205 mi16 - "Tuptuś"
: 24 lut wt, 2015 3:49 pm
Co prawda 205 mam już od dawna, miałem nawet kiedyś swój temat ale tak się jego losy potoczyły że został usunięty. Jakoś tak się praktycznie nic w tym samochodzie nie psuło, nic nie trzeba było wymieniać więc i temat nie miał racji bytu. Teraz, przy okazji sztorcowania samochodu na wyprawę do Turcji okazało się że jednak co nieco zrobić będzie trzeba...
Jako że to pierwszy post to zacznę od rysu historycznego. 205 jeżdżę od 2002 roku, kiedy to dostałem od dziadka 1.8D 60KM. Świetny samochodzik. Jeździł szybko, palił mało i chociaż lał się z niego olej strumieniami to udało mi się nim dwa razy wybrać na wakacje do Chorwacji i raz na Węgry. To był początek tripowej zajawki:)
w 2004 roku, po powrocie z wakacyjnej pracy na farmie w UK, za zarobione pieniądze kupiłem w końcu wymarzone gti. 1.9, skóra, szyberdach, stan niemalże kolekcjonerski. Pojechałem po niego do Człuchowa ( Bory Tycholskie ). Kosztował wtedy 9k. Do tej pory pamiętam dokładnie drogę powrotną. Zabieram się do wyprzedzania ciężarówki, wciskam gaz i ... wyprzedzam od razu 3:) Ocieram pot z czoła, na twarzy banan od ucha do ucha a w myślach sobie myślę "łooooo, jak w startreku:) "
Po dwóch latach pojawiło się na forum ogłoszenie - "Sprzedam silnik 1.9 D6C mi16 po remoncie. Mogę pomóc przy przekładce". Tak też pod maską pojawiło się 16v. Przy okazji wymienione zostało całe zawieszenie, układ kierowniczy, nowy rozrusznik, skrzynia poszła do remontu. Miało być wszystko jak nowe.
Niestety po pół roku silnik się rozpadł. Korba wyszła bokiem przy okazji niszcząc rozrusznik i ubijając kawałek skrzyni. Trzeba było wszystko poskładać o nowa. Tym razem z czujnikiem stukowym i komputerem od wersji 148KM żeby zminimalizować szanse na kolejny wybuch.
Od tego czasu samochód przejechał bez większych awarii EuroTrip 2009, Pragę, Rumunię czy Albanię, nie licząc niezliczonych krótszych wypadów.
Niestety po 8 latach nadszedł jego kres. Zaczęło się niewinnie. Był plan żeby wymienić stukający popychacz zaworów przed wyjazdem do Turcji a przy okazji zrobić coś z wolnymi obrotami.
Po wyjęciu wałków okazało się że żaden popychacz nie wygląda gorzej od pozostałych. Trzeba było więc kupić cały zestaw nowych. Przy zakładaniu ich okazało się natomiast że nowe też nie będą raczej chodzić cicho z powodu dziwnie złożonej głowicy:
Tylko jeden zawór miał normalnie wystający grzybek. Cała reszta jest schowana i popychacz zamiast pchać ten grzybek opierał się na tej miseczce dookoła. Na szczęście miałem zapasową głowicę więc po sprawdzeniu jej szczelności i splanowaniu podjąłem decyzję żeby ją wymienić.
Tak przy okazji to nowe popychacze ( te na dole ) mają trochę mniejsze główki ( czy jak nazwać ten element, który pcha zawór:) ). Mam nadzieję że nie będzie to robiło żadnej negatywnej różnicy.
Zanim jednak głowica miała być zmieniona to sprawdziliśmy jeszcze sprężanie na cylindrach. Niestety wyszło 7/9/9/11 czyli potocznie mówiąc "nędza". Nie było co na takim silniku jechać do Turcji.
