Bąk, czyli 1.8d 91'
-
- Nowicjusz
- Posty: 71
- Rejestracja: 27 wrz czw, 2018 6:15 pm
- Posiadany PUG: KUC, BĄK, ROMPEŁ i GOLLAS
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Rybnik
Bąk, czyli 1.8d 91'
No cześć.
Za oknem leci pierwszy śnieg, to i chęci mnie naszły do uporządkowania informacji na temat Bączka.
Kolor - kanarkowo żółty. 3d, w papierach 2. właściciel w Polsce, sprowadzony od zachodnich sąsiadów.
Silnik XUD7. Przebieg? Na poprzednim liczniku było zrobione prawie 400k.
Kupiony po cenie złomowej, gdzieś w okolicach Jeleniej Góry .
Kupiłem.
Auto było w tragicznym stanie.
Belka zajechana, dziury w nadkolach, pognity próg, tu i ówdzie wgniota, boila, czy inne pęknięcie.
Zamiarowałem wziąć go na części, bo środek był w wmiarę eleganckim stanie, to i mnie stan techniczny za bardzo nie interesował. Byle dojechać te 400km.
Właśnie - 400km. Kilka godzin drogi.
Krótko mówiąc - zakochałem się.
Sory za jakość, tak wyszło że mam tylko takie zdjęcie przed remontem. No, i tak w maju tego roku Bąk wjechał na garaż, w bliżej nieokreślonym terminie miał z niego zjechać, już jako sprawne autko.
Ale jak się domyślałem, im dalej w las, tym było gorzej.
Teraz sam już nie wiem od czego zaczynaliśmy. Od spodu, od wnętrza, czy od czego. W każdym razie prace ruszyły. W końcu przyszedł czas na przód, jak można się domyślić, też nie było zbyt kolorowo:
Miałem więcej zdjęć z bardziej skorodowanych miejsc, ale w trakcie trwania akcji resystutacji Bąka, gdzieś na melanżu przepiłem telefon, razem z większością zdjęć. Więc tyle powinno starczyć do określenia stanu, w jakim to autko było. Co było z nim nie tak, to już sam do końca nie pamiętam.
Zaczęliśmy od blachary, wszystko trzabyło urzeźbić od nowa, albo połatać jak się da.
Ile to trwało, ile przekleństw, ile rezygnacji to przestałem liczyć. W końcu szopka blacharska dobiegła końca. To był krok milowy.
Na szczęście dla nas, na placu stała skasowana 205tka, aka Łatek, z całkiem sprawną belką. Nadała się idealnie na przeszczep. Dzięki temu na złom poszła wykolebana z Żółtka.
Potem przyszedł czas na zawieszenie przód, wpadły lepsze (mniej wykolybane, też z jakiegoś dawcy) wahacze, nowe gumy pod silnik, konserwacja łapy nad skrzynią i takie tam bajery.
W hamulcach nowe cylinderki, wytoczone tarcze, klocki prawie nowe. I nowe odpowietrzniki, na większy rozmiar. Stare zespoliły się z zaciskami. 1 czy 2 nowe przewody hamulcowe, bo były w tragicznym stanie.
Nowa piasta, bo poprzedni właściciel wkręcił śrubę z większym skokiem gwintu, i komplet łożysk. Półosie też były wysłużone, ale szczęśliwym trafem udało się na szrocie trafić 1.8d z praktycznie nowymi półosiami, także chwalmy Pana!
Kompletna konserwacja podwozia i progów. Chyba nie mam zdjęć już ''po''.
Dół drzwi połatałem żywicą epoksydową. Wyszło ok. Zawiasy zostały stare, tylko tuleje przewiertaliśmy na 8mm i dopasowaliśmy odpowiednie kołki. Za kołki zapłaciłem 30zł, więc było warto. Drzwi chodzą jak marzenie, domykają się i ładnie pasują. Sworzeń z zamka kierowcy też wymieniony.
Podnośnik z szyby też zdążył zgnić, więc złożyliśmy zlecenie na stworzenie nowego. Trochę giętej blachy, spawara i dostaliśmy całkiem elegancki podnośnik.
Przy masce było trochę cyrku, chyba z regulacją, w każdym razie grzybek się urwał i trzeba było skombinować nowy. Ach... Jak teraz o tym wszystkim myślę to zastanawiam się czy więcej było kur...w czy urwanych śrubek i gwintów...
Lakierniczo poprawiony, pomalowane błotniki, progi, dokładki, zderzaki i kilka elementów które wymagały odnowienia.
Żółtek wyjechał na ulice. Test zdał dobrze, więc przyszedł czas na komplet filtrów, świece i rozrząd. Potem zabawa z sparciałym wężem z układu chłodzenia. I miska olejowa, z której cieknie do teraz. Zakładałem już 3 razy, pucowana, za 3. razem nawet uszczelkę podłożyliśmy, dalej cieknie. Teraz ma plandekę pociągniętą pod silnikiem, żeby nie zostawiał śladów i umyte koło zamachowe. Zobaczymy, może jeszcze trzeba będzie zrzucić skrzynię.
Po rozrządzie zrobiłem już nim 1200km, a spalanie? Hmm na 1 baku zrobiłem 950km. Także 5l/100.
