Mój egzemplarz - krótki opis
Rok produkcji: 1992
Silnik: 1.6 XU5M (BDY)
Komputer: Magneti Marelli G6 10
Kolor: onyx black (P3XY)
Plan względem auta - odrestaurowanie zachowując w pełni oryginalny wygląd.
Mój egzemplarz - historia
Po rozbiciu XSa i decyzji o rozebraniu go na części zacząłem szukać gołej "budy" lub taniej 205 ze zdrową blachą.
Pewnego dnia natknąłem się na Allegro na aukcje o treści:
mam do sprzedania peugeota 205, rok 1992, 1,6 benzyna 90 KM, auto w bardzo dobrym stanie , nietypowa wersja , środek pół skóra , całe wnętrze GTI, duży szyberdach, elektryczne szyby, centralny zamek , alu felgi, uchylne tylne szyby, ważny przegląd i ubezpieczenie w ciągłej eksploatacji, tel.XXXXXXXXX, pozdr.
Dołączone były zdjęcia auta, oto i one:
Początkowo odrzuciłem tą aukcję. Ewidentnie nie było to, to czego szukałem. Ja szukałem czegoś co ma budę w dobrym stanie i jest bardzo tanie, jakiejś biedy. Ponieważ samochód przez dłuższy czas się nie sprzedawał zacząłem się nad nim zastanawiać. Zadzwoniłem do właściciela i porozmawiałem. Jak powiedział co to jest za wersja to mnie zamurowało. Pierwszy raz o niej słyszałem. Wtedy pojawiła się myśl... "może by go kupić!?" I chyba przez następny tydzień marudziłem Czarkowi (Dervozailus) co powinienem zrobić - "kupić? nie kupić?". Tutaj przy okazji chciałem podziękować mu za cierpliwe znoszenie moich narzekań.
Zebrałem kasę, umówiłem się i ruszyłem do Wrocławia. Po dotarciu na miejsce i obejrzeniu auta miałem nie najlepsze odczucia... Auto niestety okazało się być mocno zaniedbane. Lakier w tragicznym stanie, w środku poniszczone siedzenia, plastiki połamane. Na szczęście pozytywne wrażenie zrobiła na mnie praca silnika i przejażdżka autem. Po dłuższej chwili zastanowienia zdecydowałem... Biorę! Trzeba go uratować.
W ten sposób 04 sierpnia 2009 stałem się posiadaczem
Peugeot 205 El Charro.
Dodane 10 Cze 2010 20:44
W drodze powrotnej do Warszawy pojawiło się coś dziwnego - przy 140 km/h samochód wpadał w poważne drgania. Przy niższych prędkościach było ok, jednak mnie to mocno zaniepokoiło. Nie było wyjścia, trzeba było jechać dalej i dowieść auto do domu. Na szczęście udało się dotrzeć bez problemów.
Jak się potem okazało pomogło zdjęcie i rozruszanie zacisku hamulcowego (o ile dobrze pamiętam lewego). Problem został rozwiązany (doraźnie).
Niestety dosyć szybko pojawił się następny problem. Po nagrzaniu silnika, przy dodaniu gazu strasznie nierówno pracował. Przy gwałtownym wciśnięciu pedału gazu słychać było głośne "uderzenie". Auto zostało zaparkowane na posesji u brata w oczekiwaniu na lepsze czasy. Tak przestało jesień i zimę 2009. Oczywiście w tym czasie odpalałem raz na jakiś czas autko i przemieszczałem się kilka metrów.
Nastała wiosna. Sól została spłukana z ulic przez deszcze. Postanowiłem ruszyć autko i się nim przejechać. Niestety problem z pracą silniką występował nadal. Jak się okazało przy gwałtownym dodaniu gazu szedł ogień w kolektor dolotowy. Moje myśli powędrowały w kierunku zapłonu i układu paliwowego.
Wymieniłem filtr paliwa, a wieczorem tego samego dnia zostałem zmuszony do wymienienia pompy paliwa. Po tych zabiegach było zdecydowanie lepiej.
Potem wymieniłem jeszcze przewody paliwowe, bo tamte aż pękały.
Można powiedzieć, że doszliśmy do stanu obecnego... no może jeszcze jedna rzecz.
Żeby auto tak bardzo nie straszyło ludzi swoim wyglądem to przepolerowałem maskę.
W tym temacie muszę się jeszcze wiele nauczyć, ale i tak pragnę podziękować kubasowi za cenne rady.
To be continued...
No, ale dasz radę ;]
, powodzenia w przywracaniu do ideału 
