blacharka we własnym zakresie
blacharka we własnym zakresie
dowiadywałem sie ile by kosztowało zrobienie 3 małych ognisk korozji w moim aucie (i jednego wgniecenia - też malutkiego). W każdym razie jest to w na tyle dobrym stanie, że nie wymaga cięcia (wstawiania nowych elementów).
Razem to wychodzi (w W-wie) 500+300+300. Dość dużo - nie wiem czy warto - a znowu zostawić tak jak jest - serce boli. Dlatego jeżeli ktoś ma jakieś doświadczenia w blacharce to prosze o uwagi.
1. Jakie narzędzia ?
2. Jakie materiały (szplachla, rozpuszczalnik).
3. Czy warto ?
Razem to wychodzi (w W-wie) 500+300+300. Dość dużo - nie wiem czy warto - a znowu zostawić tak jak jest - serce boli. Dlatego jeżeli ktoś ma jakieś doświadczenia w blacharce to prosze o uwagi.
1. Jakie narzędzia ?
2. Jakie materiały (szplachla, rozpuszczalnik).
3. Czy warto ?
- adidj
- Junior
- Posty: 354
- Rejestracja: 05 lut czw, 2004 11:37 pm
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: sopot
- Kontakt:
pewnie ze warto robic samemu ale jest to troche klopotliwe no i najlepiej miec garaz robienie samej korozji nie jest az tak tragicznie trudne gorzej pozniej z malowaniem, napewno przyda sie szlifierka z tarczą listkową [takia okragla tarcza a na niej listki z papieru sciegnego] papier scierny rozne grubosci [zalezy czy przygotowujesz pod lakierke] szpachlowka [najlepiej z włoknem szklanym] jesli trzeba jej duzo nalozyc to pozniej nie peka, no i wiadomo czas i checi
peugeot 205 a zarazem audi B3
zaciągnąłem języka u kumpla lakiernika i poniżej przedstawię jego rady:
1. oklejamy miejsce koroz na około taśmą aby nie uszkodzić niepotrzebnie lakieru
2. usuwamy rdzę papierem ściernym 120
3. szlifujemy brzegi uszkodzonego miejsca papierem 320 ( na szerokośc 2-3 cm)
4. odtłuszczamy rozpuszczalnikiem nitro
6. jeśli jest wgniecenie to nakładamy kit (szpachlówka) i szlifujemy papierem od 180 do 600 na równo
5. nakładamy podkład (cienkie warstwy) - czynnośc powtórzyć dwukrotnie z przerwami po 20 min
6. gdy podkład jest już suchy nakładamy właściwy lakier (nawet do czterech warstw)
lakier natryskujemy w odległości około 25 cm (warto poćwiczyć wcześniej gdyż łatwo o zrobienie zlewek)
do szlifowania szpachli używa się papierów wodnych
po wyschnięciu i dobrym stwardnieniu lakieru (około tygodnia) warto kupić pastę polerską i wypolerować cały element lub nawet całe auto
ceny (obowiązujące w Tychach):
* lakier w spaju: 35 zł (orginalny lakier tylko że dodatkowo nabity w spraj -przydatne gdy nie mamy kompresora i pistoletu)
* podkład - 12 zł (tez spraj)
* papier - całośc około 30 zł
* taśmy samoprzylepne i folia malarska - 20 zł
* szpachla mała - 20 zł
* nitro i benzyna ekstrakcyjna 10 zł
cała zabawa - około 150 ( w cenę wliczone piwko i zagrycha)
1. oklejamy miejsce koroz na około taśmą aby nie uszkodzić niepotrzebnie lakieru
2. usuwamy rdzę papierem ściernym 120
3. szlifujemy brzegi uszkodzonego miejsca papierem 320 ( na szerokośc 2-3 cm)
4. odtłuszczamy rozpuszczalnikiem nitro
6. jeśli jest wgniecenie to nakładamy kit (szpachlówka) i szlifujemy papierem od 180 do 600 na równo
5. nakładamy podkład (cienkie warstwy) - czynnośc powtórzyć dwukrotnie z przerwami po 20 min
6. gdy podkład jest już suchy nakładamy właściwy lakier (nawet do czterech warstw)
lakier natryskujemy w odległości około 25 cm (warto poćwiczyć wcześniej gdyż łatwo o zrobienie zlewek)
do szlifowania szpachli używa się papierów wodnych
po wyschnięciu i dobrym stwardnieniu lakieru (około tygodnia) warto kupić pastę polerską i wypolerować cały element lub nawet całe auto
ceny (obowiązujące w Tychach):
* lakier w spaju: 35 zł (orginalny lakier tylko że dodatkowo nabity w spraj -przydatne gdy nie mamy kompresora i pistoletu)
* podkład - 12 zł (tez spraj)
* papier - całośc około 30 zł
* taśmy samoprzylepne i folia malarska - 20 zł
* szpachla mała - 20 zł
* nitro i benzyna ekstrakcyjna 10 zł
cała zabawa - około 150 ( w cenę wliczone piwko i zagrycha)
Archenar właśnie czegoś takiego potrzebowałem !! DUŻO cennych informacji.
Wielkie dzięki . Koszty wydają się być bardzo małe w stosunku do tych jakie proponują w zakładzie.
A co jeżeli kolor nie jest oryginalny w 100%, albo barwa uległa zmianom pod wpływem czasu/czynników atmosferycznych ? Można chyba kolorek dobierać komputerowo nie ? Oczywiście dodatkowe koszty (ale nie jakieś kosmiczne chyba). I czy jak sie podjedzie autem, to oni kolor dobiorą, czy też potrzebują "kawałek" by wsadzić w jakiś skaner czy coś ... ? No i wtedy to już nie będzie w sprayu - wiec problem... A może nada się do tego taki... "aerograf" (nie wiem czy dobrze to nazywam) modelarski ? Z resztą możliwe że te użądzenia "nie firmowe" nie są drogie w np. Praktikerze... Trzeba sprawdzić.
Wielkie dzięki . Koszty wydają się być bardzo małe w stosunku do tych jakie proponują w zakładzie.
A co jeżeli kolor nie jest oryginalny w 100%, albo barwa uległa zmianom pod wpływem czasu/czynników atmosferycznych ? Można chyba kolorek dobierać komputerowo nie ? Oczywiście dodatkowe koszty (ale nie jakieś kosmiczne chyba). I czy jak sie podjedzie autem, to oni kolor dobiorą, czy też potrzebują "kawałek" by wsadzić w jakiś skaner czy coś ... ? No i wtedy to już nie będzie w sprayu - wiec problem... A może nada się do tego taki... "aerograf" (nie wiem czy dobrze to nazywam) modelarski ? Z resztą możliwe że te użądzenia "nie firmowe" nie są drogie w np. Praktikerze... Trzeba sprawdzić.
ooo super
znalazłem taką stronkę: http://www.app.com.pl/index_kat.htm
tam jest o wszystkim co związane z lakierowaniem (oferta firmy) komory, lampy podczerwieni, szlifierki, papiery scierne, pistolety i inne ...
są tam też maty wygłuszające.
znalazłem taką stronkę: http://www.app.com.pl/index_kat.htm
tam jest o wszystkim co związane z lakierowaniem (oferta firmy) komory, lampy podczerwieni, szlifierki, papiery scierne, pistolety i inne ...
są tam też maty wygłuszające.
- bipi
- Junior
- Posty: 451
- Rejestracja: 25 mar czw, 2004 2:49 pm
- Numer Gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Bydgoszcz/Kraków
- Kontakt:
z tego co wiem, to każda barwa każdego samochodu ma osobny numer. obojętnie który rocznik. byłem u siebie w Bydgoszczy na początku ul. Żwrki i Wigury i tam gość zna te numery na pamięć. mam białego puga, niby biały jest biały, ale to błąd. może gdzieś te numery są na aucie? a co do komputerowego mieszania to słyszałem, że to jedna wielka lipa. nigdy nie jest takie jakie ma być.
bipi.205.pl
ZNALAZŁEM TROCHE CIEKAWEJ TRESCI NA STRONIE http://fiat126p.pl/forum/viewtopic.php?t=88 I POMYSLAŁEM ŻE WARTO BY TO ZAMIEŚCIĆ.
_____________________________________________________________
Temat: RDZA - JAK Z NIĄ WALCZYĆ
Po pierwsze należy ustalić co jest do roboty. Jeśli wykwity są wszędzie tzn. na prawie każdym elemencie i w słusznych rozmiarach to znaczy, że przespaliście całą jesień i całą zimę i w ogóle wszystkie lata, że zostało nic innego jak pomalowanie całości. No ale to są krańcowe przypadki .
Z doświadczenia wiem, że najszybciej tlenek żelaza zabiera się za dolną partię nadwozia: doły drzwi, przedniego błotnika, jak również same błotniki nad kołami (chociaż to rzadziej) i w Caro, ATU przednia maska w części przedniej. Także progi, ale tego elementu jeśli jest mocno skorodowany nie radzę szpachlować tylko wymienić, bo potem może Was zaskoczyć przy lewarowaniu auta .
