UŚMIECHNIJ SIĘ - Dowcipy, śmieszne fotki i inne bajery :)

Forum na którym możecie rozmawiać o wszystkim co nie związane jest z 205. Lub też chcecie prowadzić sobie jakieś dyskusje na niezwiązany temat.
Ferguss

Post autor: Ferguss »

Awatar użytkownika
Rychu
Uzalezniony
Posty: 609
Rejestracja: 21 paź wt, 2003 9:56 pm
Numer Gadu-gadu: 0
Lokalizacja: Katowice
Kontakt:

Post autor: Rychu »

Czym oni go gonili?? Wlekli się jak stara babka na rowerze....
Ale koleś całkiem ładnie wymiatał :)
Peugeot 205 1.4GT LPG
Jeśli bardzo chcesz zobaczyć moje autko to zapraszam na: http://www.Rychu.205.pl
Awatar użytkownika
deejay
Uzalezniony
Posty: 900
Rejestracja: 11 sty wt, 2005 7:37 pm
Posiadany PUG: 1,6 GTI
Numer Gadu-gadu: 3788033
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: deejay »

jak na kaszlaka to całkiem niezły zawodnik 8)
PEUGEOT 205 1.6 GTI
Obrazek
Awatar użytkownika
PIT_R
Uzalezniony
Posty: 933
Rejestracja: 10 cze czw, 2004 12:34 am
Posiadany PUG: Peugeot 306 1.6 90KM :)
Numer Gadu-gadu: 3914690
Login tlen: infernal_lord_hellboy
Lokalizacja: Wrocław i Ostrów Wlkp
Kontakt:

Post autor: PIT_R »

Pewna francuska gazeta ogłosiła konkurs z następującym pytaniem dla panów:
Siedzisz w eleganckiej restauracji z bardzo piękną kobietą. Masz pilną potrzebę wyjścia do toalety (na "sikundkę"), w jaki sposób powiesz o tym towarzyszce w najbardziej kulturalny sposób?
Wygrała odpowiedź:
"Bardzo panią przepraszam, ale muszę wyjść na chwilę, by pomóc przyjacielowi, z którym zapoznam Panią nieco później".
Obrazek
Bylo [url=http://www.pit_r.205.pl]Peugeot 205 1.0 HellStyle[/url]
Jest teraz [url=http://www.pit_r2.205.pl]Peugeot 306 1.6 90 KM[/url]
Awatar użytkownika
JoT_JoT
Moderator
Posty: 2910
Rejestracja: 05 lip pn, 2004 9:55 pm
Posiadany PUG: był 205 Junior Exlusive Obecnie Saxo
Numer Gadu-gadu: 3288286
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: JoT_JoT »

Hehe Dobre pełna kultura :D:D:D .......... Do czasu :) :mrgreen:
Kiedyś mówili na niego Junior, zmieniło sie jednak wiele ...

[url=http://JoT_JoT.205.pl/]www.JoT_JoT.205.pl[/url]
Awatar użytkownika
Przecinak
Junior
Posty: 336
Rejestracja: 19 sty śr, 2005 5:06 pm

Post autor: Przecinak »

Peugeot 205 GRIFFE :) Sliczny zielony i z sercem lwa :)
Project GRIFFE ??????? - ??.??.0?
Galeryjka http://gti.peugeot205.pl/gallery/przecinak
Ferguss

Post autor: Ferguss »

kurde, już bardziej opływowe autko z klocków lego się zrobi - ostatnio ktoś wrzcił fotkę tego czegoś w temat: zgadnij co to za autko
invictus

Post autor: invictus »

Cytat:
"Wszystkie elementy w tym samochodzie są Ze stali"

Nawet opony sa stalowe, wazy niespelna 11 ton :P
A laski leca na ta fure bo im wieksza masa tym wieksze przyciaganie - dzial jak planet.
Awatar użytkownika
kruman
Nowicjusz
Posty: 64
Rejestracja: 01 maja ndz, 2005 6:28 pm
Numer Gadu-gadu: 0
Lokalizacja: warszawa
Kontakt:

kto zgadnie?

Post autor: kruman »

ile to autko ma koni?... i czy ktoś nie schował jednego w bagażniku... :wink:
Załączniki
1257.JPG
1257.JPG (202.46 KiB) Przejrzano 3205 razy
1256.JPG
1256.JPG (199.75 KiB) Przejrzano 3205 razy
Awatar użytkownika
blaszka
Peugeot 205 Master
Posty: 2817
Rejestracja: 17 mar czw, 2005 3:43 pm
Numer Gadu-gadu: 0
Lokalizacja: Goleniów/Szczecin
Kontakt:

Post autor: blaszka »

jak to widziałem ale przed obrazkiem był taki opis
jedzie syn z ojcem i syn pyta tato czy samochód z koniem to ferrari
Awatar użytkownika
Pieraś
Peugeot 205 Master
Posty: 2978
Rejestracja: 26 wrz ndz, 2004 11:47 am
Posiadany PUG: sprzedany
Numer Gadu-gadu: 696324
Lokalizacja: Zielona Góra

Post autor: Pieraś »

Patrzcie i się przewracajcie ze śmiechu !!!! :D:D:D:D:D

.... znalazł to Bubu .... jemu oddaje całą zasługę :D
Załączniki
pikss07.jpg
pikss07.jpg (36.77 KiB) Przejrzano 3151 razy
Nałogowy czytelnik forum... ... i były kierowca wysoko kręconego LWA

Był: Peugeot 205 Color Line .... posiadałem go przez 6 lat. Wspomnienia .... pozytywne.
Jest: Mitsubishi Galant Elegance 2.0 16V, kombi, 2000/2001 + Yamaha Fazer FZS600 2003r.
Awatar użytkownika
kruman
Nowicjusz
Posty: 64
Rejestracja: 01 maja ndz, 2005 6:28 pm
Numer Gadu-gadu: 0
Lokalizacja: warszawa
Kontakt:

Post autor: kruman »

...nawiązując do niedawno zamieszczonej fotki z laską pod deską rozdzielczą... :D
Załączniki
453.jpg
453.jpg (94 KiB) Przejrzano 3129 razy
Awatar użytkownika
Pieraś
Peugeot 205 Master
Posty: 2978
Rejestracja: 26 wrz ndz, 2004 11:47 am
Posiadany PUG: sprzedany
Numer Gadu-gadu: 696324
Lokalizacja: Zielona Góra

Post autor: Pieraś »

niezle :D
Nałogowy czytelnik forum... ... i były kierowca wysoko kręconego LWA

Był: Peugeot 205 Color Line .... posiadałem go przez 6 lat. Wspomnienia .... pozytywne.
Jest: Mitsubishi Galant Elegance 2.0 16V, kombi, 2000/2001 + Yamaha Fazer FZS600 2003r.
Awatar użytkownika
Yahoo
Uzalezniony
Posty: 946
Rejestracja: 21 kwie śr, 2004 11:41 am
Numer Gadu-gadu: 0
Lokalizacja: Włocławek

Post autor: Yahoo »

wciska w fotel :mrgreen:
Awatar użytkownika
PIT_R
Uzalezniony
Posty: 933
Rejestracja: 10 cze czw, 2004 12:34 am
Posiadany PUG: Peugeot 306 1.6 90KM :)
Numer Gadu-gadu: 3914690
Login tlen: infernal_lord_hellboy
Lokalizacja: Wrocław i Ostrów Wlkp
Kontakt:

Post autor: PIT_R »

Dosc dlugie, ale na prawde polecam przeczytac :mrgreen:

W sobotni wieczór dzwoni do mnie koleś i referuje następującą rzecz: jego siostrzeniec (17 lat, czteropaskowy Absolutny Brak Szyi, sterydy w płynie, tabletkach i sprayu, złoty łańcuch jak z Harleya Indiana) pojechał na dyskotekę do jednej z podmiejskich wsi, gdzie podrywał nie tę laskę, co należało, niezbyt pochlebnie się wyraził o jednym z miejscowych ABSów i ogólnie zadarł z niewłaściwymi ludźmi, co skończyło się doraźnie aktem przemocy fizycznej, a że wróg był w przewadze, szczęka siostrzeńca została zlekka przestawiona. No i trza było po młodzieńca jechać.

- To jedź, Krzysiaczku - mówię, wierny zasadzie, że pies szczeka, a karawana idzie dalej, patrząc tęsknym i pożądliwym wzrokiem na świeżo otwartą flaszkę Seagram i oszroniony tonik, z których właśnie zamierzałem zrobić właściwy użytek.
- Ale posłuchaj - Krzysiaczek nie dawał za wygraną - ty kawał chłopa jesteś, ja też, ubierz się w czarny golf, wsiądziemy w Maksia i będziemy od razu poważniej wyglądać...

Wybuchnąłem śmiechem. Maksiu to czarny Mercedes S mojego kolesia, ale jakoś nie umiałem sobie wyobrazić mnie i Krzysia (wielki, łysy, muskularny i zwalisty, choć muchy by nie skrzywdził, z zawodu psycholog dziecięcy z tytułem doktorskim) w roli wykidajłów, adwokatów mafii czy wprost bandziorów. Ale Krzysiaczek nalegał, więc ubrałem się w czarne spodnie i czarną koszulkę z napisem "You're DEAD MEAT Buddy" (koszulka należy do mojej małżonki, jest na nią co prawda nieco za obszerna, ale doszedłem do wniosku, że w ten sposób lepiej uwypuklę moje fantastyczne umięśnienie :C, poza tym na golf było za ciepło), poczekałem na Krzysia, który zjawił się rychło w podobnym rynsztunku, tylko na dodatek miał na sobie trochę złota, tak na oko z siedemdziesiąt deka. Myślałem, że od śmiechu dostanę kolki, ale Krzysiaczek tak skutecznie zaczął mi tłumaczyć różnicę między byciem trendy a jazzy oraz podstawowe pojęcia z psychologii społecznej, że poczułem się zabity i wdeptany w glebę jego elokwencją i erudycją, więc zamknąłem gębę i jechałem w milczeniu.

Kiedy podjeżdżaliśmy pod dyskotekę, Krzysiu zapakował w zęby pół paczki gumy do żucia. Druga połowę zaproponował mnie, ale odmówiłem, i konwencjonalnie zapaliłem papierosa. Wysiedliśmy z Maksia - on kręcąc mordą jak czarna krowa z bordo kropki ze sławetnego wierszyka, ja z papierosem w zębach. Ochroniarze przed drzwiami zrobili karpia, niemniej chcieli za wjazd po 15 zeta bodaj. Krzysiaczek zrobił z gumy balona i końcem palca ze złotym sygnetem (rozpoznałem spadek po ojcu z herbem jakiegoś niemieckiego grafa) wskazał na napis: "Para - 15 złotych".

- A my jesteśmy parą - zakomunikował przez gumę łysemu przystawiającemu pieczątki. - A poza tym, ziom, to mógłbyś nas właściwie wpuścić gratis - przy czym wykonał ręką gest Dżedaja, mówiącego szturmowcowi "Nie potrzebujesz naszych dokumentów" w kultowym IV Epizodzie. Krzysiu ze swoim gołębim sercem pasował do tej roli jak pięść do oka, a ja myślałem, ze mnie skręci ze śmiechu i popuszczę w spodnie... Ale łysy spojrzał na zegarek (było po 1 w nocy), wzruszył ramionami, przybił nam na grzbiecie dłoni pieczątki świecące w ultrafiolecie i gestem wskazał wejście.

- Szacun - rzucił mu Krzysiaczek na odchodnym, i znów puścił bąbla z gumy. Trochę przesolił i pęknięty balon oblepił mu twarz, ale na szczęście nikt tego nie widział.

Łomot wewnątrz starej gorzelni, przerobionej na dyskotekę, przechodził wszelkie dopuszczalne granice. Leciała jakaś "techniawa", jak uświadomił mnie Krzysiaczek, psycholog dziecięcy, na co dzień pracujący z trudną młodzieżą, rycząc mi do ucha z odległości pół centymetra i oblepiając mi ucho gumą do żucia. Na tzw. parkiecie spazmatycznie podrygiwało kilkadziesiąt osób obojga płci, zaduch był jak w rzeźni (byłem, to wiem), a migające światła przypominały mi słodkie czasy, gdym jeszcze w dużym Fiacie samodzielnie ustawiał zapłon przy użyciu samodzielnie skonstruowanej lampy stroboskopowej.
Krzysiaczek wyciągnął się na całą imponująca wysokość swoich prawie 2 metrów i zaczął wyglądać siostrzeńca. Oczywiście w warunkach jak powyżej, wszelkie próby wypatrywania musiały się skończyć fiaskiem, więc wiedziony nieomylnym instynktem psychologa dziecięcego podjął wędrówkę do najpewniejszego miejsca spotkania krewniaka - to znaczy do bufetu. Była tam inna droga, ale Krzysiu, bywalec raczej lepszej kategorii lokali, nie wpadł na to i jak lodołamacz sunął przez parkiet, wyciągniętymi w przód rękami rozgarniając całe bractwo Świętego Wita, ku jego niekłamanemu oburzeniu. Jako żywo - na jednym z hokerów przy bufecie coś zaczęło świecić w rytm stroboskopu i zorientowałem się, że to spodnie naszego "celu". Krzysiu podążał w tym kierunku nie rozglądając się na boki, a za nim zamykał się tłum jak fala za ścigaczem. Paru młodziaków o fryzurach Dokładnie Odmiennych niż Beatlesi podążało śladem mojego przyjaciela, a wyraz ich twarzy (a raczej jego brak) był podobny do tego, jaki miał Arnold Schwarzenegger, kiedy w filmie "Komando" wjeżdżał ładowarką przez witrynę do sklepu z bronią.

Młodzieniec siedział samotnie nad kufelkiem piwa, a wygląd jego twarzy wyraźnie świadczył o niedawnej bohaterskiej potyczce - kto kiedyś widział świeżego tatara, ten wie, co mam na myśli, przy czym żółteczko na tatarze robiło za młodzieńca lewe oko, bo prawego spod opuchlizny widać nie było. Na widok Krzysia młodzieniec wstał i chyba powiedział "Wujek", co w nieopisanym łomocie można było wywnioskować tylko z ruchu warg. Krzysiu podszedł do niego i kiedy zamierzał mu pokazać znak do odwrotu, jakiś najwyraźniej niedorozwinięty emocjonalnie dres położył mu rękę na
ramieniu... Krzysiu odwrócił się... zobaczył mnie z czarnym "You're DEAD MEAT Buddy" poza plecami swoich czterech oponentów, po czym radośnie wskazał na mnie palcem, puścił balona z gumy i obserwował, jak wskutek powolnego procesu myślenia łyse karki zaczynają kumać o co biega, i jak po długotrwałym skrzypieniu zardzewiałych trybów w łysych czaszkach ich właściciele odwracają cię powoli w moim kierunku.

"Sk*rwysyn" - pomyślałem z sympatią pod adresem mojego przyjaciela, patrząc na czterech wielopaskowców, którzy gapili się teraz na mnie. Takie miny musiały mieć pierwsze gady przeżuwające, u których ponoć mózgi mieściły się w grzbietach. Ale stałem twardo, napinając klatę i szczerząc zęby w ponurym uśmiechu, po czym - błyskawiczne olśnienie - podniosłem wolno palec i wskazałem nim na Krzysiaczka gestem identycznym jak on przed chwilą. Znów powolny i bolesny proces myślenia, powolne odwracanie głów...
Dinozaury najwyraźniej poczuły się wzięte w dwa ognie, bowiem po krótkim gulgotaniu w swoim plemiennym dialekcie i kilkukrotnym tarciu karków przednimi łapami - rozpierzchły się poza potencjalny teren obławy. W tym momencie ucichła na moment muzyka. Mogłem rozluźnić mięśnie klaty, które mnie już zaczynały boleć. Byłem prawie w niebie.

Krzysiu kazał swemu siostrzeńcowi iść do toalety i umyć gębę zimną wodą, sam dla bezpieczeństwa poszedł z nim (nawiasem mówiąc, znam go od lat i wiedziałem, że adrenalina działa na niego moczopędnie). Ja wyszedłem do przedsionka - palarni, odkrytym właśnie przejściem.

W przedsionku stało bądź siedziało, paląc papierosy, kilkanaście błyszczących, spoconych, kapiących mejkapem dziewczątek, sądząc po rozmowie - mieszkanek okolicznych zaścianków. Przystanąłem, słysząc nadlatujące zewsząd ciężkim gradem "kwiatki", wyłuskałem papierosa, zapaliłem. Stoję za filarem i słucham.

To, co usłyszałem, zaiste jest godne przekazania potomnym. Niestety, hermetyczne ze względu na język, ale nie podam tłumaczenia, by nie popsuć efektu.

- Kurna ale hic. Jo usz kurna chciała ciepnąć tego łysego ciula coch z nim tańcowała, boch usz mioła cyntralnie mokro w majtach...
- A do mie podloz jedyn taki, żelu mioł na łepie z kilo i pyto się: zatańcujesz bejbe?
- Hehe, widziołach, i co?
- Jo se myśla: jo ci dom "bejbe", pedale, i odmówiłach mu grzecznie: pedziałach, że usz nie hulom, bo mie giry jebiom...
- Hehehe... Ida po browar, przynieść wom?
- Niiii... Ni moga sie durch nadupczyć, bo Tedik mo dziś obiecane, ale kola to bych se bachła!
- A jo wom godołach, jak mie podrywoł tyn siwy z L.?
- Kiery? Tyn strażok, co ci się tak podobo?
- No ja, dorwoł mie jak żech prawie do kibla szła, myślałach że sie pojszczom. On mi godo: Bydziesz mojo, a ja mu wartko: Okej, dom ci sie poderwać, ino szczocha puszcza...
- Kiero idzie po to piwo? Idź wartko bo mi się lateks do rzyci lepi.
- Przyniesa ci, ale jak wróca z piwym, to bydź usz wyleziono...

Na tyle wystarczyło mi Marlboro "setki".

Krzysiaczek z siostrzeńcem wyszli przodem, ja za nimi... Łysy nadal stał przy drzwiach, obserwując nas spod oka. Podejrzewam, ze w razie konfrontacji zrobiłby z nas obu miazgę lewą ręką, ale czegóż nie robi dobra mimikra.
Wsiadając do Maksia, Krzysiu z ulgą wypluł zaklejającą mu usta gumę. Ja zaś nie mogłem... po prostu nie mogłem się powstrzymać... Kiedy już otwarłem drzwiczki wypasionej czarnej bryki mojego kumpla, i postawiłem but na progu, odwróciłem się do Łysego, podniosłem niedbale dwa palce na wysokość czoła i powiedziałem:

- Szacun, wodzu. - na co Łysy odpowiedział takim samym gestem.

Po godzinie, z krótką przerwą na szpitalne ambulatorium, byliśmy w domu. W ambulatorium też zrobiliśmy furorę, z wielkim trudem poznano tam Krzysia (pracował kiedyś w tym szpitalu) w obwieszonym złotem Ojcu Chrzestnym. Młodzieniec doznał jedynie powierzchownych obrażeń i naruszono mu nieco górne uzębienie.

A mnie się na długo, długo odechciało wiejskich dyskotek. Ale za niewątpliwe przeżycie poznawcze, jakie mimo woli mi zafundował mój przyjaciel, podzieliłem się z nim tejże nocy butelką ginu "Seagram", który rozpiliśmy zgodnie z upodobaniami - on mieszany z tonikiem, a ja czysty, tonikiem zapijając.
Obrazek
Bylo [url=http://www.pit_r.205.pl]Peugeot 205 1.0 HellStyle[/url]
Jest teraz [url=http://www.pit_r2.205.pl]Peugeot 306 1.6 90 KM[/url]
ODPOWIEDZ