z dniem  18 lutego 2010 roku Peugeocik powiedział dość. 
Pojechałem do pracy, zaparkowałem samochód. 
Po pracy wracam, wsiadam do auta wrzucam wsteczny i zapadłem się w lodową bruzdę. 
Zawsze miałem problem ze wstecznym, ponieważ
trzeba było go trzymać ręką, bo wyskakiwał i generalnie cofać
na półsprzęgle. Cofam i nagle coś grzmotnęło i straciłem możliwość wybierania biegów. 
Kiedyś już była taka sytuacja, że 
spadł wybierak, więc zadzwoniłem po Tatę aby przyjechał z pomoca, niestety nie udało nam się nic zrobić na zaśnieżonym parkingu w centrum miasta. 
W niedzielę, pojechałem z bratem sholować auto a we wtorek chcieliśmy się za niego wziąć, niestety ze skrzyni wybiło taki tłok: 
Nie było mozliwośći naprawy tego z zewnątrz, a dorwanie się do skrzyni wiąże się z dużą robotą ( skrzynia w misce olejowej ) oraz kosztami. 
Więc zapadła decyzja o sprzedaży auta na części. Byłem załamany. 
W tym samym dniu ukazało się ogłoszenie Osmonova, o sprzedaży XSa, który mi się strasznie podobał jeszcze jak sprzedawał go Czak. 
Umówiłem się z Bartkiem na oględziny i kilka godzin potem XSik stał już pod moim blokiem. 
Szkoda mi bardzo mojego pierwszego auta, w które włożyłem wiele serca i pracy - bo o pieniądzach nie wspominam, bo jak się ma do czegoś pasję to się kasy nie liczy. 
Posłużył mi przez liceum, na cotygodniowe wypady na wieś, śmiganie po mieście. 
Przejechaliśmy razem z Forowiczami część tripu bieszczadzkiego co mimo wycofania się jeszcze w Rożnowie było super przygodą. 
Ciesze się, że przynajmniej jakaś jego cząstka będzie dalej śmigać w klubowych Pugach. 
Obecnie autko stoi w garażu bez wnętrza, dokładki i lamp. 
Belkę zostawiam dla siebie i  inne elementy zawieszenia. 
Karoseria idzie na złom i autko zostanie wyrejestrowane. 
Kurcze, strasznie się człowiek przywiązuje do rzeczy.  
Z XSa się bardzo cieszę, daje mi wiele frajdy, wszystko w nim działa i jest oryginalny, 
ale już nie mam do niego takiego sentymentu jak do "Puziolota" 
 
No nic, generalnie autko było w stanie opłakanym, dostało ode mnie drugie życie, 
pojeździło 4 lata i już pora na odpoczynek 
 
Piszę, jak o człowieku, ale no .. człowiek się jednak przywiązuje. 
P.S teraz już jestem pewien, że to autko ma duszę. 
Jak miałem go zapchac z Tata do garażu to zapiekły się tylne hamulce, co mi się nigdy nie zdarzyło.