Dwa: rozmiar szkód spowodowanych przez korozję. Jeśli dosłownie zjadła część drzwi czy błotnika to nie pozostaje nic innego jak je wymienić na jakieś dobre (od Plusa wydają się dobrej jakości - osobiście jeszcze nie widziałem Plusa ze skorodowanymi drzwiami). Tak na marginesie chodzą słuchy, że Plusy miały blachy ocynkowane, ale nigdzie nie przeczytałem oficjalnego stanowiska FSO w tej sprawie, ani też na jakichkolwiek prospekatch reklamowych. Więc jak ktoś coś konkretnego o tym wie to niech napisze, bo chyba nie tylko mnie to by zainteresowało.
Dalej: nie radzę np. wymieniać samych płatów drzwi bo skórka za wyprawkę i się nie opłaci. Dobre drzwi można kupić za jakieś 150 zł, a płat za 20-30 zł. Teraz wymiana to jakieś 50-100 zł (tu rozrzut cen jest dość duży), oczywiście na jedne drzwi. Ale to są dobre, całe drzwi za 150 zeta a to pocięty, pospawany i poszpachlowany szmelc (sorki , ale w każdym razie nie ma to jak wyrób fabryczny, a żaden blacharz, nawet ja, nie zrobi tego tak dokładnie jak maszyny). Wymianę płatu (lub częściej jego dolnej części) mogę polecić tylko tym, którzy umieją doginać zwieńczenia blach i w ogóle mają zielone pojęcie o robieniu blacharki oraz oczywiście są w posiadaniu migomata. Zresztą migomat to i tak się przyda, zawsze to lepiej coś przyspawać niż przynitować - o czym dalej.
Do "naprawy" kwalifikują się elementy, których wszystkie zewnętrzne krawędzie są całe, tzn. nie zżarte przez rdzę, skorodowane mogą być, byle by blacha nie łamała się w palcach. Reszta, czyli środek elementu może być dziurawy - chodzi o to, żeby było za co złapać.
Generalnie większość z Was chyba będzie się zabierać za dolną część nadwozia więc na przykładzie tego napiszę co i jakiej kolejności należy wykonać.
Na wstępie: nie trzeba zdejmować listew bocznych, przed malowaniem trzeba je tylko bardzo dokładnie okleić taśmą malarską i gazetami. No chyba, że pod listwami też korozja Wam wyłazi. Natomiast radzę zdemontować tapicerkę drzwi i zdemontować plastikowe nadkola pod błotnikami - dlaczego, o tym dalej.
Miejsca w których pojawiła się korozja należy zeszlifować papierem ściernym 150-360 do gołej blachy, aż rdza zniknie (oby na zawsze ). Nie radzę szlifierką kątową, bo nią łatwo przesadzić i albo sami sobie dziurę zrobicie, albo będziecie mieli blachę grubości puszki po piwie. Szlifować do ostatniego grama rdzy, nawet jak jest już tak mocno skorodowane, że szlifowanie zrobi dziurę. Ma zrobić. Jeśli widać, że blacha jest tak miękka, że się łamie to pomóc sobie śrubokrętem i wydłubać ten sypiący się syf, nawet na wylot, do tego miejsca, w którym blacha jest wystarczająco sztywna. Powtarzam ma być zero rdzy, dziur... ile wyjdzie . Jeśli zamierzacie pomalować wszystko od listew w dół (bądź całe auto), to się nie szczypać tylko szlifować i nie martwić się, że papier za daleko zszedł. Uważać tylko na listwy. Jeśli tylko jakiś jeden bąbel chcemy zaprawić, to tę czynność należy robić z wyczuciem i żeby szlify nie wykraczały więcej jak 0,5-1 cm poza miejsce korozji.
Kiedy uporacie się z tą niewdzięczną robotą to zajrzyjcie teraz na tę blachę - którą szlifowaliście - od wewnątrz (po to radziłem zdjąć tapicerkę i nadkola). I co? Teraz widzicie przyczynę, dlaczego te wasze zaprawki nic nie dawały - rdza bierze od środka, którego na co dzień nie widzicie. Jeśli chcecie się pozbyć rdzy na dłużej to moja rada jest jedna - trzeba oczyścić z rdzy wewnętrzna stronę blach drzwi i błotników. To jest trudne - niewygodny dostęp, mechanizmy i cięgna klamek i szyb, kupa syfu, brudu smarów itp. Zniechęca co? Trudno, komu się nie chce to będzie miał szybko znajome widoki na lakierze . Jak ktoś ma wprawę z mechaniką to może sobie pomóc i zdemontować przeszkadzające elementy. Szmatami zebrać brudy - tu super sprawa mieć takiego karschera, lub chociaż szlaufa z kranówą. Pamiętać tylko trzeba o osuszeniu tego wszystkiego potem, najlepiej sprężonym powietrzem.
Niestety to jest najbardziej wredna część roboty jaką trzeba tu wykonać (i tego nie zrobi Wam żaden blacharz, bo mu się nie chce i zresztą szybciej znów do niego przyjedziecie), żeby rdza nie pojawiła się dłużej (mój rekord - 5 lat po remoncie ani jednego bąbla w Dużym Fiacie - tak na marginesie, fiaciorki mniej gniją od Poldków i pod tym względem bardziej mi się podobają) Są niby dostępne jakieś środki które wiążą rdzę i nie dopuszczają do dalszej korozji, ale mi się nie sprawdziły.
Dobra, to już macie za sobą . Teraz dziury. Trzeba je zaspawać kawałkami skrojonych na wymiar, tzn. większych o ok. 0,5-1 cm od dziury, blaszek od strony wewnętrznej. Jeśli nie macie migomata to możecie ponitować (nitownicę za grosze kupicie w każdym chyba hipermarkecie) - tylko kawałki blaszek muszą być większe o jakieś 0,5 cm - żeby nit dobrze złapał. Kawałki blaszek, można najpierw przykleić jakimś klejem do metalu, co ułatwia późniejszą robotę i zabezpiecza antykorozyjnie miejsca przylegania blach. Jeśli dziurka jest malutka, taka na 1 cm, to można poprzestać na samym przyklejeniu. Nawet może być wtedy kawałek plastikowej płytki. Oczywiście wiertarka przy nitowaniu jest konieczna, jakby ktoś nie miał zielonego pojęcia o nitowaniu (uwaga dla "obuleworęcznych" lub majsterkowiczów "inaczej" - to nie jest takie trudne:)) Odstępy pomiędzy spawami lub nitami: ok. 1 cm. To ważne, jeśli umocujecie np. kawałek blaszki o wymiarach np. 4 cm x 3 cm czterema nitami to gwarantowane, ze szpachla w tym miejscu będzie po jakimś czasie pękać. Spawy (nie nity) należy zeszlifować gumówką (szlifierką kątową - dla nowicjuszy) oraz (także nity) uderzeniami młotkiem zagłębić w nadwoziu na jakieś 2-4 mm, tak żeby nie wystawały poza powierzchnię blach. Także blachę w odległości ok. 1-2 cm od dziury, spawu lub nitu też należy zgłębić, żeby szpachlą nie robić później pagórków.
No to już dziur nie ma .
Teraz, po uprzednim odtłuszczeniu, polecam zamalowanie tych wszystkich szlifowanych, spawanych, nitowanych i łatanych (także, a zwłaszcza od strony wewnętrznej) miejsc CORTANINEM lub podobnie działającym (ja stosuję ten i coś tam działa) środkiem, który zdusi w zarodku ośrodki rdzy, których jeszcze nie widzimy, tzw. mikrordza - drobne rdzawe kropeczki, które się szybko pojawiają jak auto będzie trochę dłużej robione, lub też rdzę której mimo naszych starań nie udało się idealnie usunąć (korozja wżerowa).
Czas na szpachlowanie. Kto to umie to może sobie tę część postu (znów tak długiego ) pominąć. Kupić należy szpachlówkę samochodową (nie jakiś kit szpachlowy do drewnianych drzwi) zwykłą (ponoć najlepsze są z pyłem aluminiowym - superelastyczna - nie potwierdzam, bo dawno już się w to nie bawiłem, a to jakaś nowość) i z włóknem szklanym. Ile? Tyle żeby starczyło . Proporcje szpachli i utwardzacza - hmm... na wyczucie - spójrzcie ile jest szpachli, a ile utwardzacza i "znajdź proporcjum mocium panie". Najczęstszym błędem jest dawanie zbyt dużej ilości utwardzacza - i zanim cokolwiek zrobicie już robi się klucha. Po którymś razie powinniście utrafić. Aha, jakby ktoś nie wiedział, szpachlę rozrabia się na kawałku płaskiej plastikowej płytki, lub od biedy na dość sporej szpachelce.