Co do wnętrza:
Kupiłem z połamanym daszkiem, źle wyregulowanym nawiewem, dziurawymi plastikami. Wykładzina zaciaprana cementem i betonem. Na drzwiach brak kieszeni, za to boczki "pełne" <3. Licznik bieda, z zegarem i dziennym licznikiem km. Niestety w całym liczniku to działały chyba tylko kontrolki "STOP", aku i świece. No i licznik km, ale tylko duży. Wrzuciłem więc taki sam licznik tylko kompletnie sprawny, z dawcy od półosi. Wyregulowany nawiew, podmiana plastików i środkowy nawiew (niestety czarny, bo szary się połamał )
To be continued...
Za oknem leci pierwszy śnieg, to i chęci mnie naszły do uporządkowania informacji na temat Bączka.
Kolor - kanarkowo żółty. 3d, w papierach 2. właściciel w Polsce, sprowadzony od zachodnich sąsiadów.
Silnik XUD7. Przebieg? Na poprzednim liczniku było zrobione prawie 400k.
Kupiony po cenie złomowej, gdzieś w okolicach Jeleniej Góry .
Kupiłem.
Auto było w tragicznym stanie.
Belka zajechana, dziury w nadkolach, pognity próg, tu i ówdzie wgniota, boila, czy inne pęknięcie.
Zamiarowałem wziąć go na części, bo środek był w wmiarę eleganckim stanie, to i mnie stan techniczny za bardzo nie interesował. Byle dojechać te 400km.
Właśnie - 400km. Kilka godzin drogi.
Krótko mówiąc - zakochałem się.
Sory za jakość, tak wyszło że mam tylko takie zdjęcie przed remontem. No, i tak w maju tego roku Bąk wjechał na garaż, w bliżej nieokreślonym terminie miał z niego zjechać, już jako sprawne autko.
Ale jak się domyślałem, im dalej w las, tym było gorzej.
Teraz sam już nie wiem od czego zaczynaliśmy. Od spodu, od wnętrza, czy od czego. W każdym razie prace ruszyły. W końcu przyszedł czas na przód, jak można się domyślić, też nie było zbyt kolorowo:
Miałem więcej zdjęć z bardziej skorodowanych miejsc, ale w trakcie trwania akcji resystutacji Bąka, gdzieś na melanżu przepiłem telefon, razem z większością zdjęć. Więc tyle powinno starczyć do określenia stanu, w jakim to autko było. Co było z nim nie tak, to już sam do końca nie pamiętam.
Zaczęliśmy od blachary, wszystko trzabyło urzeźbić od nowa, albo połatać jak się da.
Ile to trwało, ile przekleństw, ile rezygnacji to przestałem liczyć. W końcu szopka blacharska dobiegła końca. To był krok milowy.
Na szczęście dla nas, na placu stała skasowana 205tka, aka Łatek, z całkiem sprawną belką. Nadała się idealnie na przeszczep. Dzięki temu na złom poszła wykolebana z Żółtka.
Potem przyszedł czas na zawieszenie przód, wpadły lepsze (mniej wykolybane, też z jakiegoś dawcy) wahacze, nowe gumy pod silnik, konserwacja łapy nad skrzynią i takie tam bajery.
W hamulcach nowe cylinderki, wytoczone tarcze, klocki prawie nowe. I nowe odpowietrzniki, na większy rozmiar. Stare zespoliły się z zaciskami. 1 czy 2 nowe przewody hamulcowe, bo były w tragicznym stanie.
Nowa piasta, bo poprzedni właściciel wkręcił śrubę z większym skokiem gwintu, i komplet łożysk. Półosie też były wysłużone, ale szczęśliwym trafem udało się na szrocie trafić 1.8d z praktycznie nowymi półosiami, także chwalmy Pana!
Kompletna konserwacja podwozia i progów. Chyba nie mam zdjęć już ''po''.
Dół drzwi połatałem żywicą epoksydową. Wyszło ok. Zawiasy zostały stare, tylko tuleje przewiertaliśmy na 8mm i dopasowaliśmy odpowiednie kołki. Za kołki zapłaciłem 30zł, więc było warto. Drzwi chodzą jak marzenie, domykają się i ładnie pasują. Sworzeń z zamka kierowcy też wymieniony.
Podnośnik z szyby też zdążył zgnić, więc złożyliśmy zlecenie na stworzenie nowego. Trochę giętej blachy, spawara i dostaliśmy całkiem elegancki podnośnik.
Przy masce było trochę cyrku, chyba z regulacją, w każdym razie grzybek się urwał i trzeba było skombinować nowy. Ach... Jak teraz o tym wszystkim myślę to zastanawiam się czy więcej było kur...w czy urwanych śrubek i gwintów...
Lakierniczo poprawiony, pomalowane błotniki, progi, dokładki, zderzaki i kilka elementów które wymagały odnowienia.
Żółtek wyjechał na ulice. Test zdał dobrze, więc przyszedł czas na komplet filtrów, świece i rozrząd. Potem zabawa z sparciałym wężem z układu chłodzenia. I miska olejowa, z której cieknie do teraz. Zakładałem już 3 razy, pucowana, za 3. razem nawet uszczelkę podłożyliśmy, dalej cieknie. Teraz ma plandekę pociągniętą pod silnikiem, żeby nie zostawiał śladów i umyte koło zamachowe. Zobaczymy, może jeszcze trzeba będzie zrzucić skrzynię.
Po rozrządzie zrobiłem już nim 1200km, a spalanie? Hmm na 1 baku zrobiłem 950km. Także 5l/100.
