak z ciekawości, ile tam już fantów trzymasz?RafGentry pisze:Teraz wędrują na garażowy stryszek, a potem to się zobaczy
- RafGentry
- Moderator
- Posty: 6945
- Rejestracja: 06 cze śr, 2007 8:40 pm
- Posiadany PUG: GTI Griffe, GTI LeMans, GTI, CTI, XRD, XS, Indiana, 405 STDT
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: 205 Lodołamacz
Wciąż coś się tam zmienia. Tak było dziś rano:Indjana pisze:Tak z ciekawości, ile tam już fantów trzymasz?RafGentry pisze:Teraz wędrują na garażowy stryszek, a potem to się zobaczy
Facebook: https://www.facebook.com/Peugeot205Poland
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
- Manwe
- Peugeot 205 Master
- Posty: 2013
- Rejestracja: 04 wrz pt, 2009 2:48 pm
- Posiadany PUG: 205 lacoste'86, 205 gti ph1'87, 309 ph1 3d graffic'89, citroen ax ph1'86, citroen bx ph1'86
- Numer Gadu-gadu: 7424729
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: 205 Lodołamacz
muszę przymierzyć do bx'a
szukam zderzaków z green'a, lacoste'a, białego cj lub open'a
przygarne silnik ET3, gumowy spojler tylnej klapy Peugeot 309 gti, licznik z obrotomierzem z bx'a ph1
- BzyQ
- Uzalezniony
- Posty: 568
- Rejestracja: 01 maja ndz, 2011 1:00 am
- Posiadany PUG: chyba Ty
- Numer Gadu-gadu: 4534544
- Lokalizacja: Kraków
Re: 205 Lodołamacz
Na moim składziku jest więcej , to nie jest normalne, niestety nie da się tego leczyć
2.9 V6 ot co !
- RafGentry
- Moderator
- Posty: 6945
- Rejestracja: 06 cze śr, 2007 8:40 pm
- Posiadany PUG: GTI Griffe, GTI LeMans, GTI, CTI, XRD, XS, Indiana, 405 STDT
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: 205 Lodołamacz
Widzę, że grecka ekipa mało skora do opowieści po tripie. Mnie też dużo czasu zajęło zabranie się w końcu za posegregowanie zdjęć i podsumowanie wyjazdu. No, ale dziennik pokładowy zobowiązuje!
Na pewno ten wpis nie będzie już tylko laurką, bo intensywnie eksploatowany od prawie pięciu lat dieselek tym razem nie zadowolił się tankowaniem pod korek i dolewkami oleju. Trochę zaczął kaprysić ujawniając jedną małą awarię i kilka usterek, które jednak dały w kość podczas dwutygodniowej wyprawy.
Zacznę od tyłu, czyli od podsumowania. Nie mam fotki z licznika tuż po powrocie, ostatnią zrobiłem w dniu powrotu z Węgier, ale obliczyłem że przez 14 dni przejechałem ponad 5600 kilometrów. Dolałem 2-2.5 litra oleju, a spalanie wahało się w przedziale 4.54 - 5.79. Przygotowania do tripa zacząłem jeszcze zimą. Wraz z Manwe wymieniliśmy kawał przedniego zawieszenia. Wóz dostał nowe wahacze, końcówki drążków, gumy stabilizatora, lewą piastę i łożysko, a także manszetę przegubu zewnętrznego półosi lewej. Do tego na pokład wjechały wszystkie nowe wodziki skrzyni biegów, żeby manewrowanie lewarkiem nie przypominało mieszania łyżką w zupie.
