Peugeot 205 z VADUZ Miami Blue
: 06 cze śr, 2018 10:42 pm
Peugeot 205 z VADUZ 91r. Miami Blue
Cześć wszystkim,
Już od dawna nosiłem się z zamiarem założenia konta na forum w celu upamiętnienia mojej przygody z Peugeotem 205
Mój PUGINI bo tak go nazywam został wypatrzony w jednym z większych miast na wschodzie Polski a dokładnie na lubelszczyznie. Ponieważ owa miejscowość, jest mi bliska sercu szybko się tam katapultowałem by obejrzeć dzieło francujskiej motoryzacji.
Peugeot od razu wpadł mi w oko. Niebieski zadbany kolor lakieru w połączeniu z żółtymi listwami zderzaków mógł się podobać. Do tego czarne tablice rejestracyjne. Zakupiony w zimie poprzedniego roku w lutym bodajże. Straszna pogoda wtedy była nie dało się dokładnie obejrzeć auta (zimno i lało deszczem z nieba zamiast śniegu).
Wiedziałem, że będzie mój pozostała kwestia ceny.
Specyfikacja:
Peugeot 205, rok produkcji 1991
Silnik 1.1 44 kW
Gaźnik SOLEX, benzyna na 95 oktanów
Przebieg 130 tys.
przegląd aktualny przez kilka miesięcy
OC na spokojnie do Sierpnia
Wersja- konkretna bieda edytion!!! – brak wspomagania, centralnych zamków nawet nie ma środkowej kratki nawiewu, ale jest szyberdach manualny jaram się tak ze otwieram nawet w zimie Fotele szczególnie tylne prawie jak nowe.
Na dobry początek było bardzo dużo do zrobienia przy samochodzie abym jako tako mógł sprawnie i bezpiecznie poruszać się po polskich drogach.
- hamulec ręczny – przy próbie zaciągniecia podczas zakupu handlarzyna zaczął krzyczeć
„ Panie tego lepiej nie dotykać nie zaciagać bo dzisiaj Pan już nie pojedzie”
- rozrząd podstawowa sprawa ale handlarzyna, gość od którego odkupiłem auto nie miał pojęcia czy był wymieniany - po prostu nic nie mówił, no cóż i tak zazwyczaj po zakupie samochodu dokonuje sie wymiany tej cześci więc już na początku wziąłem to w koszty 450 zł leci na start
- reflektor prawy miał urwaną regulację gibał się na wybojach góra –dół
- hamulce ledwo spowalniały auto, w zimie po śniegu naprawdę cieźko się jeździło trzeba było hamowac z dużą rezerwą o awaryjnym raczej nie było mowy dzwon gwarantowany. Na stacji diagnostycznej oczywiście już po zakupie wyszło ze przeglądu raczej nie przejdziemy ponieważ prawa strona wcale nie hamuje. Przewody hamulcowe nie zmieniane od nowosci.
- koła stalowe widać ze orginalne ale opony już do wyrzucenia dostałem tylko jeden komplet akurat zimówki
- system audio to jest dopiero hit – radio dostałem w spadku, klasyczny kaseciak od Kenwooda, z ciekawości dlaczego radio wyszukuje fale a nie gra odkręciłem maskownice głosników, okazało się ze nic tam nie ma, dobrze ze ktoś zostawił chociaż antenę na dachu
- układ kierowniczy/ zawieszenie – przy jezdzie na wprost samochód zjezdzał na prawą stronę, na ten moment nie było wiadomo czy to sprawa hamulca czy też luzów w układzie jezdnym
- samochód strasznie dymił na niebiesko handlarzyna tłumaczył ze to przez mróz, ze musi sie rozgrzać. Wspomniał również ze majstrował coś przy gaźniku bo samochód nie chciał odpalać. Coś tam kiedyś słyszałem o gazniku ale nie wiedziałem czym to się popija.
-oswietlenie światło przeciwmgielne i biegu wstecznego – niestety ale przy cofaniu nic się nie zapalało było ciemno po prostu
okazało się pózniej że Peugeot był też ogołocony z części zarówek - H4 były ale już pozycyjnych nie było, żarówek z tyłu pozycyjnych też brakowało jak by ktoś specjalnie powyjmował aby auto mniej prądu zużywało
- poprawnie działanie spryskiwaczy to rzecz istotna w zimie a szczególnie w trasie ale oczywiście na start nie działały (kto sprawdza takie rzeczy przy zakupie?) dostałem co prawda w gratisie od handlarza nową dzwignię firmy JEAGER ale po podłaczeniu również nie działa
- stan blacharski z zewnątrz był bardzo zadawalający niestety po zjechaniu na kanał okazało się ze pilnej interwencji wymagaja dwie wieksze dziury powstałe prawdopodobnie przez plastik trzymąjacy przewód paliwowy, reszta była do zaakceptowania i odłożenia na poźniej
- dach wypłowiały robi się juz biały – to wszystko przez ten snieg na dachu, nie kupujcie auta zimą
- z zewnatrz brakowało kilku plastików przy wlewie paliwa i po drugiej stronie, listwa tylna w zderzaku była wgięta – ktoś zawadził widocznie przy parkowaniu
Widząc tą listę nie jeden by powiedział jak ten sławny juz handlarz Panie daj mi tylko 300 złotych a za darmo wywiozę na złom.
Zapłaciłem za Puga ponad 1000 złotych. Było dużo chwil zwątpienia czy go nie sprzedać szczególnie że co chwila odkrywało się nowe niespodzianki.
Dzięki mojemu wujowi i kosztem wspólnej pracy i jego Audi, które stało już gotowe do przemalowania (wiadomo Pugini ważniejszy) , udało sie po jakimś czasie ogarnąc najważniejsze rzeczy, aby ten cud techniki przeszedł chociaż przeglad, który zbliżał sie nieuchronnie bo juz w kwietniu.
Dzisiaj wiem że było warto go uratować. Ponieważ auto do dzisiaj daje mi radość podczas jazdy i ciągle zaskakuje swoją bezawaryjnoscią.
Niebawem kolejne wpisy przygody z Pugiem
Cześć wszystkim,
Już od dawna nosiłem się z zamiarem założenia konta na forum w celu upamiętnienia mojej przygody z Peugeotem 205
Mój PUGINI bo tak go nazywam został wypatrzony w jednym z większych miast na wschodzie Polski a dokładnie na lubelszczyznie. Ponieważ owa miejscowość, jest mi bliska sercu szybko się tam katapultowałem by obejrzeć dzieło francujskiej motoryzacji.
Peugeot od razu wpadł mi w oko. Niebieski zadbany kolor lakieru w połączeniu z żółtymi listwami zderzaków mógł się podobać. Do tego czarne tablice rejestracyjne. Zakupiony w zimie poprzedniego roku w lutym bodajże. Straszna pogoda wtedy była nie dało się dokładnie obejrzeć auta (zimno i lało deszczem z nieba zamiast śniegu).
Wiedziałem, że będzie mój pozostała kwestia ceny.
Specyfikacja:
Peugeot 205, rok produkcji 1991
Silnik 1.1 44 kW
Gaźnik SOLEX, benzyna na 95 oktanów
Przebieg 130 tys.
przegląd aktualny przez kilka miesięcy
OC na spokojnie do Sierpnia
Wersja- konkretna bieda edytion!!! – brak wspomagania, centralnych zamków nawet nie ma środkowej kratki nawiewu, ale jest szyberdach manualny jaram się tak ze otwieram nawet w zimie Fotele szczególnie tylne prawie jak nowe.
Na dobry początek było bardzo dużo do zrobienia przy samochodzie abym jako tako mógł sprawnie i bezpiecznie poruszać się po polskich drogach.
- hamulec ręczny – przy próbie zaciągniecia podczas zakupu handlarzyna zaczął krzyczeć
„ Panie tego lepiej nie dotykać nie zaciagać bo dzisiaj Pan już nie pojedzie”
- rozrząd podstawowa sprawa ale handlarzyna, gość od którego odkupiłem auto nie miał pojęcia czy był wymieniany - po prostu nic nie mówił, no cóż i tak zazwyczaj po zakupie samochodu dokonuje sie wymiany tej cześci więc już na początku wziąłem to w koszty 450 zł leci na start
- reflektor prawy miał urwaną regulację gibał się na wybojach góra –dół
- hamulce ledwo spowalniały auto, w zimie po śniegu naprawdę cieźko się jeździło trzeba było hamowac z dużą rezerwą o awaryjnym raczej nie było mowy dzwon gwarantowany. Na stacji diagnostycznej oczywiście już po zakupie wyszło ze przeglądu raczej nie przejdziemy ponieważ prawa strona wcale nie hamuje. Przewody hamulcowe nie zmieniane od nowosci.
- koła stalowe widać ze orginalne ale opony już do wyrzucenia dostałem tylko jeden komplet akurat zimówki
- system audio to jest dopiero hit – radio dostałem w spadku, klasyczny kaseciak od Kenwooda, z ciekawości dlaczego radio wyszukuje fale a nie gra odkręciłem maskownice głosników, okazało się ze nic tam nie ma, dobrze ze ktoś zostawił chociaż antenę na dachu
- układ kierowniczy/ zawieszenie – przy jezdzie na wprost samochód zjezdzał na prawą stronę, na ten moment nie było wiadomo czy to sprawa hamulca czy też luzów w układzie jezdnym
- samochód strasznie dymił na niebiesko handlarzyna tłumaczył ze to przez mróz, ze musi sie rozgrzać. Wspomniał również ze majstrował coś przy gaźniku bo samochód nie chciał odpalać. Coś tam kiedyś słyszałem o gazniku ale nie wiedziałem czym to się popija.
-oswietlenie światło przeciwmgielne i biegu wstecznego – niestety ale przy cofaniu nic się nie zapalało było ciemno po prostu
okazało się pózniej że Peugeot był też ogołocony z części zarówek - H4 były ale już pozycyjnych nie było, żarówek z tyłu pozycyjnych też brakowało jak by ktoś specjalnie powyjmował aby auto mniej prądu zużywało
- poprawnie działanie spryskiwaczy to rzecz istotna w zimie a szczególnie w trasie ale oczywiście na start nie działały (kto sprawdza takie rzeczy przy zakupie?) dostałem co prawda w gratisie od handlarza nową dzwignię firmy JEAGER ale po podłaczeniu również nie działa
- stan blacharski z zewnątrz był bardzo zadawalający niestety po zjechaniu na kanał okazało się ze pilnej interwencji wymagaja dwie wieksze dziury powstałe prawdopodobnie przez plastik trzymąjacy przewód paliwowy, reszta była do zaakceptowania i odłożenia na poźniej
- dach wypłowiały robi się juz biały – to wszystko przez ten snieg na dachu, nie kupujcie auta zimą
- z zewnatrz brakowało kilku plastików przy wlewie paliwa i po drugiej stronie, listwa tylna w zderzaku była wgięta – ktoś zawadził widocznie przy parkowaniu
Widząc tą listę nie jeden by powiedział jak ten sławny juz handlarz Panie daj mi tylko 300 złotych a za darmo wywiozę na złom.
Zapłaciłem za Puga ponad 1000 złotych. Było dużo chwil zwątpienia czy go nie sprzedać szczególnie że co chwila odkrywało się nowe niespodzianki.
Dzięki mojemu wujowi i kosztem wspólnej pracy i jego Audi, które stało już gotowe do przemalowania (wiadomo Pugini ważniejszy) , udało sie po jakimś czasie ogarnąc najważniejsze rzeczy, aby ten cud techniki przeszedł chociaż przeglad, który zbliżał sie nieuchronnie bo juz w kwietniu.
Dzisiaj wiem że było warto go uratować. Ponieważ auto do dzisiaj daje mi radość podczas jazdy i ciągle zaskakuje swoją bezawaryjnoscią.
Niebawem kolejne wpisy przygody z Pugiem