Co do wnętrza:
Kupiłem z połamanym daszkiem, źle wyregulowanym nawiewem, dziurawymi plastikami. Wykładzina zaciaprana cementem i betonem. Na drzwiach brak kieszeni, za to boczki "pełne" <3. Licznik bieda, z zegarem i dziennym licznikiem km. Niestety w całym liczniku to działały chyba tylko kontrolki "STOP", aku i świece. No i licznik km, ale tylko duży. Wrzuciłem więc taki sam licznik tylko kompletnie sprawny, z dawcy od półosi. Wyregulowany nawiew, podmiana plastików i środkowy nawiew (niestety czarny, bo szary się połamał )
To be continued...
- RafGentry
- Moderator
- Posty: 6945
- Rejestracja: 06 cze śr, 2007 8:40 pm
- Posiadany PUG: GTI Griffe, GTI LeMans, GTI, CTI, XRD, XS, Indiana, 405 STDT
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Bąk, czyli 1.8d 91'
Chłopie, masa roboty, szacun że zreanimowałeś te zgliszcza!
A poza tym fajnie się czytało. Dawaj więcej
A poza tym fajnie się czytało. Dawaj więcej
Facebook: https://www.facebook.com/Peugeot205Poland
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
-
- Nowicjusz
- Posty: 71
- Rejestracja: 27 wrz czw, 2018 6:15 pm
- Posiadany PUG: KUC, BĄK, ROMPEŁ i GOLLAS
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Rybnik
Re: Bąk, czyli 1.8d 91'
No, to dorzucę jeszcze kilka zdjęć, które udało mi się odkopać.
Po uciążliwej blacharce, praca przy zawieszeniu była zajęciem iście rekreacyjno-wypoczynkowym.
Coś w stylu - zrobić kawę i na garaż!
We wnętrzu też miało być chwila i załatwione, ale jak to bywa, jak zacząłem, tak skończyłem po 2 tygodniach.
Porządne pranie wykładziny to była podstawa. Jak się okazało, przetrwała próbę czasu. Wygląda nieźle, a nawet nie ma jakiś widocznych dziur. Przeciągnąłem przewody przez kabinę do bagażnika i tunelu, z myślą o przyszłych gniazdkach na zapalniczkę, na takie bajerki jak GPS, ładowanie telefonu, czy nawet lodówka turystyczna, żeby chłodzić na bieżąco napoje niezbędne w gorące, letnie dni. Zamontowane 4x głośniki 13. żeby już na przyszłość nie musieć rozbierać niepotrzebnie plastików. Radio jest słabe, ale różnica w dźwięku znaczna, w porównaniu do 2 głośników z przodu.
Co do plastików. Jak to w aucie sportowo-towarowym, tylne plastiki były podrapane i w strasznym stanie. Na szczęście nie były połamane. Lakiernicy mieli zadanie bojowe - dobrać dobry odcień, i udało im się, teraz mam ładnie odnowione plastiki. Niestety półka bagażnika była zmasakrowana przez jakiegoś tunera, z wyrżniętymi otworami na głośniki. Jak Pan Wiesiu nakazał, zalepiłem je żywicą.
Wygląda to paskudnie, ale w miarę się sprawdza i przede wszystkim nie ma dziur!
Daszek udało mi się dostać od Mariusza, serdeczne dzięki swoją drogą Odwiedziłem go w Ustroniu, przejechałem jego 405, pogadaliśmy i wróciłem do domu z nowymi plastikami.
W końcu udało mi się poskładać wnętrze. Diablo szkoda mi tego nawiewu, pewnie gdzieś na składzie części mi się musiało poobijać. Nic no, wrzuciłem czarny. Była tam niezła skrytka na różne pierdółki, ale jak to mówią: Postęp jest jak stado świń...
W końcu przyszedł czas na poważny wyjazd z garażu i zaczęcie eksploatacji. Porządne mycie, polerka lakieru i czekać, aż wyjdzie szydło z worka. I wyszło. Z Bąka cieknie olej. Ale w niezbyt zastraszającym tempie, niestety ostatnio nie mam czasu wolnego tyle co w lato, więc zostało obserwować objawy i ocenić skąd leci. Zrobimy.
Poza tym, musiałbym ogarnąć sobie nowe felgi, jedną miałem już tak przeżartą rudą, że przy czyszczeniu felgi usłyszałem tylko "pssss" i skończyło się na miłym uśmiechu dla wulkanizatora.
Niestety, w ferworze walki z Bąkiem, zdarzyło się kilka sytuacji losowych, które ostatecznie zdecydowały że żółta dokładka wylądowała w Kucyku. A szkoda. Bo z Siemami prezentował się naprawdę ślicznie. Nic to, wszystko zostaje w rodzinie. Co do Bąka mam już inny plan, ale o tym może kiedyś... Jak ruszą prace.
Podsumowując, prace zajęły od maja 2018 do października 2018, ale na szczęście najgorsze już za mną.
Po uciążliwej blacharce, praca przy zawieszeniu była zajęciem iście rekreacyjno-wypoczynkowym.
Coś w stylu - zrobić kawę i na garaż!
We wnętrzu też miało być chwila i załatwione, ale jak to bywa, jak zacząłem, tak skończyłem po 2 tygodniach.
Porządne pranie wykładziny to była podstawa. Jak się okazało, przetrwała próbę czasu. Wygląda nieźle, a nawet nie ma jakiś widocznych dziur. Przeciągnąłem przewody przez kabinę do bagażnika i tunelu, z myślą o przyszłych gniazdkach na zapalniczkę, na takie bajerki jak GPS, ładowanie telefonu, czy nawet lodówka turystyczna, żeby chłodzić na bieżąco napoje niezbędne w gorące, letnie dni. Zamontowane 4x głośniki 13. żeby już na przyszłość nie musieć rozbierać niepotrzebnie plastików. Radio jest słabe, ale różnica w dźwięku znaczna, w porównaniu do 2 głośników z przodu.
Co do plastików. Jak to w aucie sportowo-towarowym, tylne plastiki były podrapane i w strasznym stanie. Na szczęście nie były połamane. Lakiernicy mieli zadanie bojowe - dobrać dobry odcień, i udało im się, teraz mam ładnie odnowione plastiki. Niestety półka bagażnika była zmasakrowana przez jakiegoś tunera, z wyrżniętymi otworami na głośniki. Jak Pan Wiesiu nakazał, zalepiłem je żywicą.
Wygląda to paskudnie, ale w miarę się sprawdza i przede wszystkim nie ma dziur!
Daszek udało mi się dostać od Mariusza, serdeczne dzięki swoją drogą Odwiedziłem go w Ustroniu, przejechałem jego 405, pogadaliśmy i wróciłem do domu z nowymi plastikami.
W końcu udało mi się poskładać wnętrze. Diablo szkoda mi tego nawiewu, pewnie gdzieś na składzie części mi się musiało poobijać. Nic no, wrzuciłem czarny. Była tam niezła skrytka na różne pierdółki, ale jak to mówią: Postęp jest jak stado świń...
W końcu przyszedł czas na poważny wyjazd z garażu i zaczęcie eksploatacji. Porządne mycie, polerka lakieru i czekać, aż wyjdzie szydło z worka. I wyszło. Z Bąka cieknie olej. Ale w niezbyt zastraszającym tempie, niestety ostatnio nie mam czasu wolnego tyle co w lato, więc zostało obserwować objawy i ocenić skąd leci. Zrobimy.
Poza tym, musiałbym ogarnąć sobie nowe felgi, jedną miałem już tak przeżartą rudą, że przy czyszczeniu felgi usłyszałem tylko "pssss" i skończyło się na miłym uśmiechu dla wulkanizatora.
Niestety, w ferworze walki z Bąkiem, zdarzyło się kilka sytuacji losowych, które ostatecznie zdecydowały że żółta dokładka wylądowała w Kucyku. A szkoda. Bo z Siemami prezentował się naprawdę ślicznie. Nic to, wszystko zostaje w rodzinie. Co do Bąka mam już inny plan, ale o tym może kiedyś... Jak ruszą prace.
Podsumowując, prace zajęły od maja 2018 do października 2018, ale na szczęście najgorsze już za mną.
- RafGentry
- Moderator
- Posty: 6945
- Rejestracja: 06 cze śr, 2007 8:40 pm
- Posiadany PUG: GTI Griffe, GTI LeMans, GTI, CTI, XRD, XS, Indiana, 405 STDT
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Bąk, czyli 1.8d 91'
Jakby temat był na forum wcześniej, to na KKN przyjrzałbym się Bąkowi bliżej. Nie jestem fanem tego koloru, ale po tych pracach pewnie trochę dizelkiem pojeździsz.
Swoją drogą - spotkanie krakowskiej ekipy, na pięć aut tylko jedno spoza Krakowa, a blachy SR, FG, DSR, EPA, KR
Swoją drogą - spotkanie krakowskiej ekipy, na pięć aut tylko jedno spoza Krakowa, a blachy SR, FG, DSR, EPA, KR
Facebook: https://www.facebook.com/Peugeot205Poland
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
-
- Nowicjusz
- Posty: 71
- Rejestracja: 27 wrz czw, 2018 6:15 pm
- Posiadany PUG: KUC, BĄK, ROMPEŁ i GOLLAS
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Rybnik
Re: Bąk, czyli 1.8d 91'
No niestety, wcześniej nie miałem natchnienia, żeby pisać cokolwiek. Ale w końcu coś zacząłem i liczę, że z postępem robót uda mi się doprowadzić Bąka i ten wątek do względnej perfekcji. Ideał to nie jest i od razu mówię, że nie będzie. Niestety, nie ta klasa autka, żeby wsadzić w niego nieskończone środki i klasa. Może jak dorobię się GTI albo Turbodizla .
Z założenia musi być tani, wygodny i przede wszystkim bezpieczny. Wygląd ściskam na drugi plan, chociaż jak wiadomo, rzeczy ładne to głównie rzeczy dopracowane.
Co do KKN , to jakbym wiedział co tam za transakcje bedą robione to został bym chwile dłużej i obejrzał fele z bliska. Nic no, pewnie okazja jeszcze będzie do obczajania. Może na otwarcie sezonu KKN pojawimy się znowu.
Z założenia musi być tani, wygodny i przede wszystkim bezpieczny. Wygląd ściskam na drugi plan, chociaż jak wiadomo, rzeczy ładne to głównie rzeczy dopracowane.
Co do KKN , to jakbym wiedział co tam za transakcje bedą robione to został bym chwile dłużej i obejrzał fele z bliska. Nic no, pewnie okazja jeszcze będzie do obczajania. Może na otwarcie sezonu KKN pojawimy się znowu.
-
- Nowicjusz
- Posty: 71
- Rejestracja: 27 wrz czw, 2018 6:15 pm
- Posiadany PUG: KUC, BĄK, ROMPEŁ i GOLLAS
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Rybnik
Re: Bąk, czyli 1.8d 91'
Nadszedł nowy rok, Bączek użytkowany już jakiś czas, typowo jak na moje 205 - bezawaryjnie. Chociaż lekko to on nie ma.
Księga ulicy mówi: "Kto z pierwszym śniegiem bokiem nie polata, ten będzie miał pecha do samego lata."
To poleciałem, trochę za daleko. Nie zauważyłem piaskownicy, jakkolwiek to brzmi. Zakopałem się po półosie i uświadomiłem sobie, że jednak 205 z każdej dziury nie wyjedzie. Przynajmniej nie sama. Łopata + deski + mały Colt i żyłowane dalej.
Potem było mycie, casual use. Mróz nie mróz, dizelek odpalał, nic się nie działo. Kilometry leciały lekko i przyjemnie. Tylko piasek trzeba było wypłukać z zakamarków.
Potem były bieszczady, równe autostrady i noga oparta o podłogę od Krakowa do Rzeszowa. 150km/h -> Vmax. Żadna przepaść nie pomoże. I kolejne 1000km nabite. Drogi w śniegu, błocie i soli nie były wyzwaniem dla 1.8. Jakieś 60 litrów ropy i dolewka oleju. Nic strasznego.
W drodze powrotnej w Bączku zaczął piszczeć hamulec przedni. Pewnie gdzieś jeszcze piasek jest powłażony. Trochę czasu się znajdzie, ogarniemy i to i cieknącą miskę. A tymczasem trzeba korzystać z śnieżnej pogody i ślizgać, ślizgać...
Księga ulicy mówi: "Kto z pierwszym śniegiem bokiem nie polata, ten będzie miał pecha do samego lata."
To poleciałem, trochę za daleko. Nie zauważyłem piaskownicy, jakkolwiek to brzmi. Zakopałem się po półosie i uświadomiłem sobie, że jednak 205 z każdej dziury nie wyjedzie. Przynajmniej nie sama. Łopata + deski + mały Colt i żyłowane dalej.
Potem było mycie, casual use. Mróz nie mróz, dizelek odpalał, nic się nie działo. Kilometry leciały lekko i przyjemnie. Tylko piasek trzeba było wypłukać z zakamarków.
Potem były bieszczady, równe autostrady i noga oparta o podłogę od Krakowa do Rzeszowa. 150km/h -> Vmax. Żadna przepaść nie pomoże. I kolejne 1000km nabite. Drogi w śniegu, błocie i soli nie były wyzwaniem dla 1.8. Jakieś 60 litrów ropy i dolewka oleju. Nic strasznego.
W drodze powrotnej w Bączku zaczął piszczeć hamulec przedni. Pewnie gdzieś jeszcze piasek jest powłażony. Trochę czasu się znajdzie, ogarniemy i to i cieknącą miskę. A tymczasem trzeba korzystać z śnieżnej pogody i ślizgać, ślizgać...
- RafGentry
- Moderator
- Posty: 6945
- Rejestracja: 06 cze śr, 2007 8:40 pm
- Posiadany PUG: GTI Griffe, GTI LeMans, GTI, CTI, XRD, XS, Indiana, 405 STDT
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Bąk, czyli 1.8d 91'
Mocno dostaje w kość Bączysław. No ale przynajmniej się nie zastoi
Co do kołpaków, to widziałem kilka w tym ogłoszeniu:
https://www.olx.pl/oferta/peugeot-309-1 ... 50d46392ca
Zadzwoń sobie, może jeszcze będą je mieli...
Co do kołpaków, to widziałem kilka w tym ogłoszeniu:
https://www.olx.pl/oferta/peugeot-309-1 ... 50d46392ca
Zadzwoń sobie, może jeszcze będą je mieli...
Facebook: https://www.facebook.com/Peugeot205Poland
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
Instagram: http://www.instagram.com/peugeot205polska/
Syndykat Sępów Krakowskich
-
- Nowicjusz
- Posty: 71
- Rejestracja: 27 wrz czw, 2018 6:15 pm
- Posiadany PUG: KUC, BĄK, ROMPEŁ i GOLLAS
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Rybnik
Re: Bąk, czyli 1.8d 91'
Dostaje. A kołpaków już nie mieli, ale dobry trop do śledzenia olxa dałeś, dzięki.
Ale, żeby nie było, że jestem zły i niedobry, to na swoją obronę muszę powiedzieć, że całkiem źle to u mnie nie ma. Śpi w garażu, w środku sucho i ciepło. Olej sprawdzany regularnie.
A ta historia zaczęła się od lewego hamulca ręcznego, który nie trzymał za mocno.
Bąk zbliża się do terminu poprzedniego badania, (które swoją drogą chyba było zrobione nie do końca skrupulatnie, skoro dostał na kolejny rok) więc wjechał na kanał.
Hamulec ogarnięty był szybko, bęben zrzucony, samoregulator zaświniony jakimś cudem, zacinał się czy coś. Czyszczenie w każdym razie pomogło.
Akurat nowa miska przyszła i uszczelka. Tak więc była pora na ogarnięcie tematu.
No więc silnik zagrzany, zrzuciłem osłonkę pod silnikiem, spuszczam olej. Kolejny raz, chyba już 3. odkąd zacząłem nim jeździć.
Przeklęta miska, mówię sobie.
Olej ciurka, sprawdzam resztę podwozia. Dawno nie było okazji.
Pierwsze co rzuca się w oczy, to porozrzucany smar po zaciskach hamulcowych. Diagnoza wiadoma, strzelone gumy na półosiach. Pewnie po przygodzie z piaskownicą. Do wymiany.
Olej zleciał, ale coś mi nie pasuje. Konkretnie, że na głowę kapie mi pomarańczowy płyn. Pięknie, myślę.
Szybki przegląd węży, wszystkie ok. Chłodnica. No cóż, stara była, olejem zachlapana. A w garażu secik gotowy do Kuca, na 2 wentylatory i chłodnicę z diesla.
Jeszcze nie założony, to wymiana nie potrwała długo. Przy okazji przepłukałem gorącą wodą z octem (wot) nagrzewnicę, bo słabo grzała. W sensie słabo, tzn nie jak Rompełek mój kochany <3. Wiem, że dizel itd; ale ciepełko to życie. Czy coś się polepszyło od tego, jeszcze nie wiem. Ale zwykle to działa.
Kolej na półosie, superszybkie rozciągliwe gumy czekają w kolejce. Swoją drogą super sprawa. Stożek kupiony za 30zł, a roboty można sobie zaoszczędzić.
Lewa strona poszła elegancko. Przy okazji zmieniłem wahacz, bo sworzeń zwrotnicy był miękki, jak... No, w każdym razie nie powinien taki być. A na półce leżał lepszy. To wskoczył na miejsce starego. Yolo.
Z prawej strony było trochę gorzej, bo po zdjęciu wahacza, mojej uwadze nie umknęła pewna cecha nabyta stabilizatora, a konkretnie wysoki stopień skorodowania.
I o ile z gumą z prawej strony poszło elegancko, tak trzeba było wyciągnąć cały stabilizator, ogarnąć go i wrzucić spowrotem.
Robota, robota...
Nowa miska nie mogła oczywiście pasować idealnie, haczyła o podkładkę śrubki na smoku, nic strasznego, do ogarnięcia.
Eleganco wszystko odtłuszczone, wyczyszczone posmarowane silikonem od serduszka. Włożone i złożone tak jak powinno być.
No i nowe śruby do zawieszenia poszły, bo miałem tam każdą z innej familiji. Teraz porządek się zrobił.
Ogarnięte autko, nowy olej wlany, płyn chłodniczy uzupełniony. Bączuś klepie sobie na wolnych elegansior. Zagrzany, wjeżdzam na kanał obejrzeć co i jak z tą miską.
Miszon fajled, miska poci się dalej. Ale narazie to będzie musiała. Jak będzie więcej wolnego czasu i mniej obowiązków, to zrzucę skrzynię i popatrzę co go tam może boleć. W każdym razie miska wykluczona na 100%.
Ale, żeby nie było, że jestem zły i niedobry, to na swoją obronę muszę powiedzieć, że całkiem źle to u mnie nie ma. Śpi w garażu, w środku sucho i ciepło. Olej sprawdzany regularnie.
A ta historia zaczęła się od lewego hamulca ręcznego, który nie trzymał za mocno.
Bąk zbliża się do terminu poprzedniego badania, (które swoją drogą chyba było zrobione nie do końca skrupulatnie, skoro dostał na kolejny rok) więc wjechał na kanał.
Hamulec ogarnięty był szybko, bęben zrzucony, samoregulator zaświniony jakimś cudem, zacinał się czy coś. Czyszczenie w każdym razie pomogło.
Akurat nowa miska przyszła i uszczelka. Tak więc była pora na ogarnięcie tematu.
No więc silnik zagrzany, zrzuciłem osłonkę pod silnikiem, spuszczam olej. Kolejny raz, chyba już 3. odkąd zacząłem nim jeździć.
Przeklęta miska, mówię sobie.
Olej ciurka, sprawdzam resztę podwozia. Dawno nie było okazji.
Pierwsze co rzuca się w oczy, to porozrzucany smar po zaciskach hamulcowych. Diagnoza wiadoma, strzelone gumy na półosiach. Pewnie po przygodzie z piaskownicą. Do wymiany.
Olej zleciał, ale coś mi nie pasuje. Konkretnie, że na głowę kapie mi pomarańczowy płyn. Pięknie, myślę.
Szybki przegląd węży, wszystkie ok. Chłodnica. No cóż, stara była, olejem zachlapana. A w garażu secik gotowy do Kuca, na 2 wentylatory i chłodnicę z diesla.
Jeszcze nie założony, to wymiana nie potrwała długo. Przy okazji przepłukałem gorącą wodą z octem (wot) nagrzewnicę, bo słabo grzała. W sensie słabo, tzn nie jak Rompełek mój kochany <3. Wiem, że dizel itd; ale ciepełko to życie. Czy coś się polepszyło od tego, jeszcze nie wiem. Ale zwykle to działa.
Kolej na półosie, superszybkie rozciągliwe gumy czekają w kolejce. Swoją drogą super sprawa. Stożek kupiony za 30zł, a roboty można sobie zaoszczędzić.
Lewa strona poszła elegancko. Przy okazji zmieniłem wahacz, bo sworzeń zwrotnicy był miękki, jak... No, w każdym razie nie powinien taki być. A na półce leżał lepszy. To wskoczył na miejsce starego. Yolo.
Z prawej strony było trochę gorzej, bo po zdjęciu wahacza, mojej uwadze nie umknęła pewna cecha nabyta stabilizatora, a konkretnie wysoki stopień skorodowania.
I o ile z gumą z prawej strony poszło elegancko, tak trzeba było wyciągnąć cały stabilizator, ogarnąć go i wrzucić spowrotem.
Robota, robota...
Nowa miska nie mogła oczywiście pasować idealnie, haczyła o podkładkę śrubki na smoku, nic strasznego, do ogarnięcia.
Eleganco wszystko odtłuszczone, wyczyszczone posmarowane silikonem od serduszka. Włożone i złożone tak jak powinno być.
No i nowe śruby do zawieszenia poszły, bo miałem tam każdą z innej familiji. Teraz porządek się zrobił.
Ogarnięte autko, nowy olej wlany, płyn chłodniczy uzupełniony. Bączuś klepie sobie na wolnych elegansior. Zagrzany, wjeżdzam na kanał obejrzeć co i jak z tą miską.
Miszon fajled, miska poci się dalej. Ale narazie to będzie musiała. Jak będzie więcej wolnego czasu i mniej obowiązków, to zrzucę skrzynię i popatrzę co go tam może boleć. W każdym razie miska wykluczona na 100%.
-
- Nowicjusz
- Posty: 71
- Rejestracja: 27 wrz czw, 2018 6:15 pm
- Posiadany PUG: KUC, BĄK, ROMPEŁ i GOLLAS
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Rybnik
Re: Bąk, czyli 1.8d 91'
Całkiem sporo.
Ale dłubanie przy Pugach to dla mnie przyjemność.
Chociaż dobrze, że one nie psują się często.
Edytowany 22.01.19
Skrzynia zrzucona, wyczyszczona.
Zimmering pod kołem zamachowym był jeszcze oryginalny. Pewnie ciekł już jakieś 200 tys. km.
Wymieniony, poskładany. Autko z odciskami palców na masce pojechało na przegląd.
Wszystko cacy, przeszło idealnie. Inżynier tylko rzucił żarcikiem o piance w progach, ale chyba zbyt poważnie to przyjąłem.
Silnik suchy i czysty. Kolejne kilometry przed nami, miejmy nadzieję, że bezawaryjne.
Ale dłubanie przy Pugach to dla mnie przyjemność.
Chociaż dobrze, że one nie psują się często.
Edytowany 22.01.19
Skrzynia zrzucona, wyczyszczona.
Zimmering pod kołem zamachowym był jeszcze oryginalny. Pewnie ciekł już jakieś 200 tys. km.
Wymieniony, poskładany. Autko z odciskami palców na masce pojechało na przegląd.
Wszystko cacy, przeszło idealnie. Inżynier tylko rzucił żarcikiem o piance w progach, ale chyba zbyt poważnie to przyjąłem.
Silnik suchy i czysty. Kolejne kilometry przed nami, miejmy nadzieję, że bezawaryjne.
-
- Nowicjusz
- Posty: 71
- Rejestracja: 27 wrz czw, 2018 6:15 pm
- Posiadany PUG: KUC, BĄK, ROMPEŁ i GOLLAS
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Rybnik
Re: Bąk, czyli 1.8d 91'
Klekle klekle, żyjemy, odpalamy i mało spalamy.
Kochane autko.
Ostatnio były turbulencje z alternatorem.
Nie ładował, słabo ładował, albo ładował normalnie. W końcu bezpiecznik się przepalił, to zacząłem się martwić. I z całej tej afery, alternator poszedł do regeneracji a w środku zamontowałem na miejscu cyfrowego zegara woltomierz, podpięty pod zapalniczkę. Pokazuje stan napięcia na akumulatorze na bieżąco.
Przez chwilę było ok. Pewnego pięknego wieczora, dosyć ciemnego, zauważyłem jak powolutku spada mi napięcie na aku. Hehe
A do domu kilkanaście km. I zatankować po drodze trzeba. To parę cyferek na liczniku znowu będzie niżej.
Ostatecznie zatankowałem i dojechałem do domu, już tylko na postojach.
Jakby ktoś był ciekawy, to od tam 12.8 -12V napięcie spada liniowo, po 0.1V, aż osiągnie próg gdzieś 10-9.5V. Potem spada lawinowo do 6V. I przy tej wartości światła mijania kończą być jakkolwiek przydatne.
#Bigmakrobieksperymenta
Fajnie mieć dizla, nic w aucie nie działa, oprócz elektrozaworu na pompie. Ciekawe przy ilu zawór się zamyka.
Nie sprawdziłem, bo po tym "eksperymencie" problem stał się dosyć naglący. Cały dzień grzebania i palenia bezpieczników, żeby po poobiadowej kawie i studiowaniu nieczytelnego schematu elektrycznego wiązki alternatora, reflektorów, czy tam przedniej, jak zwał tak zwał. W każdym razie sprawdziłem połączenia.
I w tym momencie chciałem się pochlastać. >>JA<< idiota, jak wsadzał skrzynię, to nie zauważył, że razem ze skrzynią przykręciłem kabelki z czujnika wstecznego.
Po słusznej diagnozie naprawa zajęła 30 min. Życie.
Bąk teraz ładuje 12.8V na bieżąco i wszystkie światełka działają.
Takie tam foto z ostatnich nocnych tripów po mieście. Taki nam 5 piętrowy parking postawili w Rybniku.