Tuż przed tripem okazało się, że pękło mocowanie (płetwa) stabilizatora belki, czego nie zdążyliśmy już zrobić, więc musiałem jechać bez tylnego stabilizatora. Na początku mi to przeszkadzało, bo 205-tka bujała się nieprzyjemnie na łukach, ale potem okazało się najmniejszym z problemów. Helter i Morfeusz stabilizatora nie mają w ogóle, a jakoś jeżdżą Już pierwszego dnia Józek na postoju na Węgrzech dostrzegł śrubę w mojej lewej tylnej oponie. Wbiła się w mięso bieżnika i nie wyglądała groźnie. Szybko się zwulkanizowała i jeździ na aucie do dziś. Kiedyś się za to wezmę Słowację, Węgry, Serbię i Macedonię przejechałem w miarę komfortowo, nie licząc dyskomfortu psychicznego wywołanego świadomością braku stabilizatora i obecnością śruby w oponie. Niestety pierwszego dnia w Grecji na fantastycznej drodze przez góry zaczęła się tłuc półoś. Na początku dyskretnie, potem coraz głośniej. Okazało się, że spadła manszeta z przegubu wewnętrznego i wywaliło smar. Tłuczenie na prawych zakrętach postępowało, a pod koniec tripa musiałem przejeżdżać je już bez gazu. Nieszczęsna półoś odebrała mi sporo frajdy z jazdy. Nie dość, że dysponowałem najsłabszym autem, to na dodatek było ono 50-procentowym inwalidą na winklach
To jednak nie był koniec nieszczęść tego dnia. Tuż po zwiedzaniu Meteorów dieselek rozkraczył się w ulewnym deszczu. Po odpaleniu momentalnie gasł i nic nie wskazywało na to, żeby chciał współpracować z kimkolwiek z naszej ekipy. Szybki komunikat przez radio i momentalnie przy aucie pojawiła się silna grupa sztorcownicza. Deszcz nie przestawał padać, pod naszymi stopami płynęła rzeka deszczówki niosąca liście i śmieci, a tu wciąż nie było pomysłu, dlaczego klekot nie chce jechać dalej.
Walka odbywała się w dramatycznych warunkach. Gadzina przypłacił ją rozlewem krwi na obcej ziemi. Ranę szybko opatrzył taśmą izolacyjną, ale w okolicy smoka baku wciąż widać ślady zmagań. Reszta ferajny przemokła do suchej nitki. W końcu udało się jednak sprowadzić dziada na dół pod hotel, przygotowując tymczasowy bak z półtoralitrowej butelki po wodzie mineralnej. Zapadał zmierzch więc sztorcowanie odłożyliśmy na następny dzień. Na szczęście ranek był już pogodny. Na pamiątkę sfotografowałem prowizorkę wykonaną dzień wcześniej i przeparkowałem auto na kawałek względnie prostego betonu. Po chwili pojawił się Józek, Grzesiek, Bananowiec i Vroobel. Rozpoczęło się diagnozowanie awarii. Przewody paliwowe, które podejrzewaliśmy na pierwszym miejscu okazały się niewinne. Wyglądały dobrze i żaden nie był zagięty. Podejrzenie padło na filtr paliwa. Ten faktycznie nie wyglądał dobrze. Rozleciał się w rękach, więc rozpoczęliśmy poszukiwania nowego, co nie było rzeczą łatwą bo w Grecji był to dzień świąteczny. Szybko znudziło mnie krążenie po stacjach benzynowych, gdzie bezradni pracownicy rozkładali tylko ręce. Pomyślałem, że pomocy trzeba szukać gdzie indziej. Przejeżdżając przez miasteczko Kastraki zwróciłem uwagę na stary garaż, w którym stało zaparkowane stare BMW serii 5. Założenie było proste - ktoś kto w 2016 roku śmiga prawie 40-letnim samochodem na bank będzie miał do niego jakieś zapasowe części pozawijane w szmatki i ukryte na półkach. Podjechałem na podwórko, gdzie po chwili zjawił się starszy, siwy pan. I tutaj historia robi się bardzo ciekawa ponieważ:
- pan świetnie mówił po angielsku
- wykazywał chęć pomocy
- miło wspominał Polaków
- był właścicielem starego, nieczynnego sklepu motoryzacyjnego
