Odkopuję dziada z trzeciej strony wątków, bo po 17 miesiącach kitrania go po garażach znów jeździ i cieszy michę!
W sobotę zrobiłem mu przegląd, który przeszedł bez problemów. Oczywiście nie obyło się bez zbiegowiska diagnostów, którym bardzo się Gentry spodobał. Czułem się jak na konferencji prasowej
Po przeglądzie mała rundka po mieście, tankowanie i wio do garażu, gdzie czekały już stęsknione SL434. Mały quick detailing i można było ruszać w drogę.
Bałem się trochę dalszego wypadu, bo po takim postoju różne rzeczy mogą niedomagać, ale okazało się, że garażowanie w suchym i ciepłym miejscu to najlepsze co mogłem zafundować Gentrusowi. Spłukanie kurzu i sprawdzenie płynów wystarczyło. Na autobanie szedł jak rakieta (taka wolno przyspieszająca
![Razz :P](./images/smilies/tongue.gif)
). Fajne jest to, że przy 150 km/h na obrotomierzu mam 4000.
Podczas jazdy autostradowej padało, więc po dotarciu do celu zorganizowałem Gentremu ciepłe i suche schronienie. Co ciekawe, kwarcowa powłoka nałożona 3 lata temu wciąż spełnia swoje zadanie. Jedziesz w deszczu, a auto jest praktycznie suche. Właściwie to można obejść się nawet bez wycieraczek.
Niedzielę przeznaczyłem na przejażdżki i wojaże. Pierwszy raz zabrałem Gentry w górzyste tereny. W porównaniu do dieselka, czy nawet CTI jazda jest ciut inna. Integralność zawieszenia, spasowanie wszystkich elementów - jednak niski przebieg daje uczucie prowadzenia prawie nowego samochodu. Tylko ta skrzynia niespecjalnie się w góry nadaje.
Z rzeczy do zrobienia - chcę odnowić odbłyśniki w halogenach. Te mają już lekkie naloty rdzy. Kupiłem mu także tylne lampy Valeo, które zastąpią oryginalne AXO.
Pierwszy raz od 2011 roku zrobiłem Gentry więcej niż kilkanaście kilometrów. Łącznie nakręciłem 255. Przebieg przekroczył 72 tysiące. Chyba czas znów go gdzieś zahibernować
Na koniec garść fotek. Na niektórych nawet widać, że auto jest faktycznie zielone