Bąk brudny, bo jeszcze wszystkie były brudne. Na stan dzisiejszy ma wrzucone alufele z Kuca, bo do Kuca idzie nowiutki zestawik oponek i SL201.
Kochane autko.
Ostatnio były turbulencje z alternatorem.
Nie ładował, słabo ładował, albo ładował normalnie. W końcu bezpiecznik się przepalił, to zacząłem się martwić. I z całej tej afery, alternator poszedł do regeneracji a w środku zamontowałem na miejscu cyfrowego zegara woltomierz, podpięty pod zapalniczkę. Pokazuje stan napięcia na akumulatorze na bieżąco.
Przez chwilę było ok. Pewnego pięknego wieczora, dosyć ciemnego, zauważyłem jak powolutku spada mi napięcie na aku. Hehe
A do domu kilkanaście km. I zatankować po drodze trzeba. To parę cyferek na liczniku znowu będzie niżej.
Ostatecznie zatankowałem i dojechałem do domu, już tylko na postojach.
Jakby ktoś był ciekawy, to od tam 12.8 -12V napięcie spada liniowo, po 0.1V, aż osiągnie próg gdzieś 10-9.5V. Potem spada lawinowo do 6V. I przy tej wartości światła mijania kończą być jakkolwiek przydatne.
#Bigmakrobieksperymenta
Fajnie mieć dizla, nic w aucie nie działa, oprócz elektrozaworu na pompie. Ciekawe przy ilu zawór się zamyka.
Nie sprawdziłem, bo po tym "eksperymencie" problem stał się dosyć naglący. Cały dzień grzebania i palenia bezpieczników, żeby po poobiadowej kawie i studiowaniu nieczytelnego schematu elektrycznego wiązki alternatora, reflektorów, czy tam przedniej, jak zwał tak zwał. W każdym razie sprawdziłem połączenia.
I w tym momencie chciałem się pochlastać. >>JA<< idiota, jak wsadzał skrzynię, to nie zauważył, że razem ze skrzynią przykręciłem kabelki z czujnika wstecznego.
Po słusznej diagnozie naprawa zajęła 30 min. Życie.
Bąk teraz ładuje 12.8V na bieżąco i wszystkie światełka działają.
Takie tam foto z ostatnich nocnych tripów po mieście. Taki nam 5 piętrowy parking postawili w Rybniku.
Bąk brudny, bo jeszcze wszystkie były brudne. Na stan dzisiejszy ma wrzucone alufele z Kuca, bo do Kuca idzie nowiutki zestawik oponek i SL201.
- Grzechu_1990
- Nowicjusz
- Posty: 33
- Rejestracja: 19 lip ndz, 2015 1:24 pm
- Posiadany PUG: Forever 1.9D, XSD 1.9D, Rekord E1 2.0S, BMW E39 525D
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Bąk, czyli 1.8d 91'
Kojarzę to auto, chciałem je wziąć na jakiegoś dawcę ale dobrze że trafił do Ciebie i dałeś mu życie, ktoś z forum go chyba jeszcze miał
- szasz
- Uzalezniony
- Posty: 739
- Rejestracja: 10 lip czw, 2014 8:45 am
- Posiadany PUG: XS '92 [i] Partner Tepee Outdoor 1.6 HDI [i] Citroen C4 1.6 BlueHDI
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Gdańsk, miasto rodzinne Tomaszów Lubelski
Re: Bąk, czyli 1.8d 91'
Podziwiam Twoją znajomość mechaniki
Tapatalk z xcovera
Tapatalk z xcovera
Zawsze iść, rozkaz który mam we krwi..
- hans
- Junior
- Posty: 361
- Rejestracja: 18 maja śr, 2016 10:01 pm
- Posiadany PUG: mito 1.8 D 1996 ,generacion 205 1.4 1997, 307 2.0 hdi 136 KM 2005,307 2.0 hdi 107KM, 807 2,2 hdi 128
- Numer Gadu-gadu: 3320593
- Lokalizacja: panki
Re: Bąk, czyli 1.8d 91'
troche male te ladowanie
ale jak dziala
ale jak dziala
En mis venas en vez de gasolina y el corazón de trabajo de la turbina!!!
-
- Nowicjusz
- Posty: 71
- Rejestracja: 27 wrz czw, 2018 6:15 pm
- Posiadany PUG: KUC, BĄK, ROMPEŁ i GOLLAS
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Rybnik
Re: Bąk, czyli 1.8d 91'
Hans, w zasadzie to masz rację, powinno być chyba 14.4V?
Działać działa, ale jeszcze coś mam pokopane tam w elektryce, jak będzie kiedyś chwila to się z nim pobawię
Bo czasem mi chyba na bezpieczniku odcina napięcie na zapalniczce i woltomierz nie działa. Pewnie w płytce gdzieś zimne luty się porobiły, ale jakoś nie mam ochoty zrzucać tej całej półeczki.
No i jak ten bezpiecznik nie pusza, to jednocześnie na zapłonie nie świeci mi kontrolka akumulatora.
Działać działa, ale jeszcze coś mam pokopane tam w elektryce, jak będzie kiedyś chwila to się z nim pobawię
Bo czasem mi chyba na bezpieczniku odcina napięcie na zapalniczce i woltomierz nie działa. Pewnie w płytce gdzieś zimne luty się porobiły, ale jakoś nie mam ochoty zrzucać tej całej półeczki.
No i jak ten bezpiecznik nie pusza, to jednocześnie na zapłonie nie świeci mi kontrolka akumulatora.