Co prawda w sklepie, poza grubą warstwą kurzu znajdowały się głównie części do starych Datsunów, Mazd i innych Japończyków, lecz sympatyczny jegomość szybko znalazł mi filtr paliwa, który wedle jego zapewnień powinien pasować do starego diesla. Napis Hanomag/Steyr na opakowaniu mnie nieco zmartwił, więc na pocieszenie w cenie 5 € dostałem jeszcze drugi, nieco inny filtr. Po pamiątkowej fotce ruszyliśmy zatem dalej, na malowniczy kemping, gdzie miał nastać kres kłopotów dieselka. Tutaj następuje część widokowa. Po opuszczeniu Meteorów skierowaliśmy się w stronę prastarego miasta Delfy, gdzie znaleźliśmy chyba najpiękniejszy kemping pod słońcem. Po drodze widoczki były też niczego sobie... Niestety - wymiana filtra paliwa niewiele dała. Dieselek wciąż zapalał i szybko gasł. Szczęściem w nieszczęściu, Józkowi udało się zlokalizować przyczynę takiego stanu rzeczy - winna okazała się membrana pompki obudowy filtra paliwa. Była dziurawa, przez co układ zapowietrzał się. Znów trzeba było poskładać wszystko na zwężce z długopisu z pominięciem filtra. Dopiero następnego dnia za 4€ nabyłem przepływowy filterek, który z grubsza rozwiązał problem. Kolejne dni to względna radość z jazdy. Bez odcinków górskich, na których mogłaby przeszkadzać półoś, bez nowych awarii. Postanowiłem wznieść toast i cisnąć dalej. Wyrocznia Delficka podpowiedziała mi, że dojadę tym autem do domu i tego się trzymałem...
W drodze na górę Korynt Jedziemy do Nafplio! I kolejny dzień. Podczas, gdy ekipa biesiadowała na dzikiej plaży w okolicy Kyparission, ja wybrałem się na przystań, żeby zrobić kilka zdjęć. Żadne nie wyszło Etap w Atenach pomijam, bo tam nie działo się nic ciekawego. Fury stały w parkingu podziemnym, a my zwiedzaliśmy miasto pieszo.
Tutaj już kolejny uroczy kemping - Santa Maura w Dessimi (Lefkada). I Vikos - najgłębszy kanion świata. Kawałek dalej spotkaliśmy wydachowanego Citroena C3, którego kierowca niespecjalnie ogarniał jazdę po krętych, górskich drogach. Lazarat - narkotykowa wioska w Albanii. Wpadliśmy tam tylko na chwilę. Atmosfera była gęsta, ale udało się zrobić pamiątkowe zdjęcie... Tu już Czarnogóra i przecudny, fenomenalny park narodowy Durmitor. Bardzo się cieszę, że odwiedziliśmy to miejsce. Czarnogóry ciąg dalszy - po przejeździe przez górskie bezdroża. W końcu Kraków i szybka myjka, żeby samochód nie wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy... Cóż, po 75 tysiącach za kierownicą dieselka, trzeba chyba będzie zainwestować w niego ciut więcej. W tym tygodniu zamierzam wymienić feralną półoś, w czerwcu zaplanowałem większy serwis. Mimo ostatnich niespodzianek, nadal uważam, że to naprawdę wspaniały towarzysz podróży i wóz, który może posłużyć jeszcze przez długie lata. Niby znów był najwolniejszy na tripie, ale w końcu to jedna z dwóch 205-tek, które od 2013 roku przejechały od początku do końca wszystkie tripy - Balkan Rallye, Rumunia, Turcja i teraz Grecja. Aha, tą drugą 205-tką był biały diesel HelterSkeltera.
Na pewno ten wpis nie będzie już tylko laurką, bo intensywnie eksploatowany od prawie pięciu lat dieselek tym razem nie zadowolił się tankowaniem pod korek i dolewkami oleju. Trochę zaczął kaprysić ujawniając jedną małą awarię i kilka usterek, które jednak dały w kość podczas dwutygodniowej wyprawy.
Zacznę od tyłu, czyli od podsumowania. Nie mam fotki z licznika tuż po powrocie, ostatnią zrobiłem w dniu powrotu z Węgier, ale obliczyłem że przez 14 dni przejechałem ponad 5600 kilometrów. Dolałem 2-2.5 litra oleju, a spalanie wahało się w przedziale 4.54 - 5.79. Przygotowania do tripa zacząłem jeszcze zimą. Wraz z Manwe wymieniliśmy kawał przedniego zawieszenia. Wóz dostał nowe wahacze, końcówki drążków, gumy stabilizatora, lewą piastę i łożysko, a także manszetę przegubu zewnętrznego półosi lewej. Do tego na pokład wjechały wszystkie nowe wodziki skrzyni biegów, żeby manewrowanie lewarkiem nie przypominało mieszania łyżką w zupie.