Szpachlowanie wykonujemy tylko na części zewnętrznej budy. Oczywiście po odtłuszczeniu powierzchni. Tą z włóknem szklanym (lub zmieszaną z naprawdę niewielką ilością zwykłej tak gdzieś co najwyżej w 1/4, jeśli włókna jest tyle, że mogą zachodzić obawy, że szpachla nie wypełni przez te włókna dobrze wszystkich zakamarków) lub żywicą eksposydową (tez może być) nakładamy na miejsca gdzie są spawy, nity i miejsca połączeń łatek z blachami nadwozia. Po wyschnięciu tej warstwy (i ewentualnie przeszlifowaniu papierkiem 150-360, jeśli nałożyliśmy trochę grubiej) nakładamy warstwę zwykłej tak, przykryć tą z włóknem i pozostałe szlifowane (oczyszczone z korozji) miejsca. Grubość: 2-3 mm ponad powierzchnię blach. Szpachlę nakładać metalową szpachelką najpierw dobrze wciskając we wszelkie dołki, zakamarki, łączenia, okolice spawów i nitów a następnie wyrównując zdecydowanymi posuwistymi ruchami a nie ciapkać. Po wyschnięciu zabieramy się za szlifowanie powstałej w ten sposób powłoki. Na początek grubym papierem 150-200 w celu szybkiego zeszlifowania większych nierówności. Szlifujemy przez płaski drewniany lub gumowy klocek, nigdy przez palce, bo zrobicie krajobraz pagórkowaty na nadwoziu, który będzie się pięknie prezentował po lakierowaniu . Po usunięciu pierwszej nierównej warstwy szlifujemy drobniejszym 360-400 do uzyskania równej i gładkiej powierzchni. Prawidłowość owej równości sprawdzamy palcami (przy tej metodzie trzeba mieć jednak doświadczenie) lub zwilżając szlifowane miejsce wodą i obserwując pod połyskiem (od wody) efekt naszej pracy.
Jeśli uznamy, że jest już ok. (jeśli nie, to nałożyć cienką warstewkę szpachli i przeszlifować jeszcze raz - nie robić dołków) to pozostaje jeszcze zmatować do malowania papierem 600 na mokro, czyli mocząc papier w wodzie. Matowanie ma na celu wygładzenie powierzchni w wszelkich większych rys, które byłyby widoczne po lakierowaniu.
Przed malowaniem osłonić gazetami i okleić taśmą malarską części, które nie mają być malowane, czyli od listew zewnętrznych w górę. Pod szczeliny miedzy drzwiami, błotnikami i progiem włożyć zwitki gazet, żeby się uszczelki nie zapyliły. Także na koła wrzućmy jakieś szmaty. Jeśli chcemy pomalować nie jakiś cały element tylko tzw. plamkę, to wyciąć wielkość plamki w tekturze i przyłożyć do miejsca, które ma być pomalowane.
Jeśli ktoś ma sprężarkę, to będzie wiedział jak ją użyć . Ale większość chyba nie. Nic nie szkodzi - lakiery w sprayu też zdają egzamin.
Najpierw podkład. Od biedy może być zwykła minia. Przypominam o obowiązkowym przetarciu rozpuszczalnikiem. Po wyschnięciu i ponownym zmatowieniu lakier właściwy. Nakładać posuwistymi ruchami: z lewej do prawej i z powrotem lub jak inaczej nie można z góry na dół i z dołu na górę - zasada jest jedna: przy lakierowaniu, ściślej przy kierowaniu strumienia farby na blachę (szpachlę ) ręka ma być cały czas w ruchu, nie psikać w jedno miejsce, bo "firanki" i zacieki porobicie. Lepiej nałożyć dwie, albo trzy cienkie warstwy niż jedną grubą, bo raz: ryzyko zacieków, dwa: gruba warstwa ma większe tendencje do późniejszego odpadania. Przy metalikach ostatnia warstwa powinna być lakierem bezbarwnym. Poczekać aż trochę przyschnie odkleić gazety i taśmy. Uważać, żeby nie dotknąć świeżo lakierowanej powierzchni. Pozostawić do wyschnięcia - czyli przyjść na drugi dzień i podziwiać naszego pięknego Poldka. Miejsca zapylenia wokół ww. plamek trzeba zapolerować papierem 2000 na mokro, aż do uzyskania połysku. Operację tę wykonajcie jednak po jakimś tygodniu od malowania, bo na świeżym lakierze porobią się rysy.
Dobra czyli przywróciliście pierwotny wygląd swojej furki, teraz nie zapomnijcie o zabezpieczeniu na przyszłość wewnętrznych połaci blach. Należy kupić masę wypełniająco-uszczelniajacą (nie pamiętam dokładnie marki, jak wrócę z delegacji to sprawdzę) na miejsca łączenia blach. Mam nadzieję, że blachy są poczyszczone i zasmarowane CORTANINEM jak poleciłem to wykonać wcześniej. Miejsca które łataliśmy smarujemy tą masą nakładając pędzlem. Na koniec malujemy te oczyszczone blachy farbą miniową, np. UNIKOREM.
Nie, to jeszcze nie koniec. Teraz trzeba to wszystko zakonserwować. Najpierw specjalnymi preparatami, które są dostępne w sprayu (markę też podam) lub pod pistolet, bo to jest najlepsze, a na sam koniec AUTOSMAREM, czymś w rodzaju bardziej smołowatego BITEXU.
Pozostaje tylko wprawić tapicerkę i już możemy się bujać.
U mnie drzwi i błotniki od wewnątrz oraz nadkola są dosłownie czarne od tej konserwacji (sam ją wykonałem, bo w ASO tylko zasmarkają) i mam gwarancję, że rdza mi długo nie siądzie. Jak zdjąłem tapicerkę, to oczom nie mogłem uwierzyć: w roczniku 1995 zero rdzy od wewnątrz.
"I to już wszystko, jesteście wolni możecie już iść"
ODNOSNIE Nakładania lakierów typu metalic////
Lakier bezbarwny nakłada się po lekkim przyschnięciu bazy (lakieru, który daje kolor) i kupując go sprzedwca powinien dać właściwy do zastosowanej bazy i nie ma prawa zadziałać jak rozpuszczalnik.
Tekst:A ja mimo tak wyczerpującej wypowiedzi Mrozka, mam jeszcze kilka pytań. Do niego i każdego kto wie. Niektóre są banalne i mogą się wydać głupie, ale jak ktoś taki, jak ja, nigdy się tym nie zajmował to nie wie o co chodzi.
1. Gdzie kupuje się takie papierki ścierne? Czy w normalnym budowlanym, czy w AUTOMOTO, czy w sklepach z lakierami??
2. Jaki stosuje się rozpuszczalnik np do odtłuszczania, lub rozcieńczania? Czy wogole powinno się rozcieńczać farby/lakiery?
3. Ile wychodzi spray'u. Chodzi mi o to że prawdopodobnie będę miał do roboty całe doły drzwi x4. Samochód nie musi wyglądać jak z igły i chodzi mi po głowie pomalować wałkiem ( bardzo prostackie, ale tanio i zakonserwowane )
4. Czy ktoś próbował Hammerait? Jak to działa i jaki poleca ( spray, czy puszka )
5. Mrozek piszesz o podkładaniu blachy. Jaka, to musi być blacha ( rodzaj, grubość ) i gdzie ją kupić.
6. Czy stosowanie maty żywicznych, zamiast nitowania, spawania na małych ( do 2 cm ) dziurach jest lepsze. Chyba jest mniej roboty. Czy jest tak samo trwała i jak ją zabezpieczyć.
7. Czy można robić wszystko na dworze. Prawdopodobnie nie będę miał dostępu do garażu.
8. Nazwy preparatów?! Mówiłeś Mrozek że podasz później ( masa wypełniająco-uszczlniająca, masa konserwująca ).
Mam pytanie
Jak to polecasz zrobić, bo nie mam dostępu do sprężarki, a koszty spray'u będą pewnie przeogromne ( doły drzwi, błotniki, klapa, maska itp. )
Tekst:
nie polecam Hammeraita do malowania(na rdze) blachy w aucie bo po roku musisz robić wszystko od nowa lepiej tak jak radzi Mrożek jego opcja jest najbardziej optymalna
1. Kij to gdzie kupisz ten papier ścierny. Grunt, żeby miał odpowiednią granulację, czyli: 150-200, 360-400 (może być papier lub płótno ścierne papier jest skuteczniejszy, ale się szybko rwie; płótnem się szlifuje trochę gorzej, ale za to dłużej jednym kawałkiem) i 600-800 (papier wodny do szlifowania na mokro) oraz 2000 (do polerowania na mokro). Jeśli o mnie chodzi to kupuję tam gdzie jest najtaniej. W ogólnobudowlanych, z artykułami metalowymi, z lakierami nawet w hipermarkecie. Papier jest tylko papierem.
2. Bez znaczenia jaki rozpuszczalnik do odtłuszczania a jaki do rozcieńczania poczekać tylko jak dobrze odparuje powierzchnia przetarta innym rozpuszczalnikiem od tego, który będzie stosowany w lakierze, to nic się nie stanie. Nie pomylić się przy okazji, bo zniszczycie farbę zwarzy się. Chodzi oczywiście o ten do lakieru sprawdzić w opisie na opakowaniu jakie mogą być stosowane. Bo oczywiście farby i lakiery w puszkach rozcieńcza się. Zresztą jeśli poprosisz o lakier z rozpuszczalnikiem to sprzedawca już na pamięć je wszystkie zna, więc powinien dać właściwy.