Dzisiaj przyszły nowe tłoki, tuleje i pierścienie od Bunioo'a:
Przy okazji składania silnika na nowo zostanie założone lekkie koło pasowe od Stefa:
Mam nadzieję że ten silnik przetrwa przynajmniej kolejnych 8 lat dając niesamowitą frajdę z jazdy oraz niezrównane doznania akustyczne ( chyba porównywalne tylko z v6 ) przy równie niskim jak do tej pory spalaniu ( 6,5/100 na trasie, minimalnie 6,3 na trasie Rijeka-Balaton w 2009 roku)
Na koniec jeszcze dwa aktualne zdjęcia:
Mam nadzieję że szybko nadaży się okazja żeby zrobić kilka lepszych, w ciekawszej scenerii:)
Jako że to pierwszy post to zacznę od rysu historycznego. 205 jeżdżę od 2002 roku, kiedy to dostałem od dziadka 1.8D 60KM. Świetny samochodzik. Jeździł szybko, palił mało i chociaż lał się z niego olej strumieniami to udało mi się nim dwa razy wybrać na wakacje do Chorwacji i raz na Węgry. To był początek tripowej zajawki:)
w 2004 roku, po powrocie z wakacyjnej pracy na farmie w UK, za zarobione pieniądze kupiłem w końcu wymarzone gti. 1.9, skóra, szyberdach, stan niemalże kolekcjonerski. Pojechałem po niego do Człuchowa ( Bory Tycholskie ). Kosztował wtedy 9k. Do tej pory pamiętam dokładnie drogę powrotną. Zabieram się do wyprzedzania ciężarówki, wciskam gaz i ... wyprzedzam od razu 3:) Ocieram pot z czoła, na twarzy banan od ucha do ucha a w myślach sobie myślę "łooooo, jak w startreku:) "
Po dwóch latach pojawiło się na forum ogłoszenie - "Sprzedam silnik 1.9 D6C mi16 po remoncie. Mogę pomóc przy przekładce". Tak też pod maską pojawiło się 16v. Przy okazji wymienione zostało całe zawieszenie, układ kierowniczy, nowy rozrusznik, skrzynia poszła do remontu. Miało być wszystko jak nowe.
Niestety po pół roku silnik się rozpadł. Korba wyszła bokiem przy okazji niszcząc rozrusznik i ubijając kawałek skrzyni. Trzeba było wszystko poskładać o nowa. Tym razem z czujnikiem stukowym i komputerem od wersji 148KM żeby zminimalizować szanse na kolejny wybuch.
Od tego czasu samochód przejechał bez większych awarii EuroTrip 2009, Pragę, Rumunię czy Albanię, nie licząc niezliczonych krótszych wypadów.
Niestety po 8 latach nadszedł jego kres. Zaczęło się niewinnie. Był plan żeby wymienić stukający popychacz zaworów przed wyjazdem do Turcji a przy okazji zrobić coś z wolnymi obrotami.
Po wyjęciu wałków okazało się że żaden popychacz nie wygląda gorzej od pozostałych. Trzeba było więc kupić cały zestaw nowych. Przy zakładaniu ich okazało się natomiast że nowe też nie będą raczej chodzić cicho z powodu dziwnie złożonej głowicy:
Tylko jeden zawór miał normalnie wystający grzybek. Cała reszta jest schowana i popychacz zamiast pchać ten grzybek opierał się na tej miseczce dookoła. Na szczęście miałem zapasową głowicę więc po sprawdzeniu jej szczelności i splanowaniu podjąłem decyzję żeby ją wymienić.
Tak przy okazji to nowe popychacze ( te na dole ) mają trochę mniejsze główki ( czy jak nazwać ten element, który pcha zawór:) ). Mam nadzieję że nie będzie to robiło żadnej negatywnej różnicy.
Zanim jednak głowica miała być zmieniona to sprawdziliśmy jeszcze sprężanie na cylindrach. Niestety wyszło 7/9/9/11 czyli potocznie mówiąc "nędza". Nie było co na takim silniku jechać do Turcji.
Dzisiaj przyszły nowe tłoki, tuleje i pierścienie od Bunioo'a:
Przy okazji składania silnika na nowo zostanie założone lekkie koło pasowe od Stefa:
Mam nadzieję że ten silnik przetrwa przynajmniej kolejnych 8 lat dając niesamowitą frajdę z jazdy oraz niezrównane doznania akustyczne ( chyba porównywalne tylko z v6 ) przy równie niskim jak do tej pory spalaniu ( 6,5/100 na trasie, minimalnie 6,3 na trasie Rijeka-Balaton w 2009 roku)
Na koniec jeszcze dwa aktualne zdjęcia:
Mam nadzieję że szybko nadaży się okazja żeby zrobić kilka lepszych, w ciekawszej scenerii:)