Tuż przed tripem okazało się, że pękło mocowanie (płetwa) stabilizatora belki, czego nie zdążyliśmy już zrobić, więc musiałem jechać bez tylnego stabilizatora. Na początku mi to przeszkadzało, bo 205-tka bujała się nieprzyjemnie na łukach, ale potem okazało się najmniejszym z problemów. Helter i Morfeusz stabilizatora nie mają w ogóle, a jakoś jeżdżą Już pierwszego dnia Józek na postoju na Węgrzech dostrzegł śrubę w mojej lewej tylnej oponie. Wbiła się w mięso bieżnika i nie wyglądała groźnie. Szybko się zwulkanizowała i jeździ na aucie do dziś. Kiedyś się za to wezmę Słowację, Węgry, Serbię i Macedonię przejechałem w miarę komfortowo, nie licząc dyskomfortu psychicznego wywołanego świadomością braku stabilizatora i obecnością śruby w oponie. Niestety pierwszego dnia w Grecji na fantastycznej drodze przez góry zaczęła się tłuc półoś. Na początku dyskretnie, potem coraz głośniej. Okazało się, że spadła manszeta z przegubu wewnętrznego i wywaliło smar. Tłuczenie na prawych zakrętach postępowało, a pod koniec tripa musiałem przejeżdżać je już bez gazu. Nieszczęsna półoś odebrała mi sporo frajdy z jazdy. Nie dość, że dysponowałem najsłabszym autem, to na dodatek było ono 50-procentowym inwalidą na winklach
To jednak nie był koniec nieszczęść tego dnia. Tuż po zwiedzaniu Meteorów dieselek rozkraczył się w ulewnym deszczu. Po odpaleniu momentalnie gasł i nic nie wskazywało na to, żeby chciał współpracować z kimkolwiek z naszej ekipy. Szybki komunikat przez radio i momentalnie przy aucie pojawiła się silna grupa sztorcownicza. Deszcz nie przestawał padać, pod naszymi stopami płynęła rzeka deszczówki niosąca liście i śmieci, a tu wciąż nie było pomysłu, dlaczego klekot nie chce jechać dalej.
Walka odbywała się w dramatycznych warunkach. Gadzina przypłacił ją rozlewem krwi na obcej ziemi. Ranę szybko opatrzył taśmą izolacyjną, ale w okolicy smoka baku wciąż widać ślady zmagań. Reszta ferajny przemokła do suchej nitki. W końcu udało się jednak sprowadzić dziada na dół pod hotel, przygotowując tymczasowy bak z półtoralitrowej butelki po wodzie mineralnej. Zapadał zmierzch więc sztorcowanie odłożyliśmy na następny dzień. Na szczęście ranek był już pogodny. Na pamiątkę sfotografowałem prowizorkę wykonaną dzień wcześniej i przeparkowałem auto na kawałek względnie prostego betonu. Po chwili pojawił się Józek, Grzesiek, Bananowiec i Vroobel. Rozpoczęło się diagnozowanie awarii. Przewody paliwowe, które podejrzewaliśmy na pierwszym miejscu okazały się niewinne. Wyglądały dobrze i żaden nie był zagięty. Podejrzenie padło na filtr paliwa. Ten faktycznie nie wyglądał dobrze. Rozleciał się w rękach, więc rozpoczęliśmy poszukiwania nowego, co nie było rzeczą łatwą bo w Grecji był to dzień świąteczny. Szybko znudziło mnie krążenie po stacjach benzynowych, gdzie bezradni pracownicy rozkładali tylko ręce. Pomyślałem, że pomocy trzeba szukać gdzie indziej. Przejeżdżając przez miasteczko Kastraki zwróciłem uwagę na stary garaż, w którym stało zaparkowane stare BMW serii 5. Założenie było proste - ktoś kto w 2016 roku śmiga prawie 40-letnim samochodem na bank będzie miał do niego jakieś zapasowe części pozawijane w szmatki i ukryte na półkach. Podjechałem na podwórko, gdzie po chwili zjawił się starszy, siwy pan. I tutaj historia robi się bardzo ciekawa ponieważ:
- pan świetnie mówił po angielsku
- wykazywał chęć pomocy
- miło wspominał Polaków
- był właścicielem starego, nieczynnego sklepu motoryzacyjnego
Co prawda w sklepie, poza grubą warstwą kurzu znajdowały się głównie części do starych Datsunów, Mazd i innych Japończyków, lecz sympatyczny jegomość szybko znalazł mi filtr paliwa, który wedle jego zapewnień powinien pasować do starego diesla. Napis Hanomag/Steyr na opakowaniu mnie nieco zmartwił, więc na pocieszenie w cenie 5 € dostałem jeszcze drugi, nieco inny filtr. Po pamiątkowej fotce ruszyliśmy zatem dalej, na malowniczy kemping, gdzie miał nastać kres kłopotów dieselka. Tutaj następuje część widokowa. Po opuszczeniu Meteorów skierowaliśmy się w stronę prastarego miasta Delfy, gdzie znaleźliśmy chyba najpiękniejszy kemping pod słońcem. Po drodze widoczki były też niczego sobie... Niestety - wymiana filtra paliwa niewiele dała. Dieselek wciąż zapalał i szybko gasł. Szczęściem w nieszczęściu, Józkowi udało się zlokalizować przyczynę takiego stanu rzeczy - winna okazała się membrana pompki obudowy filtra paliwa. Była dziurawa, przez co układ zapowietrzał się. Znów trzeba było poskładać wszystko na zwężce z długopisu z pominięciem filtra. Dopiero następnego dnia za 4€ nabyłem przepływowy filterek, który z grubsza rozwiązał problem. Kolejne dni to względna radość z jazdy. Bez odcinków górskich, na których mogłaby przeszkadzać półoś, bez nowych awarii. Postanowiłem wznieść toast i cisnąć dalej. Wyrocznia Delficka podpowiedziała mi, że dojadę tym autem do domu i tego się trzymałem...
W drodze na górę Korynt Jedziemy do Nafplio! I kolejny dzień. Podczas, gdy ekipa biesiadowała na dzikiej plaży w okolicy Kyparission, ja wybrałem się na przystań, żeby zrobić kilka zdjęć. Żadne nie wyszło Etap w Atenach pomijam, bo tam nie działo się nic ciekawego. Fury stały w parkingu podziemnym, a my zwiedzaliśmy miasto pieszo.
Tutaj już kolejny uroczy kemping - Santa Maura w Dessimi (Lefkada). I Vikos - najgłębszy kanion świata. Kawałek dalej spotkaliśmy wydachowanego Citroena C3, którego kierowca niespecjalnie ogarniał jazdę po krętych, górskich drogach. Lazarat - narkotykowa wioska w Albanii. Wpadliśmy tam tylko na chwilę. Atmosfera była gęsta, ale udało się zrobić pamiątkowe zdjęcie... Tu już Czarnogóra i przecudny, fenomenalny park narodowy Durmitor. Bardzo się cieszę, że odwiedziliśmy to miejsce. Czarnogóry ciąg dalszy - po przejeździe przez górskie bezdroża. W końcu Kraków i szybka myjka, żeby samochód nie wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy... Cóż, po 75 tysiącach za kierownicą dieselka, trzeba chyba będzie zainwestować w niego ciut więcej. W tym tygodniu zamierzam wymienić feralną półoś, w czerwcu zaplanowałem większy serwis. Mimo ostatnich niespodzianek, nadal uważam, że to naprawdę wspaniały towarzysz podróży i wóz, który może posłużyć jeszcze przez długie lata. Niby znów był najwolniejszy na tripie, ale w końcu to jedna z dwóch 205-tek, które od 2013 roku przejechały od początku do końca wszystkie tripy - Balkan Rallye, Rumunia, Turcja i teraz Grecja. Aha, tą drugą 205-tką był biały diesel HelterSkeltera.
