zebrało mi się na uporządkowanie fotek z odbudowy wiec wrzucam w miare chronologicznie:
cała historia z tą 205tką zaczęła 17 listopada zeszłego roku: pojawiła się na allegro, okolice Brzeska, opis: oh, ah, igła, koneser...rzeczywistość: oh, ah, zmeczony, zaniedbany, serwisowany przez ludzi bez pojecia...dlaczego wiec zakupilem ? sprawa prosta: był bezwypadkowy i nikt nie zdążył go używać w KJSach. do tego stara deska i silnik B6D czyli 115 PS z pojemnosci 1.6...
Panowie którzy sprzedawali samochód (których pozdrawiam jeżeli to czytają) albo nie mieli wiedzy odnosnie serwisowania samochodu i mechanicy robili z nich balona, albo nie mieli kasy i woleli zrobic cos po kosztach niz zainwestowac w ta ikone motoryzacji zechcieli sie auta pozbyc bo duzo palilo, i sprawialo wrazenie ze za chwile sie rozpadnie. przegladu oczywiscie nie mialo bo jezdzilo glownie 'lokalnie'...
ponizej fotki z ogloszenia (dobrze ze sa przeswietlone):
Krótka piłka, jade i pojechałem. Szybka przejażdzka, przewietrzenie auta do prędkości której ówczesny właściciel chyba nigdy dotąd nie osiągnał, dogłębne oględziny i po zaciętych negocjacjach stał się moją własnością...
foty zaraz po zakupie:
auto odjechało do Krakowa, gdzie było bunkrowane aż do wiosny, w tzw. międzyczasie wymieniono rozrusznik, gdyż dotychczasowy był 'po regeneracji' i się rozleciał 
 
następnie już na wiosnę auto przyjechało do krosna, tutaj zaraz przed wyjazdem z kr (zmienilem w nim oliwe i w  droge) 180 km zrobil bez zadnych niespodzianek:
jak widac wnetrze nie nalezalo do igielek o czym przez telefon nikt nie wspomnial, wrecz mialo byc fabryczne 

 heheh, rzeczywistosc brutalna ukazala brak tylnej kanapy i wielu elementow wyposazenia:
samochod jezdzil, aczkolwiek ani mocy ani spalania nie zamierzal ujawnic 
 
na ówczesny stan możnaby określić to jednym słowem: SYF ! był wszędzie, auto nie myte od dawna, a jezeli juz ktos to auto myl to raczej na krakowskiego taxowkarza (krakusy nie obrazac sie 

) czyli 1,5l woda do czysta i jeszcze na herbate wody zostało 
auto dostało się w moje i Matikowe łapska i zostało rozkręcone i przygotowane do blacharza:
wybebeszone wszystko, to co wymagalo wymiany zostalo pieczołowicie wymienione:
prawy przod auta to jedyne miejsce co do ktorego mielismy jakiekolwiek zarzuty co do przeszlosci. po rozebraniu auta okazalo sie ze nasze obawy byly bezzasadne. kolizja, zniszczony blotnik i naprawa u jakiegos kowala, blotnik spasowany bez masy uszczelaniajacej a reszty zniszczen dokonala korozja. fartuch został wyciety i wymieniony na nowy, to samo dotyczylo przedniego okulara ktory zostal wstawiony jako nowy. zaden element konstrukcyjny typu: podluznica nie byl anruszony i to byl niewatpliwy plus+. :
po zrobieniu podlogi calosc pokryta matami, jednak tymi bez filcu, gorsza izolacja akustyczna lepsza izolacja od wody  
 
po wielu perypetiach z mechanika, lakiernikiem 

, czy kablologia auto zostalo poskladane: 
i tu znowu schody, spinki, kołki, duperele i w koncu zaczyna wygladac jak auto:
przymiarka kół... i lipa, konieczne dystanse: 
1 szy wyjazd na miasto w pełnym uzbrojeniu (no prawie pelnym)
nastepne male kroczki ku doskonalosci:
w doborowym towarzystwie:
teraz autko smiga az milo: w kolejce czeka juz nowe sprzeglo i wymiana calosci zawieszenia silnika poki co w domowej stajni dzieli miejsce z CCtką ale to zupelnie inna bajka...:
fotka najbardziej aktualna, chociaż auto niezbyt czyste, w glowie masa pomyslow zobaczymy co sie z tego wykluje. auto oryginał bliski 100%...QUO VADIS ?
pozdro !