3. Mi by wystarczyło dwie puszki spray’u 0,5 l na te solidne trzykrotne pryśnięcie czterech dołów drzwi, i jeszcze by mi zostało. W każdym razie trzy w zupełności powinno Ci wystarczyć nawet jeśli częściowo pomalujesz powietrze . Odległość rozpylania to 25-30 cm. I jeśli wykonujesz tę czynność na dworze, to tylko wtedy gdy nie wieje.
4. Hammeraita nie stosuję, bo raz, że drogi, dwa: to nie jest lakier samochodowy jest po prostu zbyt miękki. Błyskawicznie się rysuje i często łuszczy. A już w ogóle nawet nie myśl, żeby pomalować bezpośrednio rdzę tak to sobie gruchota pociapać można, ale nie normalny samochód. Wałkiem kolor wiśniowy to kijowo wyjdzie. Do malowania wałkiem to raczej nadają się tylko jasne lakiery: szary, biały itp. ale nie ciemna wiśnia. I też nie będzie pięknie mi zupełnie nie przypadło do gustu.
5. Najlepiej ocynkowana chociaż sprawia trochę problemów przy spawaniu. Grubość 0,5-0,8 mm wystarczy. Arkusze takiej blachy są dostępne w ogólnobudowlanych, metalowych np. w takim Centrostalu, czasami w Automoto lub z tam gdzie lakiery (ale rzadko). Trafić też można jakieś odpadki po wycinkach z dużych powierzchni za psią forsę, a nam takie właśnie ścinki z w zupełności wystarczą. Aha i ciąć raczej należy nożycami lub wyrzynarką do metalu, a nie fleksem bo szlifierka kątowa wypala blachę.
6. Stosowanie mat żywicznych sprawia, jak to określiłeś, mniej roboty. Na te mniejsze dziury zdadzą egzamin. Blacha mimo wszystko sztywniejsza. Co gwarantuje mniejsze ryzyko pękania szpachli. Dlatego jeśli dziura jest taka na 1 cm (no niech będzie 2 cm) to proponuję taki sposób: można odpuścić sobie spawanie lub nitowanie i późniejsze zagłębianie tychże wystarczy jeśli pewnie przykleicie taki kawałek blaszki od wewnątrz jakimś klejem do metalu. Może być nawet taki Superklej, Poxipol czy Cyjanopan, jeśli umiecie szybko kleić.
Jeśli chodzi o kwestię zabezpieczania maty żywicznej to niczym nie różni się od całości blach jakiś preparat konserwujący stosowany także na blachy wystarczy. Poza tym mata nie koroduje, tylko co najwyżej z wiekiem się sypie i pęka. Ale to w (nie)świetlanej przyszłości .
Jeszcze jedno wyjaśnienie przy spawaniu i nitowaniu: spawanie wykonujemy od wewnątrz i od wewnątrz, spawy od zewnątrz lekko należy zeszlifować (ale nie całkiem). Natomiast nitujemy tak, że płaski łeb nitu mamy na zewnątrz, a ogonek od wewnątrz. owego ogonka nie ścinamy, tylko smarujemy masą uszczelniającą.
7. Można, byle by nie wiało i nie padało, bo jak zostawisz takie oszlifowane z korozji drzwi na noc i akurat będzie lało, to rano się wściekniesz będziesz musiał ponownie te wypieszczone miejsca przetrzeć jeszcze raz. Wiatr sprawia kłopoty tylko przy lakierowaniu i radzę, żeby był to dzień raczej bezwietrzny, bo nawet lekki wiaterek pozawiewa na schnący lakier jakieś pyłki, muszki, kurz i inne podobne. Jeśli robotę wykonujesz pod blokiem, to wziąć też pod uwagę trzeba ryzyko zniweczenia efektu naszej pracy przez sąsiadów, czy ich dzieci.
8. No i nazwy preparatów: ta sama marka: BOLL - znana i polecana. Zwłaszcza ta masa wypełniająco - uszczelniająca na miejsca łączeń blach. Jeśli chodzi o środki konserwujące to także mogą być wszelkie znane typu: FLUIDOL czy inne podobne. BOLLa stosowałem bo był w spray;u co za pomocą dostarczonego w komplecie wężyka można było się dostać w trudne zakamarki. Na koniec smarowałem tak zabezpieczoną powierzchnię, jak już wspomniałem, AUTOSMAREM czarnym wolno schnącym mazidłem, po uprzednim rozrzedzeniu rozpuszczalnikiem, które długo się trzyma. Tym także zabezpiecza się spód samochodu. Lojalnie uprzedzić muszę, że przez 2 tygodnie ciężko było jeździć śmierdziało oparami i samym preparatem. Ale czego nie robi się dla Poldka...
Na koniec zdecyduj się: jeśli tylko doły drzwi to spray wystarczy, Jeśli masz do roboty także maskę i klapę oraz błotniki, czyli prawie wszystko, to radzę Ci samemu solidnie przygotować auto do malowania tzn. tak, aby był pomalowany podkładem (od biedy i dobra minia np. Unikor też może być, ale nie polecam, bo minia jest trochę zbyt miękka i lakier się słabiej trzyma) możesz wałkiem i zmatowieniu papierem 600-800, oddać tak wyszykowane auto do lakiernika powinien wziąć dużo mniej. Jeszcze mniej będzie jeśli auto wstępnie rozbroisz lub pooklejasz. Mnie to kosztowało 100-200 zł za robotę w zależności od lakieru. Teraz robię to oczywiście już sam mam tą sprężarkę. Jedynie garaż zagracony i nie bardzo jest gdzie. Wybieram więc pogodę .
Możesz także pomalować części tych elementów, przysłaniając gazetami te (tylko nie plastrem w bezpośredniej bliskości części lakierowanej, bo po malowaniu będzie widać wyraźny uskok lakieru), które nie chcesz zamalować i spolerowanie papierem 2000 na mokro miejsca zapyleń. które się siłą rzeczy pojawią na granicy części lakierowanej.
Jakby coś jeszcze nie było jasne to pytaj - zdaję sobie sprawę, że trudno jest wszystko napisać.
Tekst:Ja nie bede pytal bo w tej dziedzinie mam juz pewne doswiadczenie - chocby klepanie maski i blotnika bo slupie zelbetowym:(
ale mam Uwagi a raczej to co Mrozek zapomnial dopisac otoz
Jezeli malujesz podkladem czy tez farba (ele tu juz tylko i wylacznie z puszki a nie w sprayu)
zawsze kupuj UTWARDZACZ do lakierow - jest to wspanialy produkt za 5zl (starcza na litr)
diabelnie gesty i rozrabia sie go z farba tuz przed malowaniem - najlepiej pistoletem
(ah... na ten cel wydalem 60zl. za pistolet TOP TOOLSa i nie narzekam)
zastosowanie utwardzacza powoduje iz mamy powloke tak cholernie twarda jak fabryczna po 10 latach!!!
Farbe po nalozeniu (dwu lub trzykrotnym) polerujemy dopiero po 2 tygodniach (lepiej nie ryzykowac) do tego celu nadaje sie swietnie papier 2000 plus pasta TEMPO na sciereczke!
mozna uzyc specyfiku CarPlana za 15 zl.- pasta grubo-polerska dajaca efekt jak papier 1000
to byloby na tyle odnosnie lakieru (nadal twierdze ze spray to nie dla mnie rozwiazanie - zwlaszcza ze nie ma takiego koloru:()
Za szpachlowke oplaca sie doplacic zlotowke na malym opakowaniu za tzw ALU szpachle - z pylem aluminiowym- jest o niebo lepsza - bardzo elastyczna i sie nie luszczy - stworzona idealnie do samochodu:)
Jezeli nakladamy szpachle to kilka razy ale bardzo cieniutko - nigdy nam sie szpachla nie zluszczy - nigdy!!
Jezeli malujemy duuuze powierzchnie (jak ja maske ale tego nie stosowalem) wartaloby uzyc szpachli do natrysku....
Ja jako podkladu uzylem UNIKRU z utwardzaczem i powiem ze sie bardzo dobrze trzyma - zwlaszcza ze unikor nie "przepuszcza korozji" - w koncu to miniowa farba
Jako srodek chemiczny przed pomalowaniem na rdze proponuje (tzn. na tzw. pitting) proponuje uzyc FOSOLU (300ml 5zl) jest na prawde doskonaly w dzialaniu - mowie to z pelna odpowiedzialnoscia:))) Mam takze propozycje co do usuwania starych powlok lakierniczych - nadaje sie do tego plyn hamulcowy R3 ktorego kazdy ma chyba pod dostatkiem - w te wakacje bede probowal na drzwiach "wytrawic" lakier od zewnatrz i wewnatrz R3 to powiem czy dalo jakis efekt czy tez musialem jechac na shrott po dzrwi...
Tekst:Oczywiście, że "zapomniałem" o utwardzaczu. Gwoli ścisłości jest nie tyle co polecany, ale konieczny do tego, żeby auto normalnie wyschło. Bez utrwardzacza lakier by wysychał z jekieś dwa tygodnie i byłby miękki jak wosk. Informacji tej nie podałem, bo dla mnie było to oczywiste (hehe, jak się to robi, wiele rzeczy wydaje się oczywistych) i generalnie sprzedwca jeśli nie doda tego obowiązkowego składnika przy kupnie lakieru, to przynajmniej się to zaproponuje. Oczywiście wszelkie szlifowanie należy wykonywać jak to co ostatnie na karoserii wyschło:
1. Szpachlę po jakieś pół godzinie można szlifować, chyba, że jest bardzo wilgotno i zimno oraz "oszczędzaliście" za bardzo na utwardzaczu.