Facebook: https://www.facebook.com/Peugeot205Poland
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
- helterskelter
- Junior
- Posty: 194
- Rejestracja: 31 lip czw, 2008 6:02 pm
- Posiadany PUG: 205 xad lux; 205 GTI export
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: WP
Re: 205 Lodołamacz
Trochę nad nim popracujesz i znów będziesz miał na długie lata spokój i satysfakcję w trakcie pokonywania kolejnych europejskich (a może nie tylko) dróg
Małe OT. Od 6 lat jeżdżę na belce z 309-ki ze stabilizatorem.RafGentry pisze: Helter i Morfeusz stabilizatora nie mają w ogóle, a jakoś jeżdżą
- RafGentry
- Moderator
- Posty: 6945
- Rejestracja: 06 cze śr, 2007 8:40 pm
- Posiadany PUG: GTI Griffe, GTI LeMans, GTI, CTI, XRD, XS, Indiana, 405 STDT
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: 205 Lodołamacz
A to zwracam honor Wojtku. Nie wiem co mi się ubzdurało. Robię diesla czym prędzej, żeby dalej trzaskał kilometry bo do tego jest stworzonyhelterskelter pisze:Trochę nad nim popracujesz i znów będziesz miał na długie lata spokój i satysfakcję w trakcie pokonywania kolejnych europejskich (a może nie tylko) dróg
Małe OT. Od 6 lat jeżdżę na belce z 309-ki ze stabilizatorem.RafGentry pisze: Helter i Morfeusz stabilizatora nie mają w ogóle, a jakoś jeżdżą
Facebook: https://www.facebook.com/Peugeot205Poland
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
- DJPreZes
- Moderator
- Posty: 4593
- Rejestracja: 01 sie ndz, 2004 6:40 pm
- Posiadany PUG: Roland Garros/307
- Numer Gadu-gadu: 2516096
- Lokalizacja: Gdynia
Re: 205 Lodołamacz
Ło panie złom Daje pińcet i zabieram ten problem
Peugeot 205 Roland Garros Cabrio
- szasz
- Uzalezniony
- Posty: 739
- Rejestracja: 10 lip czw, 2014 8:45 am
- Posiadany PUG: XS '92 [i] Partner Tepee Outdoor 1.6 HDI [i] Citroen C4 1.6 BlueHDI
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Gdańsk, miasto rodzinne Tomaszów Lubelski
Re: 205 Lodołamacz
Okropne rzeczy się działy z tym Twoim wozem. Współczuję Rafał. Na pewno zabrał Ci dużo radości z tripa, ale mam nadzieję, że nie całą
205 XS rulez
205 XS rulez
Zawsze iść, rozkaz który mam we krwi..
- RafGentry
- Moderator
- Posty: 6945
- Rejestracja: 06 cze śr, 2007 8:40 pm
- Posiadany PUG: GTI Griffe, GTI LeMans, GTI, CTI, XRD, XS, Indiana, 405 STDT
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: 205 Lodołamacz
Nie no, aż tak okropnie to nie było. W końcu dowiózł mnie wszędzie, gdzie trzeba i wrócił do domu
Ale jednak codzienna jazda i intensywna eksploatacja tripowa potrafi dać w kość maszynie. Nawet wnętrze zużywa się ekspresowo. Jeszcze w Grecji pękła mi gałka zmiany biegów, a wczoraj dokonała żywota. Dosłownie rozpadła się w rękach (te słowa słyszałem już dziesiątki razy od posiadaczy 205-tek, ale żaden opis lepiej nie pasuje do sytuacji).
Ale jednak codzienna jazda i intensywna eksploatacja tripowa potrafi dać w kość maszynie. Nawet wnętrze zużywa się ekspresowo. Jeszcze w Grecji pękła mi gałka zmiany biegów, a wczoraj dokonała żywota. Dosłownie rozpadła się w rękach (te słowa słyszałem już dziesiątki razy od posiadaczy 205-tek, ale żaden opis lepiej nie pasuje do sytuacji).
Facebook: https://www.facebook.com/Peugeot205Poland
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich