Tak se myślę, że ludzie mają jakieś kompleksy... W piątek sobie jadę, chce zmienić pas i widzę, że mam dużo miejsca, chcę wjeżdżać, to mi koleś jakimś SUVem gaz do dechy, byle nie wpuścić....no to przyhamowałem - on to samo. Ja gazu, on z piskiem, byle nie puścić. Zwolniłem, zrównał się ze mną i coś gada i pokazuje, żebym szybę opuścił. Nie powiem - zdziwiłem się, ale opuściłem. W tym momencie stanęliśmy na światłach, a on z wydzierem "k*** jaki kretyn, na ch*** Ci kabriolet ty debilu" i dalej mnie wyzywa... akurat światła się zmieniły, to ruszyłem, wjechałem przed buraka i pojechałem w swoją stronę, a on nawet w tym czasie nie zdążył ruszyć się o milimetr. Potem sobie przypomniałem, że tego samego kretyna mocno objechałem ruszając ze świateł kilka razy (więc mu pewnie na jakąś chorą ambicję tym wsiadłem), a później na jednym skrzyżowaniu ruszyłem sporo szybciej i go "zablokowałem", no ale jak widzę zielone albo wolna drogę to nie mam zamiaru czekać na innych raczej... Tak samo dzisiaj na światłach ktoś idzie i puka się w czoło. Otwieram szybę i się pytam o co chodzi "w Polsce jesteśmy, a ty kabrioletem jeździsz , hahahahaha". Tak samo znajomi z którymi jeżdżę do pracy - uznali, że albo będę jeździł innym albo mnie wywalają z grupy dojeżdżającej, bo to nie dość, że stary samochód to jeszcze bez dachu, zagłówków z tyłu i poduszek powietrznych. A już akcje w stylu "mamo, mamo, czemu ten samochód ma biały dach" "a nie wiem, stary złom jakiś, zobacz synek jaki tam ładny golf jedzie" nie robią na mnie żadnego wrażenia - są codziennością. Skąd takie nieskończone pokłady głupoty w ludziach??
Na odreagowanie zalałem sobie V-Power'a trochę na Shellu i poganiałem za Prosiakiem Cayenne na "niemieckiej autostradzie"

Szans żadnych, ale co mi tam, ważne że była zabawa, a jak przegrywać to z wielkimi