2. Podkład wysycha jeden dobry dzień i nadaje się do matowania.
3. Lakier polerujemy po co najmniej tygodniu od pomalowania (pewniej oczywiście po dwóch) - jest to czas potrzebny na wyschnięcie i dobre utwardzenie się powłoki. Pasta TEMPO jest good.
Natomiast chyba dla wszystkich jest jasne, że spray to gorsze rozwiązanie niż malowanie pistoletem (ja już spray'em nie psikam), ale do tego potrzebna jest sprężarka, na co nie każdego stać - używana to jakieś 500 zł, nowa dwa razy tyle.
Szpachlówka natryskowa to też propozycja dla posiadczy sprężarki.
1) miejsca gdzie jest rdza oszlifować szlifierką kątową z założoną tarczą listkową(jest to tarcza do usuwania warstw lakeru).
2) rdza i tak pewnie zostanie więc popraw jeszcze szczotką stalową na wiertarce(można dostać takie szczotki w kształcie kółek) włoski tej szczoteczki wydłubią rdzę także z wgłębień w blasze które wygryzła rdza.
JEŚŁI NI EMASZ SZLIFIERKI TO SPOKOJNIE MOZESZ ZACZĄĆ OD RAZU TĄ SZCZOTKĄ NA WIETRTARCE
3) w miejscu gdzie szlifowałeś i zdrapałeś lakier jest oczywiście goła blacha.zwróć uwage na miejsce w którym zaczyna sie lakier, jego brzeg jest postrzepiony.weź papier ścierny 150" i wygładź tak żeby ni ebyło czuć przejścia pomiędzy lakierem a gołą babą tfu!.. blachą)
4)następnie , dl auzyskania gladkości lakieru wypadałoby zmatowac go jeszcze papierkiem wodnym o nominale 800. można potem jeszcze poprawić 1500 ale to już nieobowiązkowo.
5)teraz odtuść blachę .najlepiej zmywaczem do lakierów ale na upartego może być NITRO( w końcu robimy zaprawkę a nie lakierkę..)
6) i teraz do wyboru: albo pomalujesz od razu podkładem do lakierów w spraju (tylko nie tym czerwonym!! to jest zwykła farba ftalowa!! i nie
nadaje się pod lakier!!! kup jakiś podkład firmowy np. PPG)
albo przed podkładem pryśnij na blachę OCYNK w spraju.(drogie to jest cholernie ale napewno rdza nie wyjdzie tak szybko)
aha może być tak że podkład bedzię się ważył z ocynkiem- wtedy niestety należy tenocynk zdrapać/zmyć i pryskać samym podkładem
7) no i jak wyschnie podkład to pryskasz lakierem najlepiej ze trzy warstwy kazdą następna kaśc dopiero po wyschnięciu poprzedniej.
i na koniec jeszcze kilka dobrych rad:
* czytaj dokładnie to co pisze na sprajach o sposobie nanoszenia i spososobie zakończenia pracy ze sprajem. to co tam pisze to naprawdę są dobre rady.
* jeśli wydaje ci się że to co robisz w danej chwili, robisz dobrze to znaczy że napewno zapomniałes odtłuścić blachę przed malowaniem
to BARDZO WAŻNE
* a jak ci dobierają lakier to niech zrobią ciut ciemniejszy.aby lakier nie zasychał jest w nim nitro czy jakiś inny rozcieńczalnik, który w momencie wysychania po nałożeniu "zabiera" jakiś tam procent odcienia .(tak mi powiedział kiedyś WIELKI PAN LAKIERNIK)
mam nadzieję że po artykule mcquinna moje trzy grosze na coś sie jeszcze przydały))
___________________________________________________________
KONIEC
_____________________________________________________________
Temat: RDZA - JAK Z NIĄ WALCZYĆ
Po pierwsze należy ustalić co jest do roboty. Jeśli wykwity są wszędzie tzn. na prawie każdym elemencie i w słusznych rozmiarach to znaczy, że przespaliście całą jesień i całą zimę i w ogóle wszystkie lata, że zostało nic innego jak pomalowanie całości. No ale to są krańcowe przypadki .
Z doświadczenia wiem, że najszybciej tlenek żelaza zabiera się za dolną partię nadwozia: doły drzwi, przedniego błotnika, jak również same błotniki nad kołami (chociaż to rzadziej) i w Caro, ATU przednia maska w części przedniej. Także progi, ale tego elementu jeśli jest mocno skorodowany nie radzę szpachlować tylko wymienić, bo potem może Was zaskoczyć przy lewarowaniu auta .
Dwa: rozmiar szkód spowodowanych przez korozję. Jeśli dosłownie zjadła część drzwi czy błotnika to nie pozostaje nic innego jak je wymienić na jakieś dobre (od Plusa wydają się dobrej jakości - osobiście jeszcze nie widziałem Plusa ze skorodowanymi drzwiami). Tak na marginesie chodzą słuchy, że Plusy miały blachy ocynkowane, ale nigdzie nie przeczytałem oficjalnego stanowiska FSO w tej sprawie, ani też na jakichkolwiek prospekatch reklamowych. Więc jak ktoś coś konkretnego o tym wie to niech napisze, bo chyba nie tylko mnie to by zainteresowało.
Dalej: nie radzę np. wymieniać samych płatów drzwi bo skórka za wyprawkę i się nie opłaci. Dobre drzwi można kupić za jakieś 150 zł, a płat za 20-30 zł. Teraz wymiana to jakieś 50-100 zł (tu rozrzut cen jest dość duży), oczywiście na jedne drzwi. Ale to są dobre, całe drzwi za 150 zeta a to pocięty, pospawany i poszpachlowany szmelc (sorki , ale w każdym razie nie ma to jak wyrób fabryczny, a żaden blacharz, nawet ja, nie zrobi tego tak dokładnie jak maszyny). Wymianę płatu (lub częściej jego dolnej części) mogę polecić tylko tym, którzy umieją doginać zwieńczenia blach i w ogóle mają zielone pojęcie o robieniu blacharki oraz oczywiście są w posiadaniu migomata. Zresztą migomat to i tak się przyda, zawsze to lepiej coś przyspawać niż przynitować - o czym dalej.
Do "naprawy" kwalifikują się elementy, których wszystkie zewnętrzne krawędzie są całe, tzn. nie zżarte przez rdzę, skorodowane mogą być, byle by blacha nie łamała się w palcach. Reszta, czyli środek elementu może być dziurawy - chodzi o to, żeby było za co złapać.
Generalnie większość z Was chyba będzie się zabierać za dolną część nadwozia więc na przykładzie tego napiszę co i jakiej kolejności należy wykonać.
Na wstępie: nie trzeba zdejmować listew bocznych, przed malowaniem trzeba je tylko bardzo dokładnie okleić taśmą malarską i gazetami. No chyba, że pod listwami też korozja Wam wyłazi. Natomiast radzę zdemontować tapicerkę drzwi i zdemontować plastikowe nadkola pod błotnikami - dlaczego, o tym dalej.
Miejsca w których pojawiła się korozja należy zeszlifować papierem ściernym 150-360 do gołej blachy, aż rdza zniknie (oby na zawsze ). Nie radzę szlifierką kątową, bo nią łatwo przesadzić i albo sami sobie dziurę zrobicie, albo będziecie mieli blachę grubości puszki po piwie. Szlifować do ostatniego grama rdzy, nawet jak jest już tak mocno skorodowane, że szlifowanie zrobi dziurę. Ma zrobić. Jeśli widać, że blacha jest tak miękka, że się łamie to pomóc sobie śrubokrętem i wydłubać ten sypiący się syf, nawet na wylot, do tego miejsca, w którym blacha jest wystarczająco sztywna. Powtarzam ma być zero rdzy, dziur... ile wyjdzie . Jeśli zamierzacie pomalować wszystko od listew w dół (bądź całe auto), to się nie szczypać tylko szlifować i nie martwić się, że papier za daleko zszedł. Uważać tylko na listwy. Jeśli tylko jakiś jeden bąbel chcemy zaprawić, to tę czynność należy robić z wyczuciem i żeby szlify nie wykraczały więcej jak 0,5-1 cm poza miejsce korozji.
Kiedy uporacie się z tą niewdzięczną robotą to zajrzyjcie teraz na tę blachę - którą szlifowaliście - od wewnątrz (po to radziłem zdjąć tapicerkę i nadkola). I co? Teraz widzicie przyczynę, dlaczego te wasze zaprawki nic nie dawały - rdza bierze od środka, którego na co dzień nie widzicie. Jeśli chcecie się pozbyć rdzy na dłużej to moja rada jest jedna - trzeba oczyścić z rdzy wewnętrzna stronę blach drzwi i błotników. To jest trudne - niewygodny dostęp, mechanizmy i cięgna klamek i szyb, kupa syfu, brudu smarów itp. Zniechęca co? Trudno, komu się nie chce to będzie miał szybko znajome widoki na lakierze . Jak ktoś ma wprawę z mechaniką to może sobie pomóc i zdemontować przeszkadzające elementy. Szmatami zebrać brudy - tu super sprawa mieć takiego karschera, lub chociaż szlaufa z kranówą. Pamiętać tylko trzeba o osuszeniu tego wszystkiego potem, najlepiej sprężonym powietrzem.
Niestety to jest najbardziej wredna część roboty jaką trzeba tu wykonać (i tego nie zrobi Wam żaden blacharz, bo mu się nie chce i zresztą szybciej znów do niego przyjedziecie), żeby rdza nie pojawiła się dłużej (mój rekord - 5 lat po remoncie ani jednego bąbla w Dużym Fiacie - tak na marginesie, fiaciorki mniej gniją od Poldków i pod tym względem bardziej mi się podobają) Są niby dostępne jakieś środki które wiążą rdzę i nie dopuszczają do dalszej korozji, ale mi się nie sprawdziły.
Dobra, to już macie za sobą . Teraz dziury. Trzeba je zaspawać kawałkami skrojonych na wymiar, tzn. większych o ok. 0,5-1 cm od dziury, blaszek od strony wewnętrznej. Jeśli nie macie migomata to możecie ponitować (nitownicę za grosze kupicie w każdym chyba hipermarkecie) - tylko kawałki blaszek muszą być większe o jakieś 0,5 cm - żeby nit dobrze złapał. Kawałki blaszek, można najpierw przykleić jakimś klejem do metalu, co ułatwia późniejszą robotę i zabezpiecza antykorozyjnie miejsca przylegania blach. Jeśli dziurka jest malutka, taka na 1 cm, to można poprzestać na samym przyklejeniu. Nawet może być wtedy kawałek plastikowej płytki. Oczywiście wiertarka przy nitowaniu jest konieczna, jakby ktoś nie miał zielonego pojęcia o nitowaniu (uwaga dla "obuleworęcznych" lub majsterkowiczów "inaczej" - to nie jest takie trudne:)) Odstępy pomiędzy spawami lub nitami: ok. 1 cm. To ważne, jeśli umocujecie np. kawałek blaszki o wymiarach np. 4 cm x 3 cm czterema nitami to gwarantowane, ze szpachla w tym miejscu będzie po jakimś czasie pękać. Spawy (nie nity) należy zeszlifować gumówką (szlifierką kątową - dla nowicjuszy) oraz (także nity) uderzeniami młotkiem zagłębić w nadwoziu na jakieś 2-4 mm, tak żeby nie wystawały poza powierzchnię blach. Także blachę w odległości ok. 1-2 cm od dziury, spawu lub nitu też należy zgłębić, żeby szpachlą nie robić później pagórków.
No to już dziur nie ma .
Teraz, po uprzednim odtłuszczeniu, polecam zamalowanie tych wszystkich szlifowanych, spawanych, nitowanych i łatanych (także, a zwłaszcza od strony wewnętrznej) miejsc CORTANINEM lub podobnie działającym (ja stosuję ten i coś tam działa) środkiem, który zdusi w zarodku ośrodki rdzy, których jeszcze nie widzimy, tzw. mikrordza - drobne rdzawe kropeczki, które się szybko pojawiają jak auto będzie trochę dłużej robione, lub też rdzę której mimo naszych starań nie udało się idealnie usunąć (korozja wżerowa).
Czas na szpachlowanie. Kto to umie to może sobie tę część postu (znów tak długiego ) pominąć. Kupić należy szpachlówkę samochodową (nie jakiś kit szpachlowy do drewnianych drzwi) zwykłą (ponoć najlepsze są z pyłem aluminiowym - superelastyczna - nie potwierdzam, bo dawno już się w to nie bawiłem, a to jakaś nowość) i z włóknem szklanym. Ile? Tyle żeby starczyło . Proporcje szpachli i utwardzacza - hmm... na wyczucie - spójrzcie ile jest szpachli, a ile utwardzacza i "znajdź proporcjum mocium panie". Najczęstszym błędem jest dawanie zbyt dużej ilości utwardzacza - i zanim cokolwiek zrobicie już robi się klucha. Po którymś razie powinniście utrafić. Aha, jakby ktoś nie wiedział, szpachlę rozrabia się na kawałku płaskiej plastikowej płytki, lub od biedy na dość sporej szpachelce.
Szpachlowanie wykonujemy tylko na części zewnętrznej budy. Oczywiście po odtłuszczeniu powierzchni. Tą z włóknem szklanym (lub zmieszaną z naprawdę niewielką ilością zwykłej tak gdzieś co najwyżej w 1/4, jeśli włókna jest tyle, że mogą zachodzić obawy, że szpachla nie wypełni przez te włókna dobrze wszystkich zakamarków) lub żywicą eksposydową (tez może być) nakładamy na miejsca gdzie są spawy, nity i miejsca połączeń łatek z blachami nadwozia. Po wyschnięciu tej warstwy (i ewentualnie przeszlifowaniu papierkiem 150-360, jeśli nałożyliśmy trochę grubiej) nakładamy warstwę zwykłej tak, przykryć tą z włóknem i pozostałe szlifowane (oczyszczone z korozji) miejsca. Grubość: 2-3 mm ponad powierzchnię blach. Szpachlę nakładać metalową szpachelką najpierw dobrze wciskając we wszelkie dołki, zakamarki, łączenia, okolice spawów i nitów a następnie wyrównując zdecydowanymi posuwistymi ruchami a nie ciapkać. Po wyschnięciu zabieramy się za szlifowanie powstałej w ten sposób powłoki. Na początek grubym papierem 150-200 w celu szybkiego zeszlifowania większych nierówności. Szlifujemy przez płaski drewniany lub gumowy klocek, nigdy przez palce, bo zrobicie krajobraz pagórkowaty na nadwoziu, który będzie się pięknie prezentował po lakierowaniu . Po usunięciu pierwszej nierównej warstwy szlifujemy drobniejszym 360-400 do uzyskania równej i gładkiej powierzchni. Prawidłowość owej równości sprawdzamy palcami (przy tej metodzie trzeba mieć jednak doświadczenie) lub zwilżając szlifowane miejsce wodą i obserwując pod połyskiem (od wody) efekt naszej pracy.
Jeśli uznamy, że jest już ok. (jeśli nie, to nałożyć cienką warstewkę szpachli i przeszlifować jeszcze raz - nie robić dołków) to pozostaje jeszcze zmatować do malowania papierem 600 na mokro, czyli mocząc papier w wodzie. Matowanie ma na celu wygładzenie powierzchni w wszelkich większych rys, które byłyby widoczne po lakierowaniu.
Przed malowaniem osłonić gazetami i okleić taśmą malarską części, które nie mają być malowane, czyli od listew zewnętrznych w górę. Pod szczeliny miedzy drzwiami, błotnikami i progiem włożyć zwitki gazet, żeby się uszczelki nie zapyliły. Także na koła wrzućmy jakieś szmaty. Jeśli chcemy pomalować nie jakiś cały element tylko tzw. plamkę, to wyciąć wielkość plamki w tekturze i przyłożyć do miejsca, które ma być pomalowane.
Jeśli ktoś ma sprężarkę, to będzie wiedział jak ją użyć . Ale większość chyba nie. Nic nie szkodzi - lakiery w sprayu też zdają egzamin.
Najpierw podkład. Od biedy może być zwykła minia. Przypominam o obowiązkowym przetarciu rozpuszczalnikiem. Po wyschnięciu i ponownym zmatowieniu lakier właściwy. Nakładać posuwistymi ruchami: z lewej do prawej i z powrotem lub jak inaczej nie można z góry na dół i z dołu na górę - zasada jest jedna: przy lakierowaniu, ściślej przy kierowaniu strumienia farby na blachę (szpachlę ) ręka ma być cały czas w ruchu, nie psikać w jedno miejsce, bo "firanki" i zacieki porobicie. Lepiej nałożyć dwie, albo trzy cienkie warstwy niż jedną grubą, bo raz: ryzyko zacieków, dwa: gruba warstwa ma większe tendencje do późniejszego odpadania. Przy metalikach ostatnia warstwa powinna być lakierem bezbarwnym. Poczekać aż trochę przyschnie odkleić gazety i taśmy. Uważać, żeby nie dotknąć świeżo lakierowanej powierzchni. Pozostawić do wyschnięcia - czyli przyjść na drugi dzień i podziwiać naszego pięknego Poldka. Miejsca zapylenia wokół ww. plamek trzeba zapolerować papierem 2000 na mokro, aż do uzyskania połysku. Operację tę wykonajcie jednak po jakimś tygodniu od malowania, bo na świeżym lakierze porobią się rysy.
Dobra czyli przywróciliście pierwotny wygląd swojej furki, teraz nie zapomnijcie o zabezpieczeniu na przyszłość wewnętrznych połaci blach. Należy kupić masę wypełniająco-uszczelniajacą (nie pamiętam dokładnie marki, jak wrócę z delegacji to sprawdzę) na miejsca łączenia blach. Mam nadzieję, że blachy są poczyszczone i zasmarowane CORTANINEM jak poleciłem to wykonać wcześniej. Miejsca które łataliśmy smarujemy tą masą nakładając pędzlem. Na koniec malujemy te oczyszczone blachy farbą miniową, np. UNIKOREM.
Nie, to jeszcze nie koniec. Teraz trzeba to wszystko zakonserwować. Najpierw specjalnymi preparatami, które są dostępne w sprayu (markę też podam) lub pod pistolet, bo to jest najlepsze, a na sam koniec AUTOSMAREM, czymś w rodzaju bardziej smołowatego BITEXU.
Pozostaje tylko wprawić tapicerkę i już możemy się bujać.
U mnie drzwi i błotniki od wewnątrz oraz nadkola są dosłownie czarne od tej konserwacji (sam ją wykonałem, bo w ASO tylko zasmarkają) i mam gwarancję, że rdza mi długo nie siądzie. Jak zdjąłem tapicerkę, to oczom nie mogłem uwierzyć: w roczniku 1995 zero rdzy od wewnątrz.
"I to już wszystko, jesteście wolni możecie już iść"
ODNOSNIE Nakładania lakierów typu metalic////
Lakier bezbarwny nakłada się po lekkim przyschnięciu bazy (lakieru, który daje kolor) i kupując go sprzedwca powinien dać właściwy do zastosowanej bazy i nie ma prawa zadziałać jak rozpuszczalnik.
Tekst:A ja mimo tak wyczerpującej wypowiedzi Mrozka, mam jeszcze kilka pytań. Do niego i każdego kto wie. Niektóre są banalne i mogą się wydać głupie, ale jak ktoś taki, jak ja, nigdy się tym nie zajmował to nie wie o co chodzi.
1. Gdzie kupuje się takie papierki ścierne? Czy w normalnym budowlanym, czy w AUTOMOTO, czy w sklepach z lakierami??
2. Jaki stosuje się rozpuszczalnik np do odtłuszczania, lub rozcieńczania? Czy wogole powinno się rozcieńczać farby/lakiery?
3. Ile wychodzi spray'u. Chodzi mi o to że prawdopodobnie będę miał do roboty całe doły drzwi x4. Samochód nie musi wyglądać jak z igły i chodzi mi po głowie pomalować wałkiem ( bardzo prostackie, ale tanio i zakonserwowane )
4. Czy ktoś próbował Hammerait? Jak to działa i jaki poleca ( spray, czy puszka )
5. Mrozek piszesz o podkładaniu blachy. Jaka, to musi być blacha ( rodzaj, grubość ) i gdzie ją kupić.
6. Czy stosowanie maty żywicznych, zamiast nitowania, spawania na małych ( do 2 cm ) dziurach jest lepsze. Chyba jest mniej roboty. Czy jest tak samo trwała i jak ją zabezpieczyć.
7. Czy można robić wszystko na dworze. Prawdopodobnie nie będę miał dostępu do garażu.
8. Nazwy preparatów?! Mówiłeś Mrozek że podasz później ( masa wypełniająco-uszczlniająca, masa konserwująca ).
Mam pytanie
Jak to polecasz zrobić, bo nie mam dostępu do sprężarki, a koszty spray'u będą pewnie przeogromne ( doły drzwi, błotniki, klapa, maska itp. )
Tekst:
nie polecam Hammeraita do malowania(na rdze) blachy w aucie bo po roku musisz robić wszystko od nowa lepiej tak jak radzi Mrożek jego opcja jest najbardziej optymalna
1. Kij to gdzie kupisz ten papier ścierny. Grunt, żeby miał odpowiednią granulację, czyli: 150-200, 360-400 (może być papier lub płótno ścierne papier jest skuteczniejszy, ale się szybko rwie; płótnem się szlifuje trochę gorzej, ale za to dłużej jednym kawałkiem) i 600-800 (papier wodny do szlifowania na mokro) oraz 2000 (do polerowania na mokro). Jeśli o mnie chodzi to kupuję tam gdzie jest najtaniej. W ogólnobudowlanych, z artykułami metalowymi, z lakierami nawet w hipermarkecie. Papier jest tylko papierem.
2. Bez znaczenia jaki rozpuszczalnik do odtłuszczania a jaki do rozcieńczania poczekać tylko jak dobrze odparuje powierzchnia przetarta innym rozpuszczalnikiem od tego, który będzie stosowany w lakierze, to nic się nie stanie. Nie pomylić się przy okazji, bo zniszczycie farbę zwarzy się. Chodzi oczywiście o ten do lakieru sprawdzić w opisie na opakowaniu jakie mogą być stosowane. Bo oczywiście farby i lakiery w puszkach rozcieńcza się. Zresztą jeśli poprosisz o lakier z rozpuszczalnikiem to sprzedawca już na pamięć je wszystkie zna, więc powinien dać właściwy.
3. Mi by wystarczyło dwie puszki spray’u 0,5 l na te solidne trzykrotne pryśnięcie czterech dołów drzwi, i jeszcze by mi zostało. W każdym razie trzy w zupełności powinno Ci wystarczyć nawet jeśli częściowo pomalujesz powietrze . Odległość rozpylania to 25-30 cm. I jeśli wykonujesz tę czynność na dworze, to tylko wtedy gdy nie wieje.
4. Hammeraita nie stosuję, bo raz, że drogi, dwa: to nie jest lakier samochodowy jest po prostu zbyt miękki. Błyskawicznie się rysuje i często łuszczy. A już w ogóle nawet nie myśl, żeby pomalować bezpośrednio rdzę tak to sobie gruchota pociapać można, ale nie normalny samochód. Wałkiem kolor wiśniowy to kijowo wyjdzie. Do malowania wałkiem to raczej nadają się tylko jasne lakiery: szary, biały itp. ale nie ciemna wiśnia. I też nie będzie pięknie mi zupełnie nie przypadło do gustu.
5. Najlepiej ocynkowana chociaż sprawia trochę problemów przy spawaniu. Grubość 0,5-0,8 mm wystarczy. Arkusze takiej blachy są dostępne w ogólnobudowlanych, metalowych np. w takim Centrostalu, czasami w Automoto lub z tam gdzie lakiery (ale rzadko). Trafić też można jakieś odpadki po wycinkach z dużych powierzchni za psią forsę, a nam takie właśnie ścinki z w zupełności wystarczą. Aha i ciąć raczej należy nożycami lub wyrzynarką do metalu, a nie fleksem bo szlifierka kątowa wypala blachę.
6. Stosowanie mat żywicznych sprawia, jak to określiłeś, mniej roboty. Na te mniejsze dziury zdadzą egzamin. Blacha mimo wszystko sztywniejsza. Co gwarantuje mniejsze ryzyko pękania szpachli. Dlatego jeśli dziura jest taka na 1 cm (no niech będzie 2 cm) to proponuję taki sposób: można odpuścić sobie spawanie lub nitowanie i późniejsze zagłębianie tychże wystarczy jeśli pewnie przykleicie taki kawałek blaszki od wewnątrz jakimś klejem do metalu. Może być nawet taki Superklej, Poxipol czy Cyjanopan, jeśli umiecie szybko kleić.
Jeśli chodzi o kwestię zabezpieczania maty żywicznej to niczym nie różni się od całości blach jakiś preparat konserwujący stosowany także na blachy wystarczy. Poza tym mata nie koroduje, tylko co najwyżej z wiekiem się sypie i pęka. Ale to w (nie)świetlanej przyszłości .
Jeszcze jedno wyjaśnienie przy spawaniu i nitowaniu: spawanie wykonujemy od wewnątrz i od wewnątrz, spawy od zewnątrz lekko należy zeszlifować (ale nie całkiem). Natomiast nitujemy tak, że płaski łeb nitu mamy na zewnątrz, a ogonek od wewnątrz. owego ogonka nie ścinamy, tylko smarujemy masą uszczelniającą.
7. Można, byle by nie wiało i nie padało, bo jak zostawisz takie oszlifowane z korozji drzwi na noc i akurat będzie lało, to rano się wściekniesz będziesz musiał ponownie te wypieszczone miejsca przetrzeć jeszcze raz. Wiatr sprawia kłopoty tylko przy lakierowaniu i radzę, żeby był to dzień raczej bezwietrzny, bo nawet lekki wiaterek pozawiewa na schnący lakier jakieś pyłki, muszki, kurz i inne podobne. Jeśli robotę wykonujesz pod blokiem, to wziąć też pod uwagę trzeba ryzyko zniweczenia efektu naszej pracy przez sąsiadów, czy ich dzieci.
8. No i nazwy preparatów: ta sama marka: BOLL - znana i polecana. Zwłaszcza ta masa wypełniająco - uszczelniająca na miejsca łączeń blach. Jeśli chodzi o środki konserwujące to także mogą być wszelkie znane typu: FLUIDOL czy inne podobne. BOLLa stosowałem bo był w spray;u co za pomocą dostarczonego w komplecie wężyka można było się dostać w trudne zakamarki. Na koniec smarowałem tak zabezpieczoną powierzchnię, jak już wspomniałem, AUTOSMAREM czarnym wolno schnącym mazidłem, po uprzednim rozrzedzeniu rozpuszczalnikiem, które długo się trzyma. Tym także zabezpiecza się spód samochodu. Lojalnie uprzedzić muszę, że przez 2 tygodnie ciężko było jeździć śmierdziało oparami i samym preparatem. Ale czego nie robi się dla Poldka...
