Nie wiem jakim cudem, ale musiałem go gdzieś zgubić. Najśmieszniejsze, że ostatni raz dolewkę robiłem jakiś miesiąc temu, więc chyba by zdążył wypaść wcześniej gdybym źle dokręcił.
Próbowałem różnych zakrętek, szmatek przymocowanych na gumkach, ale spada cały czas, bo konstruktorzy chyba nie przewidzieli takich przypadków i zrobili zakoczenie w formie "wulkanu".
Nawet nigdzie się ruszyć nie mogę, żeby mi nie zassało jakiegoś syfu
) ja przejechałem tak 400 kilometrów do domu i wytrzymała... a potem kup sobie taki koreczek - koszt 18zł. (może taniej niż taśma...)