
Do garażu trafił młodszy brat Juniora - Polonez Caro. Od podstawówki chciałem posiadać ten samochód.
Natomiast to co udało mi się kupić to graniczy chyba z cudem.
Ale od początku.
Wracając z miasta z synem (oczywiście 205-tką) zauważyłem, że mocno starsze małżeństwo wywiesza na Polonezie kartkę "sprzedam".
Bardzo mnie ona zainteresowała, postanowiłem się przyjrzeć jej z bliska.
Starsi państwo bardzo rzeczowo opowiedzieli o aucie, jego perypetiach, skąd się u nich wzięło itp. - jak o członku rodziny. Sprzedawali oni auto ponieważ pani nie ma prawka a pan przeżył pół roku temu udar i teraz chodzi z "balkonikiem" i ma kłopoty z mówieniem.
Oględziny zewnętrzne i podwozia dały werdykt - samochód w stanie niemal idealnym, zero oznak korozji, 2 zaprawki na całym samochodzie i wymieniony pas pod reflektorami (kierowca nie trafił w garaż

Później dłuższa konwersacja ze starszym państwem, oględziny dokumentów, oględziny samego auta i największe zaskoczenie - auto ma 17 lat (1996 rok produkcji) i udokumentowany przebieg 33tyś km!! Jeszcze folia na podłodze nie była do końca zdarta

Auto przez całe swoje "życie" było garażowane.
Olej w silniku - pełen syntetyk - nic nie kopci.
Niestety, z racji rzadkiego używania auta ma pewne mankamenty - spory luz w układzie kierowniczym oraz stoi tylny prawy hamulec (grzeje się felga).
Natomiast co do wyposażenia - uważam że jest bogate jak na FSO z tamtych lat:
- elektryczne szyby przednie
- lakier beż metalic
- oryginalne radio "z epoki"
- centralny zamek
- alarm
- jednopunktowy wtrysk
- regulowana w pionie kierownica
- immobilizer
- tapicerka i wszystkie fotele Intergroclin w idealnym stanie (właściciel jak to starszy pan kładł poduszkę na fotel)
Myślę, że to był dobry zakup

A cena - wydaje mi się odrobinę śmieszna w stosunku do tego jak prezentuje się auto.

