![Respect _O_](./images/smilies/icon_worshippy.gif)
Mam pytanie, które wiąże się z problemem, który wyniknął w poniedziałek. Otóż jadąc sobie do Warszawy (jakieś 40 km), w miarę łagodnie, bez szaleństw (100-130 km/h) w wyznaczone miejsce dojechałem bez problemów. Zgasiłem samochód i wróciłem po - pi razy oko - 30 minutach i ruszyłem w drogę powrotną. Po kilku minutach od odpalenia, stojąc na światłach zauważyłem jak spod maski, od strony pasażera, zaczyna lecieć "biała mgła", temperatura zarówno silnika jak i płynu chłodniczego na 90 stopni i czerwona kontrolka od niskiego poziomu płynu chłodniczego. Co się okazało - zbiorniczek wyrównawczy opróżnił się do cna, a cały płyn skapywał po prawym nadkolu, baaa...nawet po progu udawało mu się polać. Zostawiłem Puga, żeby się trochę ostudził. W międzyczasie poleciałem i kupiłem Borygo. Zalałem i czekałem...czekałem...czekałem... Nic się nie ulało już. Zapaliłem, pojechałem. Dojechałem do domu bez żadnych problemów. Po drodze silnik się nie grzał, mimo, że jakoś specjalnie wolno się nie toczyłem. Wczoraj też sprawdziłem poziom płynu i cały czas jest tyle ile wlałem.
Nie mam pojęcia co się mogło stać
![Rolling Eyes :roll:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)
![Mr. Green :mrgreen:](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
Poradźcie coś chłopaki
![Bye :W](./images/smilies/wave.gif)