Nie mamy już lata, a CTI lata.
Założyłem w końcu odnowione w Bochni Centry. Tym razem z oponą 175/55. Nie mogę się napatrzeć na auto... Tylko coś nie mam szczęścia do dekli. Najpierw musiałem je doszlifować, bo za grubo były zalane proszkiem i ciężko wchodziły w felgę, a potem wszystkie śruby, które kupiłem były za długie. Przykręciłem więc szpetne byle co, które znalazłem w garażu. Ale z dwóch metrów nie widać, co było robione...
Parę tygodni temu dokonał żywota rozrusznik, który już od kilku dobrych lat nie brzmiał zbyt zachęcająco. Okazało się, że skubaniec jest z pierwszego montażu, ma jeszcze ładną nalepkę Peugeota.
Na jego miejsce wjechał regenerowany z Białegostoku, którego kupiłem na Allegro. Czysty, nowy, ale ma jakąś dziwną przekładnię. CTI odpala teraz jak stary Ikarus.
Przy okazji akrobacji z dostaniem się do rozrusznika, rozwaliliśmy z Manwe kolanko dochodzące do puszki dolotu. Było dość sparciałe, więc nie trzeba było mu zbytnio pomagać. Problem udało się na szczęście szybko rozwiązać...
Poza małymi przerwami na drobne naprawy i poprawy, CTI dzielnie przemierza kolejne kilometry w okolicy i nie tylko. Ostatnio zabrałem go w delegację do Warszawy. Liczyłem na jakiś ciekawy lincz, w związku z rejestracjami z Krakowa, a tymczasem zbierałem głównie okejki. Na obwodnicy Radomia salutował mi nawet Patryk Mikiciuk, który wracał swoim Transformersem z imprezy w krakowskim MotoParku.
Rozochocony dobrą aurą postanowiłem nie kitrać auta wyłącznie w garażu podziemnym. Wybrałem się nawet na owianą złą sławą Pragę-Północ, gdzie z duszą na ramieniu zrobiłem parę fotek przy nowej - i już mojej ulubionej - stacji metra "Szwedzka". Do żadnych incydentów kryminalnych nie doszło, więc kolejnego dnia wróciłem na dzielnię po uprzedniej wizycie w lokalu Meteora (prowadzi przyjemny lokal na Chmielnej).
Poza tym CTI służy mi obecnie jako dupowóz. Trochę moknie trochę się brudzi, ale dostarcza bardzo przyjemnych wrażeń. Jak zwykle zresztą.
Może starczy czasu przed zimą na lepsze foty i jakieś małe poprawki tu i ówdzie...