Na koniec zdecyduj się: jeśli tylko doły drzwi to spray wystarczy, Jeśli masz do roboty także maskę i klapę oraz błotniki, czyli prawie wszystko, to radzę Ci samemu solidnie przygotować auto do malowania tzn. tak, aby był pomalowany podkładem (od biedy i dobra minia np. Unikor też może być, ale nie polecam, bo minia jest trochę zbyt miękka i lakier się słabiej trzyma) możesz wałkiem i zmatowieniu papierem 600-800, oddać tak wyszykowane auto do lakiernika powinien wziąć dużo mniej. Jeszcze mniej będzie jeśli auto wstępnie rozbroisz lub pooklejasz. Mnie to kosztowało 100-200 zł za robotę w zależności od lakieru. Teraz robię to oczywiście już sam mam tą sprężarkę. Jedynie garaż zagracony i nie bardzo jest gdzie. Wybieram więc pogodę .
Możesz także pomalować części tych elementów, przysłaniając gazetami te (tylko nie plastrem w bezpośredniej bliskości części lakierowanej, bo po malowaniu będzie widać wyraźny uskok lakieru), które nie chcesz zamalować i spolerowanie papierem 2000 na mokro miejsca zapyleń. które się siłą rzeczy pojawią na granicy części lakierowanej.
Jakby coś jeszcze nie było jasne to pytaj - zdaję sobie sprawę, że trudno jest wszystko napisać.
Tekst:Ja nie bede pytal bo w tej dziedzinie mam juz pewne doswiadczenie - chocby klepanie maski i blotnika bo slupie zelbetowym:(
ale mam Uwagi a raczej to co Mrozek zapomnial dopisac otoz
Jezeli malujesz podkladem czy tez farba (ele tu juz tylko i wylacznie z puszki a nie w sprayu)
zawsze kupuj UTWARDZACZ do lakierow - jest to wspanialy produkt za 5zl (starcza na litr)
diabelnie gesty i rozrabia sie go z farba tuz przed malowaniem - najlepiej pistoletem
(ah... na ten cel wydalem 60zl. za pistolet TOP TOOLSa i nie narzekam)
zastosowanie utwardzacza powoduje iz mamy powloke tak cholernie twarda jak fabryczna po 10 latach!!!
Farbe po nalozeniu (dwu lub trzykrotnym) polerujemy dopiero po 2 tygodniach (lepiej nie ryzykowac) do tego celu nadaje sie swietnie papier 2000 plus pasta TEMPO na sciereczke!
mozna uzyc specyfiku CarPlana za 15 zl.- pasta grubo-polerska dajaca efekt jak papier 1000
to byloby na tyle odnosnie lakieru (nadal twierdze ze spray to nie dla mnie rozwiazanie - zwlaszcza ze nie ma takiego koloru:()
Za szpachlowke oplaca sie doplacic zlotowke na malym opakowaniu za tzw ALU szpachle - z pylem aluminiowym- jest o niebo lepsza - bardzo elastyczna i sie nie luszczy - stworzona idealnie do samochodu:)
Jezeli nakladamy szpachle to kilka razy ale bardzo cieniutko - nigdy nam sie szpachla nie zluszczy - nigdy!!
Jezeli malujemy duuuze powierzchnie (jak ja maske ale tego nie stosowalem) wartaloby uzyc szpachli do natrysku....
Ja jako podkladu uzylem UNIKRU z utwardzaczem i powiem ze sie bardzo dobrze trzyma - zwlaszcza ze unikor nie "przepuszcza korozji" - w koncu to miniowa farba
Jako srodek chemiczny przed pomalowaniem na rdze proponuje (tzn. na tzw. pitting) proponuje uzyc FOSOLU (300ml 5zl) jest na prawde doskonaly w dzialaniu - mowie to z pelna odpowiedzialnoscia:))) Mam takze propozycje co do usuwania starych powlok lakierniczych - nadaje sie do tego plyn hamulcowy R3 ktorego kazdy ma chyba pod dostatkiem - w te wakacje bede probowal na drzwiach "wytrawic" lakier od zewnatrz i wewnatrz R3 to powiem czy dalo jakis efekt czy tez musialem jechac na shrott po dzrwi...
Tekst:Oczywiście, że "zapomniałem" o utwardzaczu. Gwoli ścisłości jest nie tyle co polecany, ale konieczny do tego, żeby auto normalnie wyschło. Bez utrwardzacza lakier by wysychał z jekieś dwa tygodnie i byłby miękki jak wosk. Informacji tej nie podałem, bo dla mnie było to oczywiste (hehe, jak się to robi, wiele rzeczy wydaje się oczywistych) i generalnie sprzedwca jeśli nie doda tego obowiązkowego składnika przy kupnie lakieru, to przynajmniej się to zaproponuje. Oczywiście wszelkie szlifowanie należy wykonywać jak to co ostatnie na karoserii wyschło:
1. Szpachlę po jakieś pół godzinie można szlifować, chyba, że jest bardzo wilgotno i zimno oraz "oszczędzaliście" za bardzo na utwardzaczu.
2. Podkład wysycha jeden dobry dzień i nadaje się do matowania.
3. Lakier polerujemy po co najmniej tygodniu od pomalowania (pewniej oczywiście po dwóch) - jest to czas potrzebny na wyschnięcie i dobre utwardzenie się powłoki. Pasta TEMPO jest good.
Natomiast chyba dla wszystkich jest jasne, że spray to gorsze rozwiązanie niż malowanie pistoletem (ja już spray'em nie psikam), ale do tego potrzebna jest sprężarka, na co nie każdego stać - używana to jakieś 500 zł, nowa dwa razy tyle.
Szpachlówka natryskowa to też propozycja dla posiadczy sprężarki.
1) miejsca gdzie jest rdza oszlifować szlifierką kątową z założoną tarczą listkową(jest to tarcza do usuwania warstw lakeru).
2) rdza i tak pewnie zostanie więc popraw jeszcze szczotką stalową na wiertarce(można dostać takie szczotki w kształcie kółek) włoski tej szczoteczki wydłubią rdzę także z wgłębień w blasze które wygryzła rdza.
JEŚŁI NI EMASZ SZLIFIERKI TO SPOKOJNIE MOZESZ ZACZĄĆ OD RAZU TĄ SZCZOTKĄ NA WIETRTARCE
3) w miejscu gdzie szlifowałeś i zdrapałeś lakier jest oczywiście goła blacha.zwróć uwage na miejsce w którym zaczyna sie lakier, jego brzeg jest postrzepiony.weź papier ścierny 150" i wygładź tak żeby ni ebyło czuć przejścia pomiędzy lakierem a gołą babą tfu!.. blachą)
4)następnie , dl auzyskania gladkości lakieru wypadałoby zmatowac go jeszcze papierkiem wodnym o nominale 800. można potem jeszcze poprawić 1500 ale to już nieobowiązkowo.
5)teraz odtuść blachę .najlepiej zmywaczem do lakierów ale na upartego może być NITRO( w końcu robimy zaprawkę a nie lakierkę..)
6) i teraz do wyboru: albo pomalujesz od razu podkładem do lakierów w spraju (tylko nie tym czerwonym!! to jest zwykła farba ftalowa!! i nie
nadaje się pod lakier!!! kup jakiś podkład firmowy np. PPG)
albo przed podkładem pryśnij na blachę OCYNK w spraju.(drogie to jest cholernie ale napewno rdza nie wyjdzie tak szybko)
aha może być tak że podkład bedzię się ważył z ocynkiem- wtedy niestety należy tenocynk zdrapać/zmyć i pryskać samym podkładem
7) no i jak wyschnie podkład to pryskasz lakierem najlepiej ze trzy warstwy kazdą następna kaśc dopiero po wyschnięciu poprzedniej.
i na koniec jeszcze kilka dobrych rad:
* czytaj dokładnie to co pisze na sprajach o sposobie nanoszenia i spososobie zakończenia pracy ze sprajem. to co tam pisze to naprawdę są dobre rady.
* jeśli wydaje ci się że to co robisz w danej chwili, robisz dobrze to znaczy że napewno zapomniałes odtłuścić blachę przed malowaniem
to BARDZO WAŻNE
* a jak ci dobierają lakier to niech zrobią ciut ciemniejszy.aby lakier nie zasychał jest w nim nitro czy jakiś inny rozcieńczalnik, który w momencie wysychania po nałożeniu "zabiera" jakiś tam procent odcienia .(tak mi powiedział kiedyś WIELKI PAN LAKIERNIK)
mam nadzieję że po artykule mcquinna moje trzy grosze na coś sie jeszcze przydały))
___________________________________________________________
KONIEC
orginalny artykół pochodzi (chyba) z tej strony:
http://www.fsoautoklub.pl/?action=tech_rdza
http://www.fsoautoklub.pl/?action